Październik był miesiącem świadomości raka piersi. W Polsce, w przestrzeni internetowej, medialnej odbyło się bardzo dużo różnych akcji promocyjnych. Czy lekarze widzą ich realne efekty? Czy kobiety zgłaszają się częściej na badania? Między innymi o tym w audycji „Bądź Zdrów” z dr n. med. Moniką Nowaczyk, onkologiem, radioterapeutą, dyrektor medyczną Wojewódzkiego Centrum Onkologii w Gdańsku rozmawiała Joanna Matuszewska.
Jak podkreśliła dr n. med. Monika Nowaczyk, gołym okiem widać, że te akcje mają sens.
– Są one organizowane zazwyczaj w dni nierobocze – soboty, niedziele – więc bardzo często zgłaszają się kobiety, które w ciągu tygodnia nie mają na to czasu. W trakcie Różowego Października łącznie na poradzie onkologicznej było 51 osób. Wśród nich 38 pań miało wykonaną mammografię i 40 badanie USG. Cztery osoby zostały skierowane do biopsji cienkoigłowej – wyjaśniała. Oznacza to, że 8 procent badanych czeka dalsza diagnostyka, bo w badaniach wyszło coś niepokojącego – To bardzo duży odsetek – dodała.
MAŁO ZACHĘCAJĄCE KAMPANIE
W Polsce w tej chwili jakieś 30-35 procent kobiet, które mają taką możliwość, zgłasza się na badania profilaktyczne w kierunku raka piersi. Według pani doktor jest kilka czynników, które sprawiają, że te kampanie są tak mało zachęcające.
– Na pierwszym miejscu postawiłabym strach. Ciągle u nas nie odbiera się nowotworów złośliwych jako choroby przewlekłej, a jednak większość z nich taką postać przeszła. Leczenie jest już bardzo nowoczesne. Wiele nowotworów można uznać za mniej szkodliwe czy mniej niebezpieczne niż na przykład cukrzyca typu drugiego. Nie ma takiego strachu. Jak wykryją cukrzycę, to ludzie najczęściej nawet się za bardzo nie przejmują. Myślą, że będą brać tabletki, zastrzyki czy insulinę, i że będzie wszystko w porządku. Tam nie widać tak od razu tych objawów. One pojawiają się stopniowo – wyjaśniała.
– Drugim czynnikiem jest to, że jednak ta profilaktyka nie jest prowadzona jednorodnie. Część kobiet kontroluje się w programach profilaktycznych organizowanych przez państwo, część kobiet często kontroluje się u lekarzy, na przykład u lekarza onkologa, ginekologa i robią to poza systemem NFZ. Tam jest brak jednolitej polityki. Często te badania są robione za często, albo niepotrzebnie, co wówczas zajmuje miejsca dla tych kobiet, które właśnie w tym momencie powinny mieć zrobione te badania – dodała.
Posłuchaj:
aKa





