John Carver mówił przed meczem z Widzewem o ambicji, charakterze i powrocie do podstaw. Tych elementów oczekiwał od swojego zespołu i właśnie to zobaczył, ale dopiero w kryzysowym momencie.
Pierwsza połowa do najciekawszych nie należała, ale Widzew mógł i powinien po niej prowadzić. Angel Baena wykorzystał błąd Szymona Weiraucha, przerzucił nad nim piłkę i pędził w stronę bramki, ale golkipera Lechii uratowali obrońcy, wybijając piłkę tuż przed linią. Gdańszczanom brakowało takich konkretnych akcji, więc do przerwy był bezbramkowy remis.

Zawodnik Lechii Gdańsk Tomas Bobcek (P) cieszy się z wyrównującej bramki podczas meczu 15. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy z Widzewem Łódź. Gdańsk, 08.11.2025 r. (PAP/Adam Warżawa)
LUKA W ŚRODKU POLA
Drugą część meczu doskonale rozpoczęli goście. Już w 50. minucie wykorzystali lukę w środku pola, powstałą po długim wznowieniu od bramki Lechii. Juljan Shehu zagrał prostopadle do Sebastiana Bergiera, a ten pewnie trafił do siatki. Pojawiły się kontrowersje, bo Tomas Bobcek domagał się rzutu wolnego po domniemanym faulu rywala w powietrzu, a inni piłkarze zwracali uwagę na możliwe zagranie Shehu ręką, ale sędzia Wojciech Myć bramkę uznał.
PRECYZYJNA LEWA NOGA
Wydawało się, że to może być załamujący moment dla Lechii, ale gdańszczanie znakomicie zareagowali. Już w 59. minucie wyrównali, a bohaterem akcji był Kacper Sezonienko. Świetnie odebrał piłkę na lewej stronie, wymienił dwa podania z Tomaszem Neugebauerem i lewą (lewą!) nogą idealnie dograł do Bobcka. Ten wślizgnął się między obrońców, wyprzedził ich i wyrównał.

Zawodnik Lechii Gdańsk Kacper Sezonienko (L) i Szymon Czyż (P) z Widzewa Łódź podczas meczu 15. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Gdańsk, 08.11.2025 r. (fot. PAP/Adam Warżawa)
GŁOWĄ W DOLICZONYM CZASIE
Od tej chwili Lechia wyraźnie przeważała, ale długo nie mogła znaleźć drogi do bramki. Bobcek był najbliżej, jednak chybił nieznacznie po dograniu Rifeta Kapicia. Dublet skompletował dopiero w 96. minucie (sędzia doliczył aż 14). Camilo Mena w pełnym biegu dośrodkował, a Słowak znów zgubił krycie i tym razem głową umieścił piłkę pod poprzeczką.

Zawodnik Lechii Gdańsk Camilo Mena (L) i Samuel Kozlovsky (C) z Widzewa Łódź podczas meczu 15. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Gdańsk, 08.11.2025 r. (fot. PAP/Adam Warżawa)
LECHIA WYGRYWA Z FAWORYTEM
Widzew odpowiedział już tylko jedną groźną akcją, którą wyjaśnił Tomasz Wójtowicz. Gdańszczanie bardzo nisko bronili się w ostatnich minutach, momentami ustawiając nawet sześciu zawodników w linii defensywnej, ale wytrzymali. Wygrali z faworyzowanym Widzewem 2:1.
Tymoteusz Kobiela/puch





