Czym są ZOL-e i co zrobić, gdy trzeba zapewnić stałą opiekę medyczną niesamodzielnej osobie?

(fot. Radio Gdańsk/Joanna Matuszewska)

Gdy bliska osoba nagle staje się niesamodzielna, rodzina tej osoby często czuje się przytłoczona obowiązkami, które się pojawiają. Czy fakt, że ktoś wymaga stałej i specjalistycznej opieki wystarczy, aby taka osoba zakwalifikowała się do pobytu w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym? Między innymi na to pytanie odpowiadały dr Agnieszka Pawlak-Lewandowska, kierownik Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Centrum Medycznym Smoluchowskiego w Gdańsku, oraz Faith Shereni-Laszkiewicz, pielęgniarka oddziałowa w tej placówce. 

O osobach, które ze względu na stan zdrowia wymagają stałej, profesjonalnej opieki oraz o problemach bliskich, jakie się z tym wiążą, mówiliśmy w audycji „Bądź Zdrów”. Rozmowę poprowadziła Joanna Matuszewska.

Okazuje się, że zakwalifikowanie danej osoby do umieszczenia jej w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym, gdzie oferowana jest stała, całodobowa opieka, nie jest tak proste, jak mogłoby się to wydawać. Czasem nie wystarczy to, że chory wymaga stałej opieki.

– Wszystko zależy od tego, na jakim etapie leczenia i w jakim stanie zdrowia dana osoba się znajduje. Jeśli jest to pacjent w miarę samowystarczalny w zakresie czynności dnia codziennego – mówimy tutaj o przyjmowaniu posiłków i czynnościach higienicznych – a wymaga jedynie np. zrobienia zakupów, to taki pacjent nie kwalifikuje się do zakładu opieki długoterminowej. Podstawową skalą medyczną, kwalifikująca pacjenta i określającą zakres wszystkich czynności dnia codziennego, jest skala Barthel. Żeby pacjent mógł zostać zakwalifikowany do pobytu w zakładzie, musi spełnić określony zakres punktów. To jest skala medyczna podstawowych czynności dnia codziennego, która obejmuje ocenę, czy pacjent samodzielnie przyjmuje posiłki, czy jest w stanie samodzielnie skorzystać z toalety, czy jest w stanie samodzielnie się umyć, czy jest w stanie samodzielnie chodzić. Każda czynność – a jest ich dziesięć – jest punktowana w zakresie od 0 do 10. Każda z czynności może być oceniona na 0, 5 lub 10 punktów. Jeśli pacjent osiąga 40 lub mniej punktów, to trzeba się poważnie zastanowić nad tym, czy powinien znaleźć się w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym – wyjaśniała Agnieszka Pawlak-Lewandowska.

– To jest tylko jeden z elementów potrzebnych do kwalifikacji pacjenta do pobytu w zakładzie. Skala Barthel to wymóg Narodowego Funduszu Zdrowia i ma nam służyć do oceny stopnia samodzielności pacjenta, ale są również inne czynniki. Przykładowo pacjenci z zaawansowaną chorobą nowotworową nie mogą zostać przyjęci do ZOL-u i zostać objęci długoterminową opieką medyczną, podobnie jak osoby z rozpoznaną i leczoną chorobą psychiczną bądź też uzależnione od alkoholu czy innych środków – dodała Faith Shereni-Laszkiewicz.

– Czy zatem osoba, aby zostać umieszczona w takim zakładzie oferującym stałą opiekę, musi być chora, czy może być zdrowa, ale niefunkcjonująca samodzielnie? – dopytywała prowadząca program Joanna Matuszewska.

– Jeśli ktoś sam nie funkcjonuje to znaczy, że w jakiś sposób jest chory. Głównie to osoby w mocno zaawansowanym wieku, które mają problemy natury psychicznej i neurologicznej, czy to z zespołami otępiennymi i psychoorganicznymi. Te osoby fizycznie mogłyby funkcjonować, natomiast psychika im to niestety skutecznie uniemożliwia. Takie osoby najczęściej kwalifikują się do takich zakładów – mówiła doktor Pawlak-Lewandowska.

W audycji omówiony został też problem dostępności miejsc w Zakładach Opiekuńczo-Leczniczych. Okazuje się bowiem, że liczba łózek w takich placówkach jest ograniczona. Spowodowane jest to głównie tym, że większość pacjentów trafiających do takiego zakładu przebywa w nim przez długi czas, nierzadko dożywotnio. Dlatego przyjęcie kolejnych pacjentów może się wiązać z dłuższym czasem oczekiwania, co zazwyczaj jest sporym problemem dla najbliższych członków rodziny.

– Stała opieka, nieprzerwana przez 24 godziny na dobę, to ciężka praca fizyczna. Jedna czy nawet dwie osoby, nawet jeśli są bardzo chętne i bardzo zaangażowane, nie są w stanie sprostać tej opiece – podkreśla lekarka.

– Tryb przyjmowania do zakładów jest trybem, planowym, więc czas oczekiwania do ZOL-ów bywa bardzo długi. Jeśli chodzi o pierwszeństwo przyjmowania pacjentów, to mamy ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej (to są np. kombatanci). Decyzje o tym, że pacjent zostanie przyjęty poza kolejnością, podejmuje zawsze kierownik zakładu, ale tylko i wyłącznie na wniosek lekarza kierującego – dodała pielęgniarka.

Czas oczekiwania na przyjęcie pacjenta do ZOL-u to dziś około trzech do sześciu miesięcy. Niestety placówek i miejsc w placówkach jest obecnie po prostu zbyt mało.

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj