Słupscy urzędnicy będą walczyć z nagannym zachowaniem podczas sesji miejskich radnych. Aby przywrócić właściwe standardy, planują powołać komisję etyki.
Jak przyznał Paweł Szewczyk, przewodniczący rady miasta w Słupsku, pomysł pochwala większość radnych.
– Od jakiegoś czasu dyskusja w radzie miasta się zaostrza. Kiedyś było bardzo radykalnie, dochodziło nawet do awantur. Obecnie obserwujemy, że ten trend powraca. W komisji etyki zasiadaliby radni, którzy na wnioski różnych stron sprawdzaliby zasadność zachowania. W niektórych miastach takie komisje funkcjonują z powodzeniem – przekazał Szewczyk.
NAJBARDZIEJ ZAPRACOWANA KOMISJA W HISTORII
Komisja zajmowałaby się wyjaśnianiem wątpliwości oraz opiniowaniem projektów dotyczących etyki.
– Jestem radną od trzech kadencji i czasami mam wrażenie, że to najgorsza rada pod względem zachowania, w jakiej uczestniczyłam. Niektórzy radni nadużywają stanowiska, zastraszają pracowników urzędu, traktują ich protekcjonalnie. Uważam, że to będzie najbardziej zapracowana komisja spośród dotychczasowych – wskazała Anna Rożek, radna Słupska z Koalicji Obywatelskiej.
RADNI NIE KRYJĄ OBAW
Choć wszyscy radni przyznają, że komisja etyki jest zasadna, to część z nich nie kryje obaw. Zdaniem Kacpra Moroza, radnego Prawa i Sprawiedliwości, komisja jest potrzebna, ale z zupełnie innych powodów.
– Relacjonuję za pomocą filmów to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami i czego nie mogą zobaczyć mieszkańcy. Jako radny działam w ich interesie, to mój obowiązek. Myślę, że komisja etyki powstać powinna i będzie miała co robić, zwłaszcza jeżeli chodzi o zachowanie prezydent czy podległych jej urzędników. Komisja powinna zająć się w pierwszej kolejności konfliktami interesów niektórych radnych. Chodzi o czerpanie korzyści z majątku miejskiego ich najbliższych rodzin – podkreślił Moroz.
Decyzje o powołaniu komisji radni podejmą w przyszłym miesiącu.
Posłuchaj:
Łukasz Kosik/mk/puch





