Katastrofa Jana Heweliusza: prawda po 30 latach. Red. Czejarek demaskuje mity

Grafika promująca podcast Polskiego Radia "Heweliusz. Prawdziwa historia", autorstwa Romana Czejarka (fot. PR)

Redaktor Roman Czejarek z Polskiego Radia po ponad 30 latach wraca do sprawy największej katastrofy morskiej w powojennej historii Polski – zatonięcia promu Jan Heweliusz. Dziennikarz o kulisach tragedii i o tym, co przedstawia w podcastach, rozmawiał z Anną Rębas.

Dziennikarz, przy pomocy bezcennych nagrań z Archiwum Polskiego Radia i współczesnych relacji, bada kulisy tragedii, która pochłonęła 56 ofiar, i stara się odpowiedzieć na pytania, które do dziś otaczają wydarzenia z nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku.

Podcasty „Heweliusz. Prawdziwa Historia” są dostępne są na platformie Polskiego Radia i na YouTubie, Spotify. Nowe odcinki emitowane są w każdy wtorek i czwartek. Do tej pory wyemitowano cztery. Piątego listopada na platformę Netflix trafi też serial „Heweliusz” w reżyserii Jana Holoubka, ze scenariuszem Kaspra Bajona.

OSOBISTA HISTORIA RED. CZEJARKA

Dlaczego Jan Heweliusz zatonął? Czy winna była tylko pogoda? W jakim stanie technicznym znajdował się statek? Kto popełnił błąd? Dlaczego red. Roman Czejarek po 30 latach zdecydował się wrócić do tej katastrofy? Między innymi o tym z autorem tych pełnych dramaturgii podcastów rozmawiała Anna Rębas.

Jak wyjaśniał red. Roman Czejarek, to jego prywatna, osobista historia.

– To historia młodego Romka Czejarka, który jest reporterem Radia Szczecin i przenosi się do Warszawy. Rankiem 14 stycznia 1993 roku miałem dyżur. Wysłano mnie po teleks, na który przyszła pilna wiadomość. Zorientowałem są, że na kartce są nazwiska osób tonącego wtedy promu Jan Heweliusz. Uświadomiłem sobie, że ja znam te osoby, wiele z tych nazwisk nie było mi obcych. Pracując wcześniej jako reporter w szczecińskiej rozgłośni, często jeździłem do portu, na statki i rozmawiałem z tymi ludźmi. Jest to zatem takie moje własne rozliczenie się z tą historią po latach – mówił.

Tableau ofiar katastrofy promu Jana Heweliusza (reprodukcja dwumiesiecznik „Budownictwo okretowe i gospodarka morska” III / IV 1993 / KFP)

TĘ HISTORIĘ OPOWIADANO PRZEZ LATA… SZERZĄC NIEPRAWDĘ

Red. Czejarek doszedł do wniosku, że trzeba ludziom powiedzieć to, co już teraz wiemy o tej katastrofie, a czego przez te wszystkie lata nikt im nie mówił.

– Byłem zdziwiony, ile nagrań przetrwało z tej katastrofy w Archiwum Polskiego Radia. Przez te lata nikt po nie nie sięgał, nikt tego nie ruszył. Część nagrań w przygotowywanych podcastach to rozmowy z rodzinami osób, które znałem. To są historie, które mają dla mnie twarze i konkretne głosy – dodał.

Celem redaktora było zburzenie pewnego schematu tej katastrofy.

– Ta historia nie wygląda w ten sposób, w jaki opowiadano o niej przez lata. Przykładem jest to, ile osób się z tego promu wydostało. Przez lata słyszeliśmy, że jednostka tonąc pociągnęła za sobą zdecydowaną część pasażerów i załogi. To nie jest prawda. Prom przed zatonięciem opuściło 36 osób, ale zginęli podczas akcji ratunkowej. O niej samej też traktuje jeden z moich podcastów. Był też taki mit, że gdyby Polakom pozwolono polecieć i wziąć udział w tej akcji, to uratowano by więcej osób. Obwiniano niemieckich ratowników, którzy i tak polecieli tam jako ochotnicy, bo siła wiatru była tak wielka, że stanowiła zagrożenie dla ich życia. Według tych niesprawiedliwych opinii, właśnie dlatego tylko 9 osób się uratowało, a dzisiaj żyje sześć – podkreślał.

DRUGIE I TRZECIE DNO

Dziś red. Czejarek już wie, dlaczego Polacy tam nie polecieli… na czas.

– Pojawiliśmy się tam bardzo spóźnieni i myślę, że dziś wiele osób powinno się tego bardzo, bardzo wstydzić. W tej katastrofie jest drugie i trzecie dno, ale nie chcę nikogo obwiniać. Wszystkie odcinki po kolei pokazują poszczególne etapy tej katastrofy. Pierwszy przedstawia to, co na dziś wiemy o tej historii i jak ona wygląda według oficjalnych dokumentów. Drugi odcinek obejmuje czas do chwili, kiedy prom zaczyna tonąć. Trzeci to akcja ratunkowa, która niestety nie wyszła. W tym czasie ginie wiele osób. Kolejny mit to opinia, że Polacy świetnie radzili sobie z akcją ratowniczą. To nieprawda. Nie radziliśmy sobie. Nie znaliśmy języka angielskiego, albo słabo go znaliśmy. Wtedy ta znajomość nie była tak oczywista. Do tego straszne warunki, huraganowy wiatr. W końcu koordynację nad akcją przejmują Duńczycy. Polska jednostka jest odsunięta od akcji, żeby nie było więcej ofiar – wyjaśniał.

– Odcinek czwarty to wszystkie rozprawy przed Odwoławczymi Izbami Morskimi w Gdyni i w Szczecinie, a potem przed Międzynarodowym Trybunałem w Strasburgu. Odcinek piąty to nagrania z mostka, które się zachowały. Ten odcinek odpowie, co tak naprawdę się stało. Dreszcz przechodzi po plecach, gdy się słyszy głosy ludzi, którzy zginą za 20 minut. Jest tam to słynne wołanie o pomoc kapitana Andrzeja Ułasiewicza i to nieprawidłowe podanie pozycji promu – ale to nie on podaje złą pozycję. To nie jest jego głos na mostku. To nie jest opowieść pana redaktora Czejarka, to jest opowieść bohaterów tej historii. Są to oryginalne nagrania. Oryginalne głosy. W tych nagraniach słychać, jakie wydawano polecenia – dodał.

Prom Jan Heweliusz (fot. Archiwum KFP)

NIEMIECKI DYŻURNY SPAŁ?

Na jednym z nagrań, w piątym odcinku, kapitan Andrzej Ułasiewicz nadaje komunikat „Mayday”, który na całym świecie oznacza wzywanie pomocy na morzu.

– Zgodnie z wymogami międzynarodowej konwencji SAR, obszary morskie są podzielone na „rejony poszukiwań i ratownictwa”, w których za koordynację akcji poszukiwawczych i ratowniczych odpowiadają poszczególne państwa. Heweliusz znajduje się w niemieckiej strefie, ale na wodach międzynarodowych. Dyżurny niemieckiej stacji Rügen Radio nie odpowiada na wezwania polskiego promu, co może oznaczać, że w tym momencie albo nie ma go na stanowisku, albo śpi. Na wołanie „Mayday” jako pierwsza reaguje dyżurna Rønne Radio na duńskim Bornholmie. Chcąc ustalić, gdzie dokładnie znajduje się polski prom, wywołuje go przez radio. Wszystko to chciałem pokazać wracając do tej historii po latach.

Posłuchaj fragmentu rozmowy Anny Rębas z redaktorem Romanem Czejarkiem :

 

Katastrofa „Heweliusza” pozostaje do dziś symbolem morskiej tragedii, w której splatają się techniczne zaniedbania, ludzka odwaga i siła natury, wobec której człowiek wciąż pozostaje bezradny.

Do sprawy wrócimy 5 listopada w Radiu Gdańsk w audycji Anny Rębas „Patent na sternika” o godzinie 21.10

Anna Rębas/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj