„Pacjentki mówią nam to, czego nie powiedzą lekarzom” – rozmowa z gdańskimi położnymi

(Fot. Radio Gdańsk/Tatiana Slowi)

5 maja na świecie i 8 maja w Polsce swoje święto obchodzą położne, a także położni (mężczyźni również wykonują ten zawód). W najnowszej audycji “Bądź Zdrów” w związku nadchodzącym świętem o swojej pracy w rozmowie z Tatianą Slowi opowiedzieli pracownicy Kliniki Położnictwa i Ginekologii, Ginekologii Onkologicznej i Endokrynologii Onkologicznej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku – położna Anna Miszkiewicz oraz położny Albert Gryz.

Albert Gryz opowiadał, skąd wziął się u niego wybór takiego kierunku, a tym samym ścieżki kariery położnego. – Zaczęło się tak, że po liceum nie wiedziałem dokładnie, gdzie chciałbym pójść na studia, ale za to wiedziałem, że zawsze chciałem zamieszkać nad morzem, gdyż sam pochodzę z południa Polski. Złożyłem dokumenty na położnictwo na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Był to jedyny wybór, jedyna uczelnia i jedyny kierunek, na jaki złożyłem papiery – wspominał. – Kiedy się już dostałem na położnictwo, pierwsze praktyki miałem już na pierwszym roku i odbywałem je na oddziale ginekologii. Już wtedy wiedziałem, że to będzie oddział, na którym będę pracował. I tak zostałem i pracuję ponad pięć lat w zawodzie – dodawał.

Położny tłumaczył również, jak wyglądają obowiązki i zajęcia pracowników na własnym przykładzie, wyjaśniając, iż samemu na przykład pracuje na oddziale ginekologicznym, ale już nie na porodowym. – Zawód położnych to zajęcie, które polega na opiece nad kobietą w każdym etapie ciąży. Każdemu się kojarzy położnictwo z piękną chwilą cudu narodzin, ale niestety czasem są trudniejsze momenty w życiu tych kobiet, na przykład choroba onkologiczna, którą też trzeba się zająć i to również robią położni – tłumaczył Alber Gryz.

Posłuchaj całej rozmowy z Albertem Gryzem:

Położna Anna Miszkiewicz w rozmowie z Tatianą Slowi wspominała z kolei pierwszy poród, przy którego odbiorze była. – Doskonale pamiętam tę chwilę. Były to praktyki w dosyć dużym szpitalu – porównywalnym do naszego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego – czyli w szpitalu na ul. Polnej w Poznaniu, ponieważ tam skończyłam pierwszy stopień położnictwa – opowiadała Anna Miszkiewicz. – Poród zapada w pamięć. To masa emocji, niedowierzanie, cud narodzin, łzy połączone z radością. Jest też pewnym potwierdzeniem tego, czego uczymy się z książek. I to wtedy rzeczywiście ma miejsce – doświadczalnie, namacalnie. A to, w jaki sposób możemy pomóc kobiecie, jest piękne. Pamiętam, jak po tym porodzie wszyscy uroniliśmy łzy, zarówno matka, ojciec, jak i ja. To było wzruszające – wspominała położna.

Posłuchaj całej rozmowy z Anną Miszkiwiecz:

Tatiana Slowi/ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj