Wybory do rad dzielnic: To praca dla społeczników, którzy chcą „umeblować” dzielnicę

W najbliższą niedzielę 22 marca mieszkańcy Gdańska wybierać będą radych w swoich dzielnicach. Beata Szewczyk zaprosiła do studia Radia Gdańsk kandydatów, którzy debiutują w wyborach oraz tych, którzy startują kolejny raz.

Gościliśmy Urszulę Zerek animatorkę kultury, tancerkę, aktorkę oraz Janinę Wiśniewską, terapeutkę uzależnień – obie kandydują do rady dzielnicy Wrzeszcz Górny w Gdańsku. W studiu był też Michał Szulta, również kandydat na radnego z Wrzeszcza oraz Leszek Pochroń- Frankowski, radny Śródmieścia, startujący kolejny raz. Do radia przyjechał z Gdyni Jakub Furkal, kandydat na radnego w dzielnicy Redłowo. W Gdyni wybory odbędą się 29 marca.

Prowadząca pytała dlaczego warto głosować na radnych dzielnic, iść na wybory. Leszek Pochroń- Frankowski mówił, że w wyborach powinni wziąć udział wszyscy zainteresowani losem społeczności lokalnej, podwórkiem, ulicą i najbliższym otoczeniem. – To właśnie radni dzielnic są na miejscu i radni dzielnic widzą jakie są potrzeby wśród ich sąsiadów i na ich terenie. Tylko radni dzielnic mogą reprezentować mieszkańców w odpowiedni sposób, na bardzo lokalnym poziomie.

Janina Wiśniewska dodała, że rada dzielnicy to jest instytucja „najbliższa ciału”, czyli mieszkańcom. – To my jesteśmy najbliżej mieszkańców, to my najbliżej mamy, mamy najbliższy kontakt z tymi mieszkańcami. Tak naprawdę to nas mieszkańcy znają. Przychodzą do nas z różnymi sprawami, od zwykłych tam sprzeczek pomiędzy wspólnotami, do spraw związanych też z zagospodarowaniem przestrzennym, z planami. Tak naprawdę, wszystko o, co dotyczy bezpośrednio dzielnicy i mieszkańców trafia do nas, do rady dzielnicy.

Urszula Zerek marzy, żeby Wrzeszcz był dzielnicą tętniącą kulturą, pozytywnym życiem, przyjazną dla mieszkańców. – Żebyśmy mieli większy komfort i przyjemność z tego bycia tutaj i możliwości aktywności różnych w życiu codziennym, także zawodowych i spędzanie wolnego czasu. Jest jednak taki bardzo silny argument za tym, żeby głosować w tą niedzielę w wyborach do rad dzielnic i mimo ze jest on bardzo przyziemny to jest bardzo ważny, ponieważ od frekwencji zależy budżet, który zostanie przyznany na daną dzielnicę.

Beata Szewczyk podkreśliła, że każdy głos oddany w wyborach przelicza się na konkretne złotówki dla dzielnicy. – To może pojedynczo nie są duże kwoty, ale jeśli pójdą tysiące, no to się przekłada jednak na pieniądze, które będzie można wydać. Michał Szulta wyjaśnił, że radni dzielnicy nie otrzymują wynagrodzenia. – Pieniądze przyznane dzielnicy są w dyspozycji rady. Dla radnych nie ma diet, czy wynagrodzenia. To praca dla społeczników. Pieniądze otrzymują tylko trzy funkcyjne osoby w radzie dzielnicy. Są to kwoty od 300 do 600 zł. [przyp. red]

Jakub Furkal z kolei powiedział, że radę dzielnicy to grupa osób, którym się po prostu chce coś zrobić. – Tak jak każdy mebluje jakoś swoje mieszkanie, urządza się aby mu było przyjemnie mieszkać, tak to są ludzie, którym w moim wyobrażeniu chce się zorganizować tą najbliższą przestrzeń dzielnicową, żeby też im było przyjemnie mieszkać, poruszać się, wypoczywać i po prostu mieszkać.

Posłuchaj całej audycji:

mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj