Pierwsze lata powojenne w Gdyni. O tym, jak władzę w mieście przejmowali „zdrajcy, oddani całkowicie sowietom”

W audycji „Co Za Historia” przenosimy się do powojennej Gdyni. Inspiracją do rozmowy jest książka „Zebrała się w Gdyni klika. Lata 1945-1947”. Z jej autorami, Małgorzatą Sokołowską i Robertem Chrzanowskim, rozmawiał Wojciech Suleciński.


– Skąd się wziął tytuł? Przedwojenny robotnik gdyński, który po wojnie zapisał się do Polskiej Partii Robotniczej, już w kwietniu 1945 roku, jak zobaczył, kto tutaj teraz rządzi, to powiedział, a zostało to odnotowane przez jednego z funkcjonariuszy UB, że zebrała się w Gdyni klika, która z Gdynią nie ma nic wspólnego, a próbuje rządzić. Bo ta czołówka nie miała nic wspólnego z powojenną Gdynią. Ktoś bardzo ciekawie powiedział, że Austriakom udało się przekonać świat, że Hitler był Niemcem, a Mozart Austriakiem. Nas przekonywano po wojnie, i wiele osób przekonano, że członkowie PPR to polscy patrioci, a to byli zdrajcy, oddani całkowicie sowietom – powiedziała Małgorzata Sokołowska.

– Trzeba powiedzieć, że Polska Partia Robotnicza wykazała się w pierwszych latach leninowską mądrością etapu. Czyli jeszcze te pierwsze dwa lata, kiedy jest walka z Polskim Stronnictwem Ludowym i podziemiem, to komuniści z PPR wykonują zachęcające gesty do miejscowej ludności kaszubskiej. Stąd pewnie ta inicjatywa, już zgaszona na początku autonomicznej republiki kaszubskiej, ale także, kiedy potem nastała walka wyborcza w 1947 roku, stworzenie listy ziemi kaszubskiej, tworzenie komitetów honorowych dla bloku stronnictw demokratycznych. Małgorzata Sokołowska później pisze, co się stało z tymi osobami, które zgodziły się poprzeć swoim autorytetem komunistów przed 1947 rokiem, kiedy przestali być potrzebni. W pierwszej kolejności byli albo pozbawiani majątku, albo wysiedlani – zauważył Robert Chrzanowski.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj