330. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. W weekend KE będzie rozmawiać na temat kolejnego pakietu sankcji wobec Rosji

(fot. Facebook/General Staff of the Armed Forces of Ukraine)

Trwa 330. dzień bandyckiej napaści Rosji na naród ukraiński. Minionej doby jednostki Sił Obronnych Ukrainy walczyły z atakami okupantów na terenach obwodu Donieckiego. Rosja przeprowadziła łącznie 25 ataków powietrznych i ponad 85 ostrzałów.

17:05 Dyplomata: rosyjscy okupanci ukradli w Ukrainie samochody należące do misji OBWE

Rosyjscy okupanci ukradli na terytorium Ukrainy około 50 samochodów należących do Specjalnej Misji Monitorującej (SMM) OBWE i przewieźli je na zajęte tereny w Donbasie; pojazdy mogą zostać użyte do zorganizowania prowokacji – ostrzegł w czwartek stały przedstawiciel Ukrainy w OBWE Jewhen Cymbaluk, cytowany przez agencję Ukrinform.

– Samochody trafiły na okupowane tereny Donbasu w ubiegły weekend (14-15 stycznia – PAP). (…) Zbrodniczy moskiewski reżim dopuścił się kolejnego przestępstwa wobec OBWE – powiedział Cymbaluk.

16 stycznia OBWE oświadczyła, że jej personel nie jest obecny w Donbasie, a wszelkie znajdujące się tam samochody oznaczone emblematami tej organizacji „nie są wykorzystywane zgodnie z celami OBWE”.

Misja SMM OBWE w Ukrainie rozpoczęła działalność w 2014 roku. Została powołana do życia na prośbę rządu Ukrainy i uchwalona jednomyślną decyzją wszystkich 57 krajów członkowskich OBWE. Misja miała charakter cywilny, a jej przedstawiciele pełnili służbę bez broni, przez 24 godziny na dobę, we wszystkich regionach Ukrainy, w tym w obwodzie donieckim.

Pod koniec kwietnia ubiegłego roku ówczesny przewodniczący OBWE, szef polskiego MSZ Zbigniew Rau i sekretarz generalna organizacji Helga Maria Schmid ogłosili podjęcie „natychmiastowych kroków” w celu zamknięcia SMM. Przyczyną tej decyzji była niemożność kontynuacji misji w warunkach rosyjskiej agresji na Ukrainę.

16:39 Prezydent Zełenski: jeszcze w tym roku będziemy gotowi do rozpoczęcia rozmów o członkostwie w UE

Ukraina już w tym roku powinna być gotowa do rozpoczęcia rozmów o członkostwie w Unii Europejskiej – oświadczył prezydent Wołodymyr Zełenski na konferencji prasowej z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem w czwartek w Kijowie.

– Poinformowałem pana przewodniczącego, jakie decyzje podjęła Ukraina i jakie są nasze postępy. Zauważę, że już w tym roku powinniśmy dojść do początku rozmów na temat członkostwa Ukrainy w UE. Jest to nasz cel, istnieją ku temu niezbędne warunki. Mamy ogromną motywację i pragnienie (członkostwa). Idziemy naprzód – powiedział Zełenski.

Szef państwa ocenił, że między Ukrainą i UE doszło do „historycznego zbliżenia” i wyraził przekonanie, że jego kraj będzie wkrótce należał do Unii Europejskiej.

16:24 Wywiad wojskowy: rosyjski szef sztabu Gierasimow próbuje osłabić Prigożyna kierującego najemnikami z Grupy Wagnera

Szef sztabu generalnego armii rosyjskiej Walerij Gierasimow, który od niedawna jest także bezpośrednim dowódcą wojny przeciwko Ukrainie, próbuje zneutralizować twórcę prywatnej firmy wojskowej, znanej jako Grupa Wagnera Jewgienija Prigożyna – informuje Ukrainska Prawda, powołując się na ukraiński wywiad wojskowy.

– Ich (najemników) ślą do ataku po trupach przy pełnym wsparciu sił zbrojnych Rosji. A teraz Gierasimow już raczej nie będzie mu udzielać takiego wsparcia, bo potrzebne mu własne sukcesy i zwycięstwa, i będzie robić wszystko, żeby zneutralizować Prigożyna – pisze portal Ukrainska Prawda, powołując się na publikację służby prasowej wywiadu wojskowego (HUR) z wypowiedzią oficera tej struktury Andreja Czerniaka. Sam artykuł został później usunięty ze strony HUR.

Czerniak miał również podkreślić, że na Kremlu trwa obecnie ostra walka o władzę i miejsce wokół Władimira Putina. Prigożyn stara się właśnie trafić do bliskiego otoczenia rosyjskiego prezydenta, by „umocnić swoją pozycję, a potem zająć wysokie stanowiska”.

Według analityków, w tym amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną, szef „prywatnej armii” Grupa Wagnera prowadzi walkę o wpływy w rosyjskich władzach i rywalizuje z resortem obrony, próbując przekonywać opinie publiczną i część elit, że jest w stanie prowadzić wojnę skuteczniej niż resort obrony.

16:17 Portal wojskowy: rosyjscy okupanci traktują mieszkańców Enerhodaru jak żywe tarcze

Rosyjscy okupanci przetrzymują w zajętym mieście Enerhodar na południu Ukrainy 10-15 tys. cywilów; wróg nie pozwala nikomu wyjechać, ponieważ traktuje ludzi jak żywe tarcze i zabezpiecza się w ten sposób przed ofensywą ukraińskich wojsk – oznajmił w czwartek portal Centrum Narodowego Sprzeciwu, stworzony przez Siły Operacji Specjalnych armii Ukrainy.

Do lutego 2022 roku, czyli początku rosyjskiej inwazji, w Enerhodarze przebywało na stałe około 53 tys. osób. Obecnie najeźdźcy rozmieszczają swój sprzęt wojskowy w pobliżu budynków mieszkalnych, próbując „zasłonić się” cywilami. Agresorzy rozumieją, że opuszczenie Enerhodaru przez lokalną ludność ułatwi ukraińskiej armii wyzwolenie miasta – czytamy na łamach serwisu.

W Enerhodarze, na zajętych przez Kreml terenach obwodu zaporoskiego, który Rosja usiłuje oderwać od Ukrainy, leży Zaporoska Elektrownia Atomowa, czyli największa siłownia jądrowa w Europie. Po rosyjskiej inwazji elektrownia została opanowana przez agresora, a następnie teren obiektu był wielokrotnie ostrzeliwany. Władze Ukrainy alarmowały, że są to zagrażające bezpieczeństwu prowokacje wroga.

11 stycznia ukraiński sztab generalny poinformował, że rosyjscy okupanci odebrali przepustki i zabronili wstępu na teren elektrowni około 1,5 tys. pracowników, którzy odmówili przyjęcia rosyjskich paszportów i zawarcia kontraktów z koncernem Rosatom.

Kilka dni wcześniej sztab powiadomił, że około 3 tys. pracowników zostało zmuszonych do przyjęcia obywatelstwa wroga, a w Enerhodarze wycofano z obiegu ukraińską hrywnę. Wprowadzenie w mieście rosyjskiego rubla nastąpiło na skutek pogróżek pod adresem lokalnych przedsiębiorców, straszonych karami i konfiskatą mienia, jeśli będą dalej używali hrywny.

15:30 Szef MSZ Ukrainy: stanowisko Chin wobec wojny na Ukrainie nie przynosi bezpośredniej korzyści Rosji

Jeśli chodzi o stanowisko Chin wobec wojny na Ukrainie, dla Kijowa najważniejszy jest fakt, że postawa Pekinu nie przynosi bezpośredniej korzyści Rosji; Chiny nie dostarczają Moskwie broni ani nie pomagają jej w omijaniu sankcji – oznajmił w czwartek szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba w wystąpieniu online podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

– Jest to dobra pozycja wyjściowa do dialogu, który zamierzamy utrzymywać z Pekinem – podkreślił Kułeba, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Jak dodał, Chiny to „specyficzny” gracz, dlatego ocena polityki tego państwa wymaga dużej ostrożności i jest obarczona dużym ryzykiem „wysłania niewłaściwego sygnału”.

– Kiedy widzimy, że Chiny nie pomagają Rosji w obchodzeniu sankcji, mimo takich próśb ze strony (Kremla), to (uważamy), że jest to dobra rzecz. Gdy widzimy, że Chiny nie dostarczają Rosji sprzętu wojskowego, to również (sądzimy), że jest to dobra rzecz. Kiedy (jednak) słyszymy od niektórych chińskich urzędników oceny dotyczące przyczyn rosyjskiej agresji (na Ukrainę), (to wówczas) nie odczuwamy radości – oświadczył Kułeba.

Władze w Pekinie nie udzielają Moskwie pomocy militarnej w inwazji na Ukrainie, lecz wspierają Kreml politycznie i propagandowo. Chiny nie potępiły agresji na Ukrainę i konsekwentnie sprzeciwiają się antyrosyjskim sankcjom Zachodu.

15 września 2022 roku przywódca Chin Xi Jinping rozmawiał w Samarkandzie w Uzbekistanie z Władimirem Putinem. Było to pierwsze spotkanie tych polityków od 24 lutego, czyli początku inwazji Moskwy na Ukrainę. „Chiny są gotowe, by współpracować z Rosją i wziąć na siebie odpowiedzialność światowego mocarstwa” – zadeklarował wówczas Xi.

Od drugiej połowy października ubiegłego roku, gdy chiński przywódca został wybrany na kolejną kadencję na stanowisku sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin, można zaobserwować oznaki pogłębienia relacji Pekinu z Moskwą. Pod koniec listopada Xi oznajmił, że chińskie władze chciałyby poszerzyć zakres współpracy z Rosją w dziedzinie energetyki.

14:04 MSZ Ukrainy: żydowskie organizacje powinny potępić Ławrowa za bezczeszczenie pamięci ofiar Holocaustu

Ukraińska dyplomacja wezwała żydowskie organizacje do potępienia wypowiedzi Siergieja Ławrowa, który porównał wsparcie państw zachodnich dla Ukrainy do hitlerowskiego „ostatecznego rozwiązania”, czyli zagłady Żydów – poinformowała agencja Reutera.

Oleg Nikolenko, rzecznik ukraińskiego MSZ, oświadczył, że „sponsorowany przez państwo rosyjski antysemityzm nie może być tolerowany”, a wypowiedź Ławrowa zrównująca „prowadzących agresywną wojnę Rosjan z Żydami mordowanymi przez nazistów” była haniebna.

Minister spraw zagranicznych Rosji powiedział w środę, że Stany Zjednoczone zorganizowały koalicję krajów europejskich, by rozwiązać „kwestię rosyjską” w taki sam sposób, jak Adolf Hitler szukał „ostatecznego rozwiązania”, by wymordować Żydów w Europie.

Na wypowiedź Ławrowa zaregował także rzecznik MSZ Izraela, który uznał ją za „wypaczającą prawdę historyczną i bezczeszczącą pamięć ofiar”. Instytut Yad Vashem określił ją z kolei jako „afront wobec rzeczywistych ofiar nazizmu”.

Z równie ostrą reprymendą komentarze Ławrowa spotkały się w Waszyngtonie. – Nasza pierwsza reakcja to: jak on śmie porównywać cokolwiek do Holokaustu? – cokolwiek, a co dopiero wojnę, którą sami rozpoczęli? – powiedział Jonh Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego. – – To jest prawie tak absurdalne, że nie warto na to odpowiadać – dodał.

13:49 Wiceszef MSZ Ukrainy: oczekujemy od Zachodu „sojuszu pancernego” z ważną rolą Niemiec

Wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Melnyk wezwał do stworzenia przez Zachód „sojuszu czołgowego”, w którym Niemcy mogłyby odegrać „ważną, a nawet wiodącą rolę” – informuje w czwartek portal „Redaktionsnetzwerk Deutschland” (RND).

Dzięki stworzeniu takiego sojuszu Niemcy mogłyby „odegrać ważną, miejmy nadzieję, że nawet wiodącą rolę wśród europejskich i transatlantyckich potęg” – powiedział Melnyk w środę wieczorem w wywiadzie dla stacji ARD.

Zdaniem Melnyka szansą na zawiązanie takiego „pancernego sojuszu” jest zaplanowany na piątek szczyt NATO w niemieckim Ramstein, poświęcony sprawie uzbrojenia dla Ukrainy. Jednym z gości szczytu będzie sekretarz obrony USA Lloyd Austin.

– Ukraina potrzebuje czołgów, aby jak najszybciej wyzwolić tereny, które są nadal okupowane, a ich mieszkańcy muszą cierpieć pod straszliwym reżimem, są torturowani, terroryzowani i zabijani – mówił dyplomata. – Nawiasem mówiąc, potrzebujemy też nowszych systemów uzbrojenia, w tym myśliwców, które Niemcy mogłyby dostarczyć. Chodzi głównie o myśliwce Tornado – dodał.

Zdaniem Melnyka gdyby udałoby się zawrzeć sojusz w sprawie pomocy Ukrainie, spotkanie w Ramstein stałoby się „kluczowym punktem, który wskaże Rosjanom czerwoną linię”. Nowego ministra obrony Niemiec Borisa Pistoriusa (SPD) Melnyk ocenił jako „rzeczowego polityka, kogoś, kto zna się na rzeczy”. Melnyk wyraził nadzieję, że Pistoriusowi uda się zrealizowanie zapowiadanego celu, jakim jest wzmocnienie Bundeswehry, a także „realizacja decyzji Bundestagu obiecującej Ukrainie ciężką broń”.

Melnyk jeszcze do jesieni ub. roku pełnił funkcję ambasadora Ukrainy w Berlinie. Jak przypomniał, w tamtym czasie był przez niemieckie ministerstwo obrony odsyłany „od jednych drzwi do drugich”. – Mam nadzieję, że pan Pistorius zrobi porządek i zrobi to, czego od niego oczekujemy – aby Niemcy wspierali nas ze wszystkich sił – podkreślił Melnyk.

13:17 Serbia: wniosek o dochodzenie przeciw szefowi wywiadu i ambasadorowi Rosji za wspomaganie Grupy Wagnera

Grupa ukraińskich i rosyjskich organizacji antywojennych wraz z serbskim adwokatem Czedomirem Stojkoviciem przedstawiła prokuraturze w Belgradzie zarzuty karne przeciwko m.in. ambasadorowi Rosji w Serbii oraz szefowi serbskiego wywiadu w związku z ich zaangażowaniem w rekrutację przez Grupę Wagnera ochotników z Serbii na wojnę w Ukrainie – wynika z zamieszczonej w czwartek na Twitterze przez Stojkovicia kopii dokumentu.

– Przedstawiamy zarzuty karne przeciwko ambasadorowi Rosji w Belgradzie Aleksandrowi Bocanowi Harczenko, szefowi serbskiego wywiadu Aleksandrowi Vulinowi, pracownikom serbsko-rosyjskiego centrum humanitarnego w Niszu i prawicowej organizacji „Narodowe patrole” będącej pod kontrolą rosyjskiej Grupy Wagnera – napisał na Twitterze Stojković.

– Wszyscy oni odpowiadają za rekrutację obywateli Serbii na wojnę przeciwko Ukrainie. Harczenko dowodzi, Vulin blokuje prace kontrwywiadowcze, a centrum w Niszu udziela niezbędnej logistyki – tak doszliśmy do „wagnerowej rzeczywistości” – wyjaśnił.

Wymienione w piśmie osoby zostały oskarżone o przestępstwo organizowania uczestnictwa w konflikcie zbrojnym lub wojnie na terenie innego kraju oraz – w przypadku Vulina – nadużycie sprawowanej funkcji, a w przypadku kierownictwa „Narodowych patroli” – o podsycanie narodowej, rasowej i religijnej nienawiści.

– Mamy uzasadnione podejrzenie, że Aleksander Vulin wydawał rozkazy, dyrektywy i wytyczne, aby nie utrudniać działalności Grupie Wagnera w Serbii, aby nie prowadzono w Serbii pracy kontrwywiadowczej – powiedział Stojković. – Harczenko zapewnia obywatelom Serbii środki finansowe i instrukcje dotyczące tego, jak ubiegać się o wzięcie udziału w wojnie na Ukrainie. (…) Na stronie internetowej ambasady Rosji w Serbii znajdowały się jasne wytyczne mówiące o tym, jak ubiegać się o przyjęcie do armii rosyjskiej, a wydawanie takich instrukcji w rozumieniu serbskiego kodeksu karnego jest przestępstwem – dodał adwokat.

Na początku stycznia na prowadzonym w języku serbskim portalu telewizji Russia Today opublikowano ogłoszenie działającej m.in. na Ukrainie Grupy Wagnera o rekrutacji i warunkach uczestnictwa w wojnie. Komentując wiadomość, prezydent Serbii Aleksandar Vuczić przypomniał, że „rekrutowanie (do uczestnictwa w zagranicznych konfliktach zbrojnych – przyp.red.) jest niezgodne z serbskim ustawodawstwem”. Minister obrony kraju Milosz Vuczević ostrzegał wcześniej Serbów przed uczestnictwem w wojnie na Ukrainie, przypominając, że grozi to „konsekwencjami prawnymi”. Według doniesień medialnych serbscy ochotnicy walczą na Ukrainie od 2014 roku, w przeważającej mierze wspierając stronę rosyjską.

Reakcję prezydenta Vuczicia na zamieszczone na portalu Russia Today ogłoszenie pochwaliły ambasady USA i Ukrainy w Belgradzie.

12:33 Estonia przygotowuje rekordowy pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy; łączna pomoc przekroczy 1 proc. PKB kraju

Rząd Estonii zaakceptował wystosowaną przed ministerstwo obrony propozycję rekordowego pakietu wsparcia wojskowego dla Ukrainy. Łączna pomoc dla Kijowa przekroczy 1 proc. estońskiego PKB – poinformowała w czwartek telewizja ERR.

Ogłoszony przez Estonię pakiet wsparcia militarnego wycenionego na ok. 113 mln euro obejmuje dziesiątki haubic kalibru 155 i 122 mm, pojazdy wojskowe, ponad 100 granatników i amunicję – poinformowała ERR.

Uwzględniając najnowszy pakiet, łączna pomoc wojskowa przekazana Ukrainie przez Estonię wyniesie 370 mln euro, co stanowi więcej niż jeden procent estońskiego PKB.

– Estończycy wiedzą z własnej historii, jak to jest przegrać ze złem i zostać wchłoniętym przez wielkie państwo. Jeśli Ukraina przegra, wolność na całym świecie będzie zagrożona. Pomagając Ukrainie wygrać, bronimy wolności i demokracji na całym globie, również w Estonii – powiedziała, komentując decyzję, estońska premier Kaja Kallas.

– Ukraina poprosiła nas o tę właśnie pomoc bezpośrednio, potrzeba otrzymania tego rodzaju broni została również podniesiona przez prezydenta Zełenskiego – dodała Kallas. Podkreśliła, że Ukraińcy bardzo szybko uczą się obsługi dostarczanego im sprzętu, a uzbrojenie dostarczane przez Estonię jest dobrze wykorzystywane na frontach.

– Wszystkie państwa muszą zajrzeć do swoich magazynów broni i zadbać o to, by przemysł zbrojeniowy produkował nową broń szybciej. Rosyjska inwazja ma swoją cenę, którą my płacimy w euro, ale Ukraińcy płacą za nią życiem – podkreśliła premier Estonii.

12:07 „WSJ”: Biznesmen Denys Kiriejew ostrzegł przed inwazją Rosji na Ukrainę, kilka dni później zabiła go SBU

Dzień przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji biznesmen Denys Kiriejew ujawnił władzom Ukrainy rosyjski plan zdobycia Kijowa, jednak kilka dni później został zabity przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) – pisze „Wall Street Journal” w artykule, w którym opisuje historię człowieka podejrzewanego o zdradę na rzecz Rosji, a potem uznanego na Ukrainie za bohatera.

„WSJ” zbadał dokumenty wywiadowcze oraz przeprowadził rozmowy z przedstawicielami amerykańskich i ukraińskich władz, obecnymi i byłymi członkami ukraińskich służb bezpieczeństwa, jak i z rodziną, przyjaciółmi, partnerami biznesowymi i ochroniarzami Kiriejewa.

45-letni biznesmen zostało zamordowany jako zdrajca, działający na rzecz Rosji – przekazała SBU. Funkcjonariusze tej służby zostawili na chodniku w centrum Kijowa ciało Kiriejewa z przestrzeloną głową. Jednak w ciągu kolejnych kilku dni Kiriejew został pochowany jako ukraiński bohater. Prezydent Wołodymyr Zełenski nagrodził go pośmiertnie medalem za „nadzwyczajną służbę w obronie suwerenności i bezpieczeństwa kraju”.

– Gdyby nie Kiriejew, Kijów prawdopodobnie zostałby zdobyty – uważa generał Kyryło Budanow, szef ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR.

Przez lata Rosja inwestowała miliardy dolarów w celu infiltracji ukraińskich kręgów politycznych i wywiadowczych, próbując stworzyć siatkę agentów – pisze „WSJ”. Urodzony w Kijowie Kiriejew w różnych momentach swojego życia wydawał się należeć do wrogich sobie obozów, rosyjskiego i ukraińskiego. Zakończył karierę w zachodnich instytucjach finansowych, aby zarządzać aktywami dwóch bogatych ludzi, którzy utrzymywali stosunki z politykami powiązanymi z Rosją. Dzięki tej pracy Kiriejew wzbogacił się, jednak rzuciła ona także cień na jego reputację wśród władz i znajomych zaniepokojonych rosyjskimi wpływami w kraju – ocenił amerykański dziennik.

W 2021 roku na Kiriejewa zwrócił uwagę Budanow, wówczas niedawno mianowany na szefa HUR. Gdy wiosną 2021 roku Rosja zaczęła koncentrować wojska na granicy z Ukrainą, szef wywiadu wojskowego wezwał Kiriejewa do kwatery głównej HUR w Kijowie. W rozmowie z Kiriejewem Budanow odwołał się do jego patriotyzmu i poprosił, aby wykorzystał swoje kontakty biznesowe do infiltracji rosyjskiego wywiadu.

– Miał niezbędny krąg znajomości. Za jego pośrednictwem przeprowadzano transakcje finansowe. Komunikował się ze wszystkimi, w tym z bardzo wpływowymi ludźmi – skomentował generał.

Kiriejew zgodził się na propozycję Budanowa, motywowany obowiązkiem wobec kraju i fascynacją światem tajnych operacji – ocenia „WSJ”. Jesienią 2021 roku Kiriejew dowiedział się ze swoich źródeł, że Moskwa przygotowuje się do inwazji i – jak powiedział Budanow – jako pierwszy podniósł alarm na Ukrainie. 18 lutego 2022 roku, w noc poprzedzającą wyjazd Kiriejewa na narty we francuskie Alpy z żoną i synem, mężczyzna wrócił do domu późno. Wedle słów jego żony, powiedział jej, że „gdyby wyjechał teraz na wakacje, nie byłby w stanie nigdy spojrzeć sobie w oczy”. Rodzina Kiriejewa opuściła Kijów bez niego.

Pięć dni później, po południu 23 lutego, Kiriejew przekazał Budanowowi świeże informacje: prezydent Rosji Władimir Putin właśnie wydał rozkaz inwazji, która ma zostać rozpoczęta wczesnym rankiem. Dało to Ukrainie kilka cennych godzin na przemieszczenie wojsk w celu odparcia rosyjskiego ataku – powiedział szef HUR.

Po wybuchu wojny Budanow poprosił Kiriejewa, aby uczestniczył w rozmowach 28 lutego o zawieszeniu broni między Ukrainą a Rosją na Białorusi. Kiriejew zgodził się, a następnie został poproszony, aby wziął udział w negocjacjach 3 marca. W noc przed drugimi rozmowami na Białorusi, Kiriejew odebrał telefon od wysokiej rangi funkcjonariusza SBU – opisał Budanow. Został wezwany na spotkanie w centrum Kijowa, na które się stawił. Około 90 minut później, HUR odnalazł jego ciało.

Przez kolejne miesiące rząd w Kijowie eliminował rosyjskich agentów w SBU. W lipcu 2022 roku prezydent Zełenski zwolnił ówczesnego szefa tych służb Iwana Bakanowa i usunął ze stanowisk lub oskarżył dziesiątki generałów SBU o rzekome ułatwienie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wszczęto ponad 650 spraw o zdradę popełnioną przez przedstawicieli władz.

Denys Kiriejew został pochowany z honorami na kijowskim cmentarzu Bajkowa.

11:48 W Niemczech przeciwników przekazania Ukrainie czołgów Leopard jest więcej niż zwolenników

Ewentualna dostawa Ukrainie czołgów Leopard wciąż jest sceptycznie postrzegana przez większość niemieckiego społeczeństwa. W sondażu przeprowadzonym przez instytut badania opinii publicznej YouGov na zlecenie agencji dpa 43 procent ankietowanych było przeciw, a 39 procent za dostawą.

Od początku rosyjskiej inwazji 24 lutego 2022 roku Niemcy dostarczyły Ukrainie broń i sprzęt wojskowy o wartości ponad 2,2 mld euro, w tym ciężką artylerię i systemy przeciwlotnicze. Co trzeci respondent (33 proc.) uważa, że to już za dużo, a 24 procent twierdzi, że wielkość dostaw jest w sam raz.

25 procent domaga się od Niemiec większego wsparcia militarnego dla Ukrainy – pisze w czwartek agencja dpa.

W piątek ministrowie obrony kilkudziesięciu krajów spotkają się w amerykańskiej bazie sił powietrznych Ramstein w Nadrenii-Palatynacie, aby omówić dalsze wsparcie militarne dla Ukrainy. Kluczowe znaczenie ma dostawa zachodnich czołgów; Wielka Brytania już to ogłosiła, Polska i Finlandia są do tego gotowe. Główną rolę mają jednak do odegrania Niemcy, ponieważ w tym kraju produkowane są czołgi Leopard 2, które chcą przekazać Ukrainie Polska i Finlandia.

Rząd RFN musi zatwierdzić każdy transfer tych czołgów, którymi dysponuje 20 krajów. Z takim zezwoleniem większość respondentów nie ma problemu. 47 proc. jest za, 38 proc. przeciw, 16 proc. nie ma zdania.

11:37 Media: w weekend rozmowy KE na temat kolejnego pakietu sankcji wobec Rosji

Komisja Europejska będzie rozmawiać w niedzielę z ambasadorami państw członkowskich UE w Brukseli na temat dziesiątego pakietu sankcji wobec Rosji za jej agresję na Ukrainę. KE chce zebrać postulaty wszystkich stolic, zanim przedstawi oficjalną propozycję regulacji – podał w czwartek portal Politico, powołując się na anonimowe źródła.

Niezależnie PAP potwierdziła to doniesienie w swoich źródłach.

Z informacji Politico wynika, że w związku z przygotowaniami do prac nad dziesiątym pakietem, Węgry zażądały usunięcia dziewięciu nazwisk z listy osób już objętych sankcjami. Indywidualne środki ograniczające, aby pozostały w mocy, muszą być regularnie i jednomyślnie przedłużane. Dotychczas była to zazwyczaj formalność.

Kolejnym punktem niezgody w negocjacjach może być wciąż nierozwiązana kwestia importu diamentów z Rosji. Ze względu na stanowisko Belgii są one regularnie wykluczane z list towarów objętych restrykcjami. Antwerpia jest światowym centrum handlu diamentami – przez drugie co do wielkości belgijskie miasto przechodzi 86 proc. światowej produkcji nieoszlifowanych diamentów, 50 proc. – oszlifowanych i 40 proc. – przemysłowych. Jak twierdzą przedstawiciele biznesu w tym mieście, sankcje oznaczałyby utratę 10 tys. miejsc pracy.

Z eksportu nieoszlifowanych diamentów Rosja czerpie roczne zyski w wysokości około 4 mld euro.

11:20 Szwecja ogłosiła, że przekaże Ukrainie wozy bojowe i pociski przeciwpancerne

Rząd Szwecji ogłosił w czwartek przekazanie Ukrainie 10. pakietu wsparcia wojskowego, w tym m.in. wozów bojowych oraz pocisków przeciwpancernych.

Jak poinformował premier Ulf Kristerrson, Ukraina otrzyma 50 wozów bojowych, pociski przeciwpancerne 57 (NLAW), a także inne elementy uzbrojenia, m.in. sprzęt do usuwania min.

Podjęto także formalną decyzję o wyrażeniu zgody na wysłanie systemów artyleryjskich Archer, ale nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Przygotowaniami do transportu tego oczekiwanego przez Ukrainę uzbrojenia mają zająć się szwedzkie siły zbrojne. Nie ujawniono, ile sztuk sprzętu może zostać przekazanych.

Władze Szwecji poinformowały również o nawiązaniu współpracy między szwedzką a ukraińską instytucją odpowiedzialną za zakup broni, aby oba kraje lepiej współdziałały przy kolejnych zakupach.

11:13 Ciężko ranni w katastrofie śmigłowca pod Kijowem zostaną wysłani do szpitali za granicą

Sześć osób, które w wyniku katastrofy śmigłowca w Browarach pod Kijowem odniosły poważne obrażenia, przygotowują się do kuracji w zagranicznych ośrodkach leczenia oparzeń – poinformowały władze. W wypadku śmigłowca zginęło w środę 14 osób, w tym kierownictwo ukraińskiego MSW.

Resort ochrony zdrowia przygotowuje do wysłania do zagranicznych szpitali sześć osób – powiadomiła w czwartek wiceminister zdrowia Iryna Mykyczak.

– Część pacjentów przeniesiono do Kijowskiego Centrum Leczenia Oparzeń – to osoby z najcięższymi obrażeniami, ale nikt z nich nie jest w stanie krytycznym czy zagrażającym (życiu). Otrzymują pełnowartościową pomoc medyczną, przewidzianą przez protokoły. Sześć osób z centrum oparzeń – to dzieci i dorośli – przygotowujemy do dalszego leczenia za granicą – powiedziała urzędniczka na antenie telewizji.

Jak dodała, ministerstwo ochrony zdrowia już w pierwszych godzinach po tragedii zwróciło się do „ośrodków leczenia oparzeń w Polsce, Austrii, Czechach i USA”. Mykyczak nie uściśliła, do których krajów trafią pacjenci.

W środę w katastrofie śmigłowca, który rozbił się w Browarach na Ukrainie, zginęli m.in. szef MSW Ukrainy Denys Monastyrski, jego pierwszy zastępca Jewhenij Jenin i jeszcze jeden wiceminister spraw wewnętrznych Jurij Łubkowycz. Jak poinformowała Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy w wyniku tragedii poniosło śmierć 14 osób, w tym jedno dziecko. Rannych zostało 25 osób, w tym 11 dzieci.

10:44 Szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa: dostawa czołgów Ukrainie to „moralny obowiązek”

Kiedy widzimy, jakie straszne cierpienia wyrządzają Rosjanie na okupowanych terytoriach, to w kwestii czołgów istnieje również moralny obowiązek – oświadczył w czwartek szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Christoph Heusgen. Wezwał Niemcy do odegrania wiodącej roli w dostawach czołgów dla Ukrainy.

– Jeśli chcesz przewodzić, nie może to oznaczać, że zawsze robisz tylko to, co konieczne, jako ostatni – powiedział Heusgen w wywiadzie dla agencji dpa. – Musimy iść naprzód i rzeczywiście przyjąć przywództwo – dodał.

Według Heusgena Władimir Putin nie odstępuje ani na jotę od swojej polityki. – I wtedy trzeba po prostu powiedzieć: niestety, ten człowiek rozumie tylko język siły – stwierdził szef Monachijskiej Konferencji bezpieczeństwa.

W piątek ministrowie obrony kilkudziesięciu krajów spotkają się w amerykańskiej bazie sił powietrznych Ramstein w Nadrenii-Palatynacie, aby omówić dalsze wsparcie militarne dla Ukrainy. Kluczowe znaczenie ma dostawa zachodnich czołgów; Wielka Brytania już to ogłosiła, Polska i Finlandia są do tego gotowe. Główną rolę mają jednak do odegrania Niemcy, ponieważ w tym kraju produkowane są czołgi Leopard 2, które chca przekazać Ukrainie Polska i Finlandia. Rząd RFN musi zatwierdzić każdy transfer tych czołgów, którymi dysponuje 20 krajów – przypomina dpa.

Heusgen, który był doradcą kanclerz Niemiec Angeli Merkel w okresie jej urzędowania, ma nadzieję, że w Ramstein coś się wydarzy w tej kwestii. – Ukraina pilnie potrzebuje tych czołgów. Nie widzę, jak my jako Niemcy moglibyśmy powiedzieć: Nie, my widzimy to inaczej, hamujemy sprawę. Zakładam, że z nowym ministrem obrony (Borisem Pistoriusem) Niemcy powiedzą: Będziemy uczestniczyć w europejskim sojuszu – powiedział.

10:04 Brytyjski resort obrony: Rosja rozważa użycie nowych czołgów T-14 Armata

Rosja prawdopodobnie rozważa rozmieszczenie na Ukrainie niewielkiej liczby swoich nowych czołgów podstawowych T-14 Armata. Jeśli jednak to zrobi, będzie to miało znaczenie głównie propagandowe – przekazało w czwartek brytyjskie ministerstwo obrony.

W codziennej aktualizacji wywiadowczej zaprezentowano zdjęcia satelitarne wykonane pod koniec grudnia, które pokazują czołgi T-14 na poligonie w południowej Rosji, który jest używany w przygotowaniach militarnych związanych z wojną na Ukrainie. Prorządowe media rosyjskie twierdziły, że T-14 są przygotowywane do rozmieszczenia.

– Jakiekolwiek rozmieszczenie T-14 będzie prawdopodobnie dla Rosji decyzją obarczoną wysokim ryzykiem. Trwający jedenaście lat program (produkcji czołgów) jest opóźniony, zmniejszono w nim planowaną liczebność i pojawiły się doniesienia o problemach z produkcją. Dodatkowym wyzwaniem dla Rosji jest dostosowanie łańcucha logistycznego do przewozu T-14, ponieważ jest on większy i cięższy od innych rosyjskich czołgów. Jeśli Rosja rozmieści T-14, to prawdopodobnie głównie w celach propagandowych. Produkcja wynosi prawdopodobnie zaledwie kilkadziesiąt sztuk, a dowódcy raczej nie zaufają temu pojazdowi w walce – oceniono.

09:45 Apel ministrów obrony i spraw zagranicznych o przekazanie Ukrainie czołgów Leopard 2

O przekazanie Ukrainie czołgów Leopard 2 i włączenie się do międzynarodowej koalicji zwrócili się w apelu do państw zachodnich ministrowie obrony Ołeksij Reznikow i spraw zagranicznych Dmytro Kułeba – informuje agencja Interfax-Ukraina.

– Z zadowoleniem przyjmujemy odważną i podjętą w samą porę decyzję Wielkiej Brytanii o przekazaniu Ukrainie pierwszego szwadronu czołgów Challenger 2. Ale to nie wystarczy, by osiągnąć cele operacyjne. Dlatego zwracamy się do krajów, które posiadają na uzbrojeniu czołgi Leopard 2, w tym do Grecji, Danii, Hiszpanii, Kanady, Holandii, Niemiec, Norwegii, Polski, Portugalii, Turcji, Finlandii, Szwecji” – napisali Kułeba i Reznikow w oświadczeniu opublikowanym na stronie MSZ.

– Gwarantujemy, że będziemy wykorzystywać tę broń odpowiedzialnie i wyłącznie w celu obrony integralności terytorialnej Ukrainy w uznanych międzynarodowo granicach – podkreślili ministrowie.

Zwrócili się do wymienionych krajów oraz do innych państw, które mają taką możliwość, o przyłączenie się do międzynarodowej koalicji na rzecz dostarczenia Ukrainie czołgów.

– Zwiększenie zdolności ogniowych i manewrowych (wojska) przy pomocy czołgów zachodnich jest dziś jedną z najpilniejszych potrzeb – czytamy w apelu.

Rosja, pomimo porażek na froncie, posiada w dalszym ciągu przewagę liczebną w ludziach i sprzęcie, a jej wojska kontynuują ataki na wschodzie Ukrainy. „Kreml jest zdeterminowany, by dalej eskalować działania wojenne. Perspektywy próby zemsty za niepowodzenia w wojnie z Ukrainą, w tym groźba nowej ofensywy na pełną skalę, są bardzo realne” – zaznaczyli ministrowie dwóch resortów.

– Trwająca już niemal od roku rosyjska agresja pozostaje najpoważniejszym zagrożeniem dla bezpieczeństwa międzynarodowego i bezprecedensowym od czasów II wojny światowej wyzwaniem dla społeczności międzynarodowej – podkreślili Kułeba i Reznikow, zaznaczając, że wojna stanowi szczególne zagrożenie dla wspólnoty euroatlantyckiej, a Rosja nie ukrywa swoich zamiarów zburzenia europejskiego porządku bezpieczeństwa i podważenia demokracji jako formy organizacji życia publicznego.

Ministrowie zaapelowali do krajów zachodnich, by udzielili wsparcia Ukrainie w celu ochrony milionów jej mieszkańców, którym grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, oraz własnych obywateli, „domagających się zatrzymania państwa-terrorysty, by zbrodnie nie przyszły do ich krajów i ich domów”.

09:24 Politico: Paryż rozważa przekazanie Ukrainie czołgów Leclerc

Francja rozważa przekazanie Ukrainie czołgów Leclerc w ramach międzynarodowej pomocy w wojnie z Rosją – podał w czwartek portal Politico za anonimowym źródłem we francuskich władzach.

– Ta kwestia jest skomplikowana i nie została jeszcze rozstrzygnięta w Paryżu. Ale myślimy o tym – powiedziało źródło. – Zobaczymy, jaka decyzja zapadnie na najbliższym posiedzeniu rządów Francji i Niemiec.

Francusko-niemieckie rozmowy są zaplanowana na niedzielę. Międzynarodowe wysiłki na rzecz przekazania Ukrainie czołgów mogą zależeć od Niemiec, ale one czekają z kolei na ruch Stanów Zjednoczonych, który nie następuje – skomentowało Politico.

– Oczekuje się, że Niemcy mogą prędzej czy później zezwolić sojusznikom takim jak Polska czy Finlandia wysłać ich Leopardy do Kijowa. A przedstawiciele władz i dyplomaci w Berlinie uważają, że kanclerz może nawet zaoferować Ukrainie pomoc w szkoleniu żołnierzy i obsłudze technicznej Leopardów – przekazał portal.

Niemcy od pewnego czasu powtarzają, że decyzja Berlina o przekazaniu Leopardów jest powiązana z decyzją Amerykanów o wysłaniu czołgów M1 Abrams. Administracja prezydenta USA Joe Bidena szykuje się do ogłoszenia w piątek nowego amerykańskiego pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy. Nie oczekuje się jednak, że w jego skład wejdą amerykańskie czołgi – przekazało Politico.

– Przyprawia to o ból głowy europejskich przywódców, takich jak premier Polski Mateusz Morawiecki, który chce stworzyć szeroki sojusz krajów, w ramach którego każdy dostarczy Ukrainie kilka Leopardów – stwierdził serwis.

Jak dotąd tylko Finlandia publicznie wspomniała o możliwości udziału w programie przekazywania czołgów Ukrainie. Hiszpania, która posiada ponad 200 czołgów Leopard 2, oświadczyła już, że kwestia oddania części z nich Ukrainie – jak ujął to we wtorek minister spraw zagranicznych Jose Manuel Albares – „nie wchodzi obecnie w grę”.

Jednak unijni dyplomaci, na których powołało się Politico, twierdzą, że krajom takim jak Hiszpania trudno będzie utrzymać obecną linię, jeśli Berlin i Waszyngton zmienią kurs w sprawie dostaw czołgów dla Ukrainy.

Presja na kanclerza Niemiec Olafa Scholza zwiększyła się po tym, jak Wielka Brytania ogłosiła wysłanie Ukrainie czołgów Challenger 2 – ocenił portal. Brytyjski minister obrony Ben Wallace uczestniczy w czwartek w Estonii w spotkaniu ze swoimi odpowiednikami z Polski i krajów bałtyckich, „aby jeszcze bardziej zwiększyć presję na Berlin”.

– Od miesięcy Scholz ostrzega przed działaniem na własną rękę w sprawie dostaw broni na Ukrainę – skomentowała Katja Leikert, niemiecka posłanka z centroprawicowej CDU, głównej partii opozycyjnej w kraju. – Ale teraz robi dokładnie to: jego wahanie się przed pozwoleniem europejskim sojusznikom na dostarczenie czołgów Leopard 2 do Kijowa jest niebezpiecznym działaniem na własną rękę – dodaje.

09:10 Prezydent Ukrainy Zełenski w Davos: nie bardzo rozumiem, z kim w Rosji można prowadzić rozmowy

Nie rozumiem, z kim w Rosji i o czym możemy rozmawiać. Nie wiem nawet, czy ten prezydent, który pojawia się w telewizji, to rzeczywiście jest on – powiedział w czwartek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas Śniadania Ukraińskiego w ramach Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

– Trzy lata robiliśmy wszystko, by poprzez dyplomację wyzwolić nasze ziemie – mówił Zełenski, występując za pośrednictwem łącza wideo.

– Nie rozumiem, z kim i o czym rozmawiać. Nie jestem pewien, czy ten prezydent, który czasem pojawia się (w telewizji) przy użyciu blue boxu, to w ogóle jest on. Nie do końca rozumiem, czy on jest żywy. Nie wiem, kto podejmuje decyzje, jaka grupa osób. Kiedy mówimy, rozmowy pokojowe, to niezupełnie rozumiem – z kim – oświadczył Zełenski, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.

Dodał, że Rosja powinna „kogoś znaleźć, a potem coś zaproponować”.

Zełenski apelował do Zachodu o dostawy broni. – Naszym celem jest wyzwolenie naszych terytoriów. Krym to jest nasza ziemia, nasze góry, nasze morze. Dajcie nam swoją broń i my odzyskamy to, co jest nasze – mówił prezydent Ukrainy.

Jak podaje Interfax-Ukraina, Zełenski ocenił, że „Rosja ma jeszcze możliwość opuszczenia tych terenów”. – Nikt nie mówi, że można przywrócić relacje, ale oni mogą uchronić życie swoich ludzi. To ich przyszłość. Przepaść między nami jest głęboka, ale to oni ją wykopali. Właśnie Putin stoi z łopatą. I z tą łopatą pozostanie w historii – ukraiński przywódca.

Śniadanie Ukraińskie w Davos zostało zorganizowane przez fundację Wiktora Pinczuka.

08:42 Doradca prezydenta Ukrainy w Davos: w perspektywie krótkoterminowej potrzebujemy maksymalnego wsparcia militarnego

W perspektywie krótkoterminowej Ukraina potrzebuje maksymalnego wsparcia militarnego. Nie tylko dlatego, że jesteśmy w trakcie wojny, ale również z tego względu, że wsparcie militarne jest obecnie głównym bodźcem w warunkach wojennej gospodarki – powiedział w środę w Polskim Domu w Davos doradca prezydenta Ukrainy Oleksandr Rodnianski.

Rodniański uczestniczył w debacie poświęconej odbudowie Ukrainy i potrzebom ukraińskiego biznesu, w której wzięli również udział Leszek Skiba (Pekao SA), Marek Dietl (GPW), Alain Pilloux (EBOR) oraz Ołeksandr Krawczenko (McKinsey & Company).

Doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego podkreślił wagę zabezpieczenia przestrzeni powietrznej Ukrainy, gdyż rosyjskie ataki rakietowe, wymierzone przede wszystkim w infrastrukturę energetyczną, mają destruktywny wpływ na ukraińską gospodarkę. Jego zdaniem dopiero po ustaniu działań wojennych będzie można położyć nacisk na takie sprawy, jak m.in. umacnianie instytucji, rozwój wolności gospodarczej itd.

Rodnianski wspomniał też o tegorocznym unijnym wsparciu finansowym dla Kijowa w wysokości 18 mld euro, z których 3 mld zostały już wypłacone. – W perspektywie długoterminowej chodzi oczywiście o odbudowę Ukrainy. Nie chcę mówić o szczegółowych szacunkach, bo one cały czas się zmieniają, ale będą to z pewnością setki miliardów euro – dodał.

– Przypomnijmy, że Plan Marshalla (amerykański plan odbudowy gospodarki europejskiej po II wojnie światowej – przyp. red.) wynosił w przeliczeniu na dzisiejszą wartość pieniądza ok. 150 mld dolarów. W kontekście odbudowy Ukrainy mówi się o pięciokrotnie większych sumach – zauważył z kolei Krawczenko, który przywołał ukraińskie szacunki z połowy 2022 roku z konferencji w Lugano.

– Bardzo ważną rolę w odbudowie Ukrainy powinien odgrywać sektor prywatny. Nie tylko jako jedno ze źródeł finansowania, ale też w kontekście know-how; w przeciwnym wypadku Ukraina nie będzie w stanie absorbować tych pieniędzy, które dostanie – dodał.

– Ważnym zadaniem jest również reintegracja ukraińskiej gospodarki ze światowymi łańcuchami dostaw. To również nie będzie możliwe bez zaangażowania kapitału prywatnego – podkreślił Krawczenko.

Według Alaina Pilloux z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju „obecnie kluczowe są pieniądze, aby zamknąć lukę budżetową. Pomoc finansowa ze strony USA i UE w tym roku, po 1,5 mld euro co miesiąc, będzie miało bardziej przewidywalny charakter niż w zeszłym roku”.

– Patrzymy też na realną gospodarkę, bo bez tego pieniądze trafiające do budżetu nie będą w pełni wykorzystane. Bez względu na wojnę, w zeszłym roku zainwestowaliśmy na Ukrainie 1,7 mld euro, które zostały przeznaczone głównie na rozwój handlu między Ukrainą i innymi krajami oraz w sektor energetyczny i w koleje – dodał.

Pilloux wspomniał również o pomocy EBOR dla ważnych firm na Ukrainie, m.in. z sektora rolniczego, a także wsparciu połączeń Ukrainy z krajami europejskimi, w tym w celu transportu ukraińskiego zboża. – Jednocześnie wspieramy finansowo polskie porty, które muszą przystosować się do przyjęcia większej liczby ukraińskich towarów – dodał.

– Bardzo ważną rzeczą w kontekście odbudowy Ukrainy jest zabezpieczenie ukraińskiego kapitału ludzkiego – zauważył prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie Marek Dietl w kontekście m.in. relokacji ukraińskich start-upów do Polski, które mogą się bezpiecznie rozwijać, ale w przyszłości, kiedy to będzie możliwe, powinny wrócić do kraju.

– Ponadto na świecie jest bardzo liczna ukraińska diaspora. Ważne, aby ukraińskie dzieci otrzymywały ukraińskie wykształcenie. Jest to istotne w perspektywie rozważania przez Ukraińców powrotu do kraju po wojnie i działania systemu edukacji – podkreślił Dietl.

Leszek Skiba z Pekao SA ocenił, że „dla wzrostu ukraińskiej gospodarki tamtejsze firmy muszą mieć możliwość eksportu”. – Dla polskiego sektora bankowego ważna jest kwestia finansowania wymiany handlowej i pomoc w znalezieniu przez polskie firmy partnerów po stronie ukraińskiej i vice versa – dodał.

– Ukraina musi posiadać mocny sektor bankowy, bo to banki są instytucjami, które wiedzą, w jaki sposób przeznaczać pieniądze, aby pobudzały wzrost gospodarczy – zauważył Skiba.

Przemówienie przed dyskusją, którą poprowadził Marek Tejchman z „Dziennika Gazety Prawnej”, wygłosił wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.

08:04 ISW: Rosja nasila narrację, porównującą wojnę z Ukrainą do II wojny światowej

Rosyjskie władze nasilają narrację, w której wojna przeciwko Ukrainie jest porównywana do Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (II wojny światowej), by zwiększyć poparcie dla długotrwałego konfliktu zbrojnego i mobilizacji – ocenia w najnowszym raporcie Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Amerykański think tank analizuje przemówienie Władimira Putina podczas obchodów rocznicy przerwania blokady Leningradu w 1943 roku.

– Przemówienie Putina jest prawdopodobnie częścią większych i relatywnie nowych starań, mających na celu powiązanie tzw. +specjalnej operacji wojennej+ (wojny z Ukrainą) z wielkim rosyjskim mitem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (tak nazywana jest tam część II wojny światowej, w której ZSRR walczył z hitlerowskimi Niemcami w latach 1941-1945), by zwiększyć poparcie dla długotrwałej wojny i nasilenia mobilizacji – ocenia ISW.

Rosyjski dyktator mówił m.in., że wojska sowieckie pokonały Niemcy, które dokonywały ludobójstwa Leningradu i przeprowadzał analogie z „walką z neonazistami” w ukraińskim Donbasie.

Według analityków Putin dąży najprawdopodobniej do ukształtowania nowych przekazów informacyjnych, by odbudować poparcie dla rosyjskiej inwazji, a także by odzyskać kontrolę nad przestrzenią informacyjną.

Jednocześnie eksperci oceniają, że takie przemówienie świadczy o tym, iż Putin „jest w dalszym ciągu niepewny swoich możliwości kształtowania przestrzeni informacyjnej”. – Putin przytoczył standardową retorykę Kremla, ponieważ dobrze rezonuje ona z kręgami ultranacjonalistycznymi i prowojennymi, część których nasila krytykę tego, jak prowadzi on wojnę – pisze ISW.

W podobnym duchu jak Putin, zauważają eksperci, wypowiadał się w środę minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, jednak jego tezy było mocniej postawione, co może świadczyć o tym, że Kreml chce przekierować krytykę na innych przedstawicieli władz i chronić przed nią Putina.

Jak pisze think tank, Ławrow oskarżał Ukrainę i Zachód o „ludobójstwo” narodu rosyjskiego i budowanie zachodniej koalicji, dążącej do „ostatecznego rozwiązania kwestii rosyjskiej”, porównując te działania do niemieckiego ludobójstwa Żydów w czasie II wojny światowej.

– Celem tego skandalicznego i absurdalnego porównania jest najprawdopodobniej wzmocnienie retoryki Putina i innych rosyjskich działań, mających na celu przekonanie Rosjan, że Ukraina i jej sojusznicy na Zachodzie stanowią realne i bezpośrednie zagrożenie dla terytorium Rosji i jej mieszkańców – ocenia ISW. Ma to służyć zwiększeniu poparcia dla wojny i gotowości do wyrzeczeń w związku z niesprowokowaną rosyjską agresją i dążeniem do zdobyczy terytorialnych.

– Porównanie Zachodu do nazistowskich Niemiec, a poparcia dla Ukrainy z próbą eksterminacji Rosjan są niedorzeczne i niemal na pewno kierowane do wewnętrznych odbiorców w Rosji. Ukraina nigdy nie groziła inwazją ani zajęciem terytorium poza swoimi uznanymi międzynarodowo granicami z 1991 roku. Ani NATO jako sojusz, ani żaden kraj członkowski nie groziły nigdy atakiem na Rosję, nie mówiąc już o chęci zniszczenia Rosjan jako narodu – zaznacza ISW.

Zarówno Putin, jak i Ławrow negują ukraińską suwerenność i odrzucają bezpośrednie negocjacje. Putin mówił o ukraińskim terytorium jako „historycznych terenach Rosji”. Ławrow z kolei wskazywał, że nie może być rozmów z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, lecz powinny się one toczyć z Zachodem, który „kontroluje Ukrainę”.

ISW odnotowuje kolejną krytyczną wypowiedź Jewgienija Prigożyna, szefa najemniczej Grupy Wagnera, który w opinii ekspertów prowadzi walkę o wpływy w Rosji, próbując przekonywać opinię publiczną i część elit, że jest w stanie prowadzić wojnę skuteczniej niż resort obrony.

Tym razem Prigożyn skrytykował nie tylko ministerstwo obrony, ale także bezpośrednio administrację Putina, insynuując, że część jej pracowników to zdrajcy, którzy chcą, by Rosja przegrała wojnę. Mówił m.in. – jak pisze ISW – że „część kremlowskich urzędników sprzeciwia się zablokowaniu w Rosji platformy YouTube, bo to zaszkodziłoby ich wysiłkom na rzecz wznowienia relacji z USA po tym, jak Rosja przegra wojnę”. Wytykał im również, że ci „zdrajcy” mieszkają na Zachodzie i jeżdżą tam na wakacje, a także „wspierają Zachód wszelkimi możliwymi sposobami”.

07:30 Polski ratownik o pracy na wojnie w Ukrainie: Nie liczymy, ile osób zginęło. Nie liczymy też, ile udało się uratować

Kiedy żołnierze idą do szturmu, my z plecakami medycznym idziemy z nimi – powiedział PAP Damian Duda, szef zespołu „W międzyczasie”, jednej z grup polskich medyków pola walki działających w Ukrainie. – Nie liczymy, ile osób zginęło. Nie liczymy też, ile udało się uratować – dodał.

„W międzyczasie” to grupa działających w Ukrainie polskich medyków pola walki. Są wolontariuszami pracującymi na froncie. Byli w Mikołajewie, Chersoniu, Bachmucie. Ostatnio wspomagali ukraińskich żołnierzy walczących w Sołedarze – mieście, w którym toczą się zaciekłe walki. – Sołedar był z każdej strony odcięty i ostrzeliwany. Snajperzy przeciwnika działali we wszystkich obszarach miasta. Wszędzie latały odłamki – opowiada Duda.

Wojna w mieście zmienia klasyczne pojęcie linii frontu. – Ciężko jest wziąć mapę i wykreślić markerem linię frontu, bo bardzo często sami Ukraińcy czy Rosjanie nie wiedzą, gdzie są ich żołnierze. Raz jedni wchodzą w daną ulicę, za chwilę są w niej już ci drudzy – powiedział ratownik.

To dlatego nierzadko dochodzi do ognia przyjacielskiego. – Wojna to chaos. Tu nie ma czarnego, ani białego. Jest za to całe mnóstwo odcieni szarości – dodał.

Żaden dzień ratowników nie jest taki sam. Rytm wyznacza konkretne zadanie. – Bardzo często siedzimy z żołnierzami w okopach. Jesteśmy tam na miejscu i czekamy na to, co się wydarzy – zauważył. Towarzyszą także Ukraińcom podczas akcji szturmowych. – Jeśli żołnierze idą do szturmu, my, z plecakiem medycznym, idziemy z nimi. Jeżeli bronią swoich pozycji przez dwa – trzy dni, my też tam jesteśmy – zrelacjonował.

Czasem czekają na rannych w konkretnym punkcie, ale zdarza się, że działają na tzw. pozycjach bronionych. – Tak było w Sołedarze. Jeżeli byli ranni, wyjeżdżaliśmy po nich na pierwszą linię, przygotowywaliśmy ich do transportu i przewoziliśmy w miejsca, w których czekały karetki pogotowia. Generalnie jesteśmy wszędzie tam, gdzie jest potrzeba ratowania ludzkiego życia – podsumował.

Jak wyjaśnił, w Ukrainie pracuje wiele polskich, ale też zagranicznych grup medyków. „W międzyczasie” to jednak jedyny zespół działający w najbardziej niebezpiecznych miejscach. – Pozostali nie wchodzą do strefy zero, zatrzymują się na punktach stabilizacji. My, jeżeli będzie taka potrzeba, będziemy pracowali w piekle, tylko po to, by wyciągnąć z niego jak najwięcej rannych żołnierzy – dodał Duda.

Nie wszystkim udaje się pomóc. – Nie liczymy ile osób zginęło. Nie liczymy też, ile udało się uratować. To normalne, że część z rannych odejdzie. Jedyne, co możemy zrobić w takim przypadku, to całym sobą i swoim głosem dodać im otuchy. Tak, żeby jeżeli nas słyszą i mają świadomość, wiedzieli, że nie są sami – podkreślił ratownik.

Jak odpoczywają? – Odpoczynek to głównie sen i jedzenie. Nie wiadomo, kiedy będziesz mógł się znowu wyspać, ani kiedy będziesz miał czas na kolejny posiłek – wyjaśnił. Ważna jest wspólna analiza przeprowadzonych akcji. Bo podczas nich na zastanawianie się nie ma czasu. – Jeżeli mieliśmy jakiś problem, to zastanawiamy się, dlaczego tak było, co mogliśmy zrobić lepiej i czego nam brakuje. Myślimy o tym, co trzeba zrobić, żeby następna akcja ratownicza, przy takich czy innych obrażeniach rannych, była bardziej efektywna. Wypełniamy sobie ten czas, żeby nie zwariować. W takim miejscu trzeba zawsze mieć zajęcie – zaznaczył.

Ratownicy pomagają nie tylko ukraińskim żołnierzom. – Zdarzało nam się ratować Rosjan. Są otaczani najlepszą opieką, dlatego że to sposób na pokazanie, że nie mordujemy jeńców i szanujemy międzynarodowe prawo humanitarne konfliktów zbrojnych. Pojmani żołnierze stają się kartą przetargową podczas wymiany jeńców – wyjaśnił Duda.

Rosjanie wielokrotnie udowadniali, że nie liczą się z życiem medyków pracujących w Ukrainie. Tydzień temu samochód grupy „W międzyczasie” został ostrzelany. – Kolega, który korzysta z tego auta, był w mieszkaniu. Budynek został podpalony. Na szczęście nikomu z naszego zespołu nic się nie stało. Samochód, choć zamiast szyb ma teraz folię, dalej jeździ i pomaga na froncie – powiedział ratownik.

Członkowie „W międzyczasie” stali się też celem słynących z wyjątkowego okrucieństwa najemników grupy Wagnera. – Mieliśmy do czynienia zarówno z jeńcami, jak i z ofiarami wagnerowców. W Sołedarze medycy Ukraińcy znaleźli człowieka z wyciętym sercem. Najprawdopodobniej zostało zabrane jako trofeum, przez jeden z oddziałów grupy – zrelacjonował.

– Wagnerowcy podają informacje na nasz temat, śledzą nasze poczynania, ale to nic nowego. Działamy od 2014 roku. Ja, przedstawiany jako polski najemnik, jestem pokazywany w mediach rosyjskich od 2015 r. Teraz oficjalna narracja Rosjan mówi, że wywozimy rannych Ukraińców po to, żeby sprzedawać ich na organy – powiedział, nie kryjąc rozbawienia, Duda.

Dlaczego zdecydowali się na wyjazd? – Każdy z nas ma inne motywacje. Moja sięga 2014 roku, kiedy pojechałem na Ukrainę zobaczyć +nazistów i banderowców+, jak nazywali ich Rosjanie. Okazało się, że rzeczywistość różni się od obrazu przedstawianego w mediach. Dotarło do mnie, że mam do czynienia z prawdziwą wojną. Wtedy uzależniłem się od dwóch rzeczy: prawdy, którą można zobaczyć na własne oczy, i udzielania pomocy tam, gdzie jest to możliwe. Nawet za cenę własnego życia – odpowiedział Duda.

Decyzja o wyjeździe dotyczy nie tylko samych medyków, ale również ich bliskich. – Nie są zachwyceni, że robimy to, co robimy, natomiast wiedzą, że nie bylibyśmy tymi samymi ludźmi, gdybyśmy się od tego odcięli – wyjaśnił. Przyznał, że na początku rodzinie trudno było zaakceptować jego decyzję o wyjeździe na front. – Z czasem zaczęli po prostu pytać o terminy – przyznał.

Oprócz Ukrainy, Duda był ratownikiem również w Syrii i Iraku. – Świat wojny jest mi dobrze znany. Dlatego moja rodzina ma świadomość, że w moim przypadku jest to bardzo wyważony taniec – wiem, w którym miejscu i jakie kroki stawiać. Wiedzą, że to nie jest tak, że pcham się w miejsca, z których najprawdopodobniej nie wrócę, bo nie mam doświadczenia, czy zachowam się nieodpowiedzialnie. Jeździmy do świata pełnego niebezpieczeństw, mimo to wiemy, jak pływać w basenie z rekinami tak, żeby nie odgryzły nam ręki – podkreślił.

Duda wrócił teraz do Polski, by szkolić kolejnych wolontariuszy. Jak sam stwierdził, chętnych nie brakuje. – W dzień ogłoszenia rekrutacji mieliśmy ponad sto zgłoszeń. Mówimy tu jednak o dwóch płaszczyznach. Pierwsza to działania na wschodzie, gdzie będziemy zabierali ze sobą wyłącznie osoby z doświadczeniem bojowym i medycznym, czyli byłych funkcjonariuszy. Na drugą składają się wszystkie osoby, które będą nam pomagać tu, na miejscu. Chodzi głównie o pozyskiwanie środków, rekrutacje – wyjaśnił szef grupy.

Czego najbardziej potrzebują medycy? – Przeżywalność samochodu na froncie to około czterech tygodni. Od 24 lutego przerobiliśmy ich całe mnóstwo. Ciągle potrzebujemy środków na zakup nowych aut, dostosowanie ich i opancerzenie. Kolejną rzeczą są ubezpieczenia, których obecnie w ogóle nie posiadamy. Jeśli ktoś z nas zginie, rodzina nie dostanie żadnego odszkodowania. Będzie też problem ze sprowadzeniem naszych zwłok. Liczyliśmy się z tym, ale wtedy byliśmy małą grupą. Teraz, kiedy chcemy się rozwinąć i dołączą do nas nowe osoby, moim obowiązkiem jest zapewnienie im ochrony prawnej i odszkodowania. Dlatego każda ilość środków zostanie odpowiednio spożytkowana – zapewnił Duda.

Wszyscy członkowie grupy „W międzyczasie” są wolontariuszami. Za pracę, którą wykonują na froncie, nie otrzymują żadnego wynagrodzenia. Planują zostać na Ukrainie tak długo, jak będą potrzebni. – Dokąd w okopie będzie choć jeden ranny ukraiński żołnierz, tak długo my też tam będziemy – podkreślił Duda.

Link do zbiórki na rzecz medyków grupy „W międzyczasie”: https://zrzutka.pl/nc3hm5

07:05 Do szpitala w Mikołajowie trafiają żołnierze ranni po wybuchach min

Na oddział intensywnej terapii do szpitala w Mikołajowie przywożeni się najciężej ranni żołnierze z frontu. Pacjenci są w bardzo ciężkim stanie, mają urazy kończyn dolnych i górnych, które są najczęściej urwane lub złamane – powiedział PAP lekarz Dmytro Fedorenko.

Ranni żołnierze, którzy trafiają do szpitala w Mikołajowie są w bardzo ciężkim stanie i jak podkreślił w rozmowie z PAP kierownik oddziału anestezjologii i intensywnej terapii lekarz Dmytro Fedorenko „mają liczne złamania i rany otwarte”.

– Każdego dnia w szpitalu przeprowadzamy operacje neurochirurgiczne albo ogólnochirurgiczne. Najczęściej na brzuchu lub klatce piersiowej. Traumatolodzy operują ręce i nogi. W razie potrzeby wzywamy chirurga naczyniowego i wykonujemy operację rekonstrukcyjną na głównych naczyniach. W razie potrzeby – żyły twarzowe i lędźwiowe – powiedział Fedorenko, rozmawiając z fotoreporterem PAP Leszkiem Szymańskim.

Fedorenko wspomniał, że ostatnio do pacjenta wezwano specjalistyczny zespół lekarzy ze szpitala obwodowego.

– Przyjechali chirurdzy i razem z neurochirurgami przeprowadzili operację. Wyjęli pacjentowi odłamek z piramidy kości skroniowej – wyjaśnił.

Jego zdaniem pacjenci na intensywnej terapii zależni są od prądu, a kiedy go brakuje sytuacja staje się zagrożeniem dla zdrowia i ich życia.

– Ci pacjenci najczęściej są na sztucznej wentylacji, wyposażeni w dozowniki leków i monitory. Wszystko to wymaga zasilania elektrycznego. Tak więc autonomia dla oddziału intensywnej terapii i dla bloku operacyjnego jest bardzo ważna – podkreślił.

Dodał, że w przypadku braku prądu pomocne są specjalne systemy torebkowe o mocy kilku kWh, jakie szpital otrzymał od wolontariuszy ze Stanów Zjednoczonych.

– Jeśli jest problem z prądem i generatorem, to zawsze mogę zasilić z tego urządzenia wszystkie sprzęty na oddziale intensywnej terapii i nikt nie będzie cierpiał bez elektryczności. Wszyscy przeżyją. To jest ważne – ocenił.

Podkreślił, że wszyscy pacjenci na oddziale intensywnej terapii są w bardzo ciężkim stanie. – Pacjenci ranni w wybuchach min najczęściej mają urazy dolnych kończyn, które są albo urwane, albo mają otwarte złamania, do tego dochodzą liczne rany odłamkowe na całym ciele i poparzenia. Klatka piersiowa, brzuch, plecy. Tam zazwyczaj jest dużo drobnych odłamków. Głowa cierpi nieco rzadziej, ale wszystko zależy od tego, gdzie doszło do wybuchu i w jakiej pozycji znajdowała się dana osoba – wyjaśnił.

Operacje przeprowadzane są natychmiast po przybyciu rannego do szpitala. – Jeśli jest taka potrzeba – to od razu pacjent zabierany jest na salę operacyjną, stabilizujemy go, operujemy i udzielamy pomocy. Dzięki Bogu mamy teraz wystarczającą liczbę lekarzy na wszystkich oddziałach i jesteśmy zawsze gotowi do pracy całą dobę – powiedział.

W jednej z sal pooperacyjnych Fedorenko wskazał na pacjenta, który został ranny w wyniku ostrzału Chersonia. – Odniósł on rany brzucha, klatki piersiowej, przez przeponę przeleciał kawałek odłamka i utknął w wątrobie, uszkodzone jest płuco. Drugi odłamek trafił w głowę i utknął w piramidzie kości skroniowej. Głowa była operowana przez otolaryngologów i neurochirurgów. Brzuch jest pod obserwacją. Na płucu zastosowano drenaż opłucnej i się goi. Wątroba jest nadal pod obserwacją, a my konsultujemy się ze specjalistami z innych szpitali, aby zdecydować, jak najlepiej postąpić w tej sytuacji – wyjaśnił.

Dodał, że stan mężczyzny „jest w miarę stabilny mimo ponownej operacji głowy”.

Na pytanie, ilu pacjentów przyjmowanych jest na oddział w ciągu dnia, Fedorenko odpowiedział, że nie można tego jednoznacznie określić. – Różnie to bywa – może to być jeden lub pięć pacjentów naraz. To nie zależy od nas – to zależy od tego, gdzie uderzy ostrzał, niestety.

06:16 NYT: Waszyngton przyznaje, że Ukraina może potrzebować broni, aby uderzyć w Półwysep Krymski

Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę USA odmawiały dostarczenia Kijowowi broni zdolnej do skutecznego uderzenia na Krym, gdzie są tysiące rosyjskich żołnierzy i liczne rosyjskie bazy wojskowe. Obecnie Waszyngton zdaje się łagodzić to stanowisko – pisze „New York Times”.

Według gazety zmiana w postawie administracji w Waszyngtonie wynika z przekonania, że jeśli Ukraina dowiedzie Moskwie, że jej kontrola nad Krymem może być zagrożona, wzmocni to pozycję Kijowa w ewentualnych przyszłych negocjacjach. Ponadto osłabły obawy, że Kreml dokona odwetu przy użyciu taktycznej broni jądrowej, choć eksperci i urzędnicy waszyngtońscy zastrzegają, że takie ryzyko wciąż pozostaje.

Jak zauważył „NYT” USA i ich sojusznicy z NATO „rozluźniają kajdany”, które sami sobie nałożyli i zaczęli dostarczać Ukrainie Javeliny i Stingery, systemy obrony powietrznej Patriot, opancerzone pojazdy bojowe, a nawet niektóre zachodnie czołgi. Omawiają też z Kijowem użycie m.in. wozów bojowych Bradley, co pozwoliłoby zachwiać kontrolą Putina nad drogą zaopatrzenia łącząca Krym z Rosją poprzez okupowane przez Rosjan miasta Melitopol i Mariupol.

– Jednak prezydent Biden nie jest jeszcze gotowy, aby dać Ukrainie systemy rakietowe dalekiego zasięgu, których Kijów potrzebowałby do atakowania rosyjskich instalacji na półwyspie – podkreślił nowojorski dziennik.

Zaznaczył, że zdaniem Ukrainy Krym jest ważnym celem jej ataków, a kontynuowanie presji militarnej na tamtejsze bazy rosyjskie jest istotną częścią jej strategii. Bradleye, opancerzone transportery wyposażone w potężne 25-milimetrowe działa i pociski kierowane, mogą pokonać rosyjskie czołgi i pomóc Kijowowi w przejściu do ofensywy – w tym w ataku na Krym.

– Ukraińscy urzędnicy obawiają się, że ich kraj nie przetrwa lat patowego konfliktu, podczas gdy Rosja będzie nadal uderzać w ich miasta i miasteczka. Mają zatem niewielki wybór – celować w Krym i postawić go w niebezpieczeństwie – pisze gazeta.

Twierdzi, że mimo dostarczania broni administracja w Waszyngtonie jednak nie sądzi, aby Ukraina mogła zająć Krym w drodze militarnej. Obawia się też eskalacji ze strony Putina.

„NYT” przytacza zarazem wypowiedź emerytowanego generała sił powietrznych USA Philipa Breedlove’a, który był najwyższym dowódcą wojsk sojuszniczych NATO w Europie (SACEUR), kiedy Rosja najechała Krym w 2014 roku.

– W gruncie rzeczy nałożyliśmy na Ukrainę ograniczenia mówiąc, że ta wojna będzie toczona na waszej ziemi, a nie na ziemi rosyjskiej. (…) Dawanie Rosji sanktuarium, z którego może walczyć, bez obawy o potępienie, jest absolutnie absurdalne. To nie ma żadnego sensu z punktu widzenia militarnego – przekonywał Breedlove.

03:46 Biały Dom: każdy kraj powinien podjąć własną decyzję w sprawie pomocy Ukrainie

Biały Dom uważa, że każdy kraj powinien podjąć własną decyzję w sprawie pomocy Ukrainie w zakresie bezpieczeństwa – powiedziała w środę rzeczniczka Białego Domu Karin Jean-Pierre, komentując doniesienia, że Niemcy nie zezwolą na eksport swoich czołgów Leopard na Ukrainę, o ile swoich czołgów nie wyślą tam USA.

– Prezydent (Joe Biden) uważa, że każdy kraj powinien sam podjąć suwerenną decyzję o tym, jaką pomoc w zakresie bezpieczeństwa i jakiego rodzaju sprzęt jest gotowy dostarczyć Ukrainie – oświadczyła Jean-Pierre.

Dodała, że „solidarność narodów” we wspieraniu Ukrainy jest oczywista, jednak „jest to decyzja każdego kraju”.

Jednocześnie rzeczniczka Białego Domu przypomniała, że USA są „największym dostawcą” uzbrojenia i pomocy humanitarnej dla Ukrainy.

Wcześniej w środę źródła rządowe w Berlinie poinformowały, iż kanclerz Olaf Scholz postawił warunek dostawy niemieckich czołgów Leopard 2 na Ukrainę – podejmie taką decyzję, jeśli Waszyngton również zdecyduje się na dostawę swoich czołgów Abrams.

00:03 Politico: USA przygotowują kolejny pakiet pomocy militarnej dla Ukrainy; ma zawierać wozy opancerzone Stryker

Stany Zjednoczone przygotowują kolejny pakiet pomocy militarnej dla Ukrainy, który ma być jednym z największych i ma zawierać bojowe wozy opancerzone Stryker, a także dodatkową artylerię i amunicję – poinformowało w środę „Politico”.

Według „Politco” USA przygotowują się do ogłoszenia nowego pakietu pomocowego w piątek, kiedy Grupa Kontaktowa ds. Obrony Ukrainy spotka się w amerykańskiej bazie wojskowej Ramstein w Niemczech.

Według dwóch rozmówców „Politico” pakiet może zawierać kilka ośmiokołowych bojowych wozów opancerzonych Stryker, a także wystrzeliwane z ziemi bomby o małej średnicy, produkowane przez Boeinga.

Jest jednak mało prawdopodobne, aby w pakiecie były czołgi Abrams, a także systemy rakiet taktycznych dalekiego zasięgu typu ATACMS, które mogłyby nawet „dosięgnąć Moskwy”.

Według jednego z rozmówców „Politico” niechęć administracji prezydenta USA Joe Bidena do przekazania Ukrainie Abramsów wynika z wyzwań logistycznych i konserwacyjnych tych czołgów, a nie z obawy, że ich transfer może eskalować konflikt.

Wcześniej w środę wiceminister obrony USA ds. politycznych Colin Kahl powiedział, że USA starają się zmienić dynamikę konfliktu na korzyść Kijowa, dostarczając nowy „potencjał wojskowy”, ale na razie Pentagon nie jest gotowy przekazać Ukrainie czołgów Abrams.

Jak podkreśla „Politico”, piątkowe spotkanie w Rammstein zapowiada się jako jedno z najważniejszych, ponieważ dyskusja będzie odbywać się wokół przygotowań Ukrainy do kolejnych trudnych miesięcy działań wojennych.

PAP/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj