W Gdyni grasuje nocny łowca szpetnych reklam

0000 prasowkabanner

Ktoś w Gdyni usuwa z ogrodzeń nielegalne reklamy – donosi portal trojmiasto.pl. Nie wiadomo czy walka ze szpetnymi transparentami to dzieło jednej lub więcej osób, wiadomo jednak, że jest skuteczna i ma poparcie mieszkańców dzielnic.

Pierwszą „ofiarą” samozwańczego strażnika miejskiego krajobrazu były nielegalne płachty z reklamami w Gdyni Grabówku. Na ogrodzeniu za sklepem Kaufland wisiały reklamy serwisu opon, naprawy komputerów, fryzjera oraz agencji towarzyskiej podszywającej się pod salon masażu. Teraz wszystkie zniknęły. Wywieszanie reklam przestało być opłacalne, od kiedy ktoś uporczywie zaczął usuwać je z ogrodzenia. Mieszkańcy bardzo szybko przekonali się do działalności „strażnika” – od taktyki, którą przyjął nazwali go Edwardem Nożycorękim.

Nie udało się ustalić, czy działa w pojedynkę, czy w grupie, ale już teraz można powiedzieć, że walka jest efektywna. Nowe reklamy zaczęły pojawiać się bardzo rzadko. – Oficjalnie nie pochwalam. Sam jednak też zdejmuję, ale tylko z miejskich budynków, bo na prywatnych często wiszą po konsultacji z właścicielem i nie zawsze jest to sprawa prawnie jednoznaczna, powiedział portalowi trojmiasto.pl Jacek Piątek, miejski plastyk z Gdyni od miesięcy walczący z zaśmiecaniem przestrzeni publicznej.

Ostatnie działania strażnika wskazują na to, że albo rozszerzył swoją działalność, albo znalazł naśladowców.
Nielegalne reklamy na płotach i ogrodzeniach zostały również pocięte na Działkach Leśnych i Leszczynkach. Pojawiają się pytania dotyczące legalności takiego działania, ale na policję nie trafiły żadne doniesienia o niszczeniu mienia. Można podejrzewać więc, że afisze wisiały nielegalnie.

 

trojmiasto.pl/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj