W sercu Sopotu jest miejsce, które ma aspiracje stać się tropikalną enklawą w tym i tak już mocno kojarzonym z wakacyjnym słońcem kurorcie. To Fidel – gastro-bar (nazwa używana przez właścicieli, czyli coś pomiędzy restauracją a rum-barem), który mieści się w jednym z pomieszczeń Centrum Haffnera przy Placu Przyjaciół Sopotu.
Polacy lubią kuchnię i atmosferę Ameryki Południowej i Środkowej, co widać po niesłabnącej popularności Tapas De Rucola. Czy Fidel również zrobi furorę? Ma na to duże szanse. Lokal robi świetne pierwsze wrażenie. Radosny wystrój, dużo zielonych kolorów, pomysłowe lampy, skoczna choć nieinwazyjna muzyka, gustowne siedzenia, pełen życia bar. To wszystko zaprasza do środka osoby szukające miejsca do odpoczynku, będącego jednocześnie w centrum Sopotu, ale z drugiej strony nieco oddalonego od zatłoczonego i często męczącego Monciaka.
Fidel będzie zapewne przeżywał prawdziwe oblężenie w słoneczne dni, dlatego dobrze, że część lokalu jest nieosłonięta i daje okazję do korzystania ze świeżego powietrza. Zimne drinki i lekka, orzeźwiająca kuchnia to coś, co charakteryzuje ten gastro-bar, który może w te wakacje być prawdziwym hitem. Manager lokalu Łukasz Kunicki miał okazję być na Kubie, w stolicy – Hawanie. Jego inspiracje widać po karcie Fidela i małych elementach tworzących jego klimat. Jednymi z nich są fantazyjne formy podania dań. Szef kuchni Marek Szałkowski najbardziej gorąco poleca dwa dania.
Pierwsze z nich to coś, czego powinien spróbować każdy, czyli ośmiornica. Oczywiście nie w całości, jedna macka, ale znakomicie przygotowana. Na źle zrobioną ośmiornicę trafić łatwo, łatwo też ją rozpoznać – jest po prostu gumowa. W Fidelu nie popełniono takiego błędu, bo danie jest przepyszne, a mackę je się z apetytem i trzęsącymi uszami. Potrawa jest podawana na małej deseczce, ośmiornicy towarzyszy risotto w kształcie… sześcianu (ryż połączony z czarną fasolą), czerwona cebula o cytrusowym smaku oraz sos podany w wydrążonej limonce! Uczta dla oczu, ale i dla naszego podniebienia.
Inne danie, jakie mieliśmy okazję spróbować, to krewetki w mleczku kokosowym z mango i papryką. Ciekawy, świeży smak, na szczęście nie za słodki (szef kuchni Fidela stara się nieco modyfikować smaki swoich dań tak, żeby smakowały Polakom, a to dlatego że kubańska kuchnia jest po prostu za słodka), krewetki bez zarzutu, a do tego znowu piękna forma podania, na gustownej patelni. Palce lizać!
Maciej Bąk/mar