Przedmiot edukacja zdrowotna w szkołach źle wpłynie na dzieci – tak mówią gdańscy radni Prawa i Sprawiedliwości, którzy przygotowali pismo do Pomorskiego Kuratora Oświaty.
Radny Tomasz Rakowski uważa, że część propozycji programowych jest zła. – W programie, który wprowadza pani minister Nowacka, znajduje się bardzo luźne podejście do kwestii seksu, bardzo swobodne podejście do aborcji, a także szereg innych elementów związanych ze źle pojmowaną seksualnością, chociażby takich jak możliwość dowolnej zmiany płci, tzw. tranzycji – wskazuje Rakowski.
„NIE MA SIĘ CZEGO BAĆ”
– Ten przedmiot jest ważny i potrzebny, nie ma się czego bać – przekonuje wiceprezydent Gdańska Monika Chabior. – Naszym zdaniem to ważne, żeby młode osoby, w sposób dostosowany do wieku, dowiadywały się o swoim zdrowiu. Każdy z nas ma obowiązek o zdrowie dbać, ale musi mieć wiedzę i narzędzia, dlatego jestem otwarta i cieszę się, że ten program jest wprowadzany – dodaje.
PRZEDMIOT OBOWIĄZKOWY
Edukacja zdrowotna miałaby zastąpić wychowanie do życia w rodzinie. Nowy przedmiot będzie jednak obowiązkowy.
Oskar Bąk/puch





