Mapowanie mózgu. Jak wygląda i dlaczego jest tak ważne dla pacjentów przed operacjami?

Od prawej: dr n. o zdr. Anna Marcinkowska, neuropsycholog i dr n. med. Piotr Stogowski z Oddziału Neurochirurgii Szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku (fot. Radio Gdańsk/Joanna Matuszewska)

Mapowanie mózgu to niezwykle precyzyjna metoda lokalizowania kluczowych obszarów mózgu odpowiedzialnych m.in. za ruch, mowę czy słuch. Dzięki temu chirurdzy mogą dokładnie zaplanować operacje neurologiczne, np. usuwanie glejaków, minimalizując ryzyko uszkodzenia funkcji życiowych pacjenta. Na czym dokładnie to polega i jakie niesie korzyści? O tym mówili specjaliści w audycji Joanny Matuszewskiej „Bądź Zdrów”.

Odpowiednio stymulując korę w czasie badania, lekarze tworzą jej wizualną mapę, na której zaznaczone są tzw. ośrodki czynnościowe, czyli np. kora słuchowa czy kora ruchowa. Mogą to zrobić w sposób bardzo precyzyjny z rozdzielczością do kilku milimetrów.

– Jako chirurdzy używamy mapowania mózgu w operacjach onkologicznych, w większości operacji dotyczących glejaków mózgu, żeby zaplanować to leczenie i przeprowadzić je w sposób jak najbardziej dla pacjenta bezpieczny, czyli omijając wszystkie fragmenty kory, fragmenty istoty białej i stworzyć operację szytą na miarę, usuwając jak najwięcej nowotworu, ale w sposób bezpieczny – wyjaśniał dr n. med. Piotr Stogowski z Oddziału Neurochirurgii Szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku.

Lekarz podkreślił, że badanie to można porównać do „dobrze zrobionego wywiadu przed bitwą z guzem”. Współcześnie można przeprowadzić mapowanie nieinwazyjnie, bezboleśnie, bez otwierania głowy pacjenta.

– Pacjent siada na wygodnym fotelu, który może kojarzyć się z fotelem dentystycznym, przyklejamy mu do ręki elektrody, które dają informacje o pobudzeniu odpowiednich grup mięśni i następnie, w zależności od tego, co chcemy u pacjenta zmapować, czy jest to ruch, czy np. mowa, pacjent wykonuje jakieś zadanie, a my w tym czasie przykładamy cewkę (przypominającą niewielkie żelazko – przyp. red.) do głowy pacjenta – opisywała badanie dr n. o zdr. Anna Marcinkowska, neuropsycholog z Oddziału Neurochirurgii Szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku.

W czasie testów pacjent np. nazywa kolejno wyświetlane obrazy, a specjalista, przy pomocy cewki, wywołuje chwilową tzw. hiperpolaryzację albo depolaryzację kory, co na kilka sekund zaburza funkcję danego stymulowanego miejsca.

– Wówczas pacjent np. widząc obrazek psa, nie jest w stanie go nazwać albo używa słowa zamiennego np. powie słowo „kot” lub „królik, albo nie jest w stanie powiedzieć tego słowa prawidłowo i mów np. „psok”. Wówczas wiemy, że doszło tam do jakiegoś zaburzenia, więc interpretujemy to, że jest to miejsce odpowiedzialne za mowę – dodała Anna Marcinkowska.

Obrazy z naniesionymi punktami są eksportowana i mogą być potem nałożone, przy użyciu algorytmów sztucznej inteligencji na obraz mózgu operowanego pacjenta. W jaki sposób pomaga to przy określeniu „granic” glejaka? W jakich jeszcze przypadkach stosuje się mapowanie?

Posłuchaj audycji:

Odtwarzacz plików dźwiękowych

 

oprac. puch

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj