O przyjęciu do pracy nie decydują tylko kompetencje. „Rekruterzy często działają w emocjach”

(Fot. Pixabay)

Jak dobrze kontaktować się z rekruterem? Co zrobić, żeby nas zapamiętał? W audycji „Głos Pracownika” na te pytania odpowiadała w rozmowie z Alicją Samolewicz-Jeglicką Agnieszka Śladkowska, twórca Gorilla Job, firmy wspierającej kandydatów na rynku pracy.

Śladkowska podkreślała, że o otrzymaniu pracy nie decydują obiektywne kryteria. – Z rekruterem trzeba komunikować się rozważnie i świadomie, mając świadomość tego, że po drugiej stronie jest człowiek, który… jest człowiekiem: nie zawsze podejmuje racjonalne decyzje, kieruje się emocjami i wcale nie jest tak, że proces rekrutacji przechodzą osoby najlepsze. Jestem nawet skłonna zaryzykować, że nawet w połowie przypadków pracy nie dostaje osoba, która powinna ją dostać. Rekruterzy bardzo często działają w emocjach, nawet jeżeli nie są tego świadomi – wskazywała.

Twórczyni Gorilla Job sięgnęła po przykład. – Wyobraźmy sobie taką sytuację: mamy dwóch kandydatów, z których jeden ma rewelacyjne, idealne względem stanowiska kompetencje, a drugiemu brakuje doświadczenia i wykształcenia. Ale mamy też kandydatów, z których jeden jest miły, a drugi niemiły. Ten, który ma wszystko, co jest mu potrzebne, będzie chciał udowodnić rekruterowi, że jest od niego lepszy, że wie lepiej, że rekruter się nie zna. Drugi kandydat jest miły, życzliwy, przyjacielski, wykazuje się empatią i zrozumieniem. Ten, który jest miły, ale dużo mu brakuje, ma dużo większe szanse. Często o tym zapominamy: świetni kandydaci tracą przez to, że są nieprzyjemni, że walczą z rekruterem, traktują go jak kogoś, kto jest ich konkurencją, że chcą coś pokazać. Niestety, w rekrutacjach, gdzie jest dwóch mężczyzn, często widać walkę na ego – zauważała.

Ekspertka zaznaczała, że lepiej napisać jednego trafnego maila niż zasypywać rekrutera wiadomościami. – Nachalność nie jest dobrym rozwiązaniem. Jeżeli bardzo nam zależy, łatwo jest znaleźć rekrutera. Mamy na przykład całą platformę LinkedIn, gdzie jest ich masa; szukamy tego „naszego” i wysyłamy mu informację, że to jest firma, na której bardzo nam zależy, że obserwujemy jej działanie od dawna i jeśli będzie proces rekrutacji, jesteśmy gotowi i czekamy. To nienachalne. Bardzo często nie ma procesu rekrutacji, a rekruter wraca do osoby, która nienachalnie mu się rzuciła. Nachalność zawsze męczy i zniechęca. Rekruter najczęściej odzywa się do tych osób, do których chce się odezwać, które z jego perspektywy są atrakcyjne na dane stanowisko. Nie ma sensu się dopytywać – przestrzegała.

Co można więc zrobić, żeby zwiększyć swoje szanse? – Procesy rekrutacyjne są różne, czasem rekruter zrobi coś nie tak, ale z reguły jest też coś, co można pochwalić. Zachęcam, żeby odezwać się do niego po spotkaniu i napisać mu, co było fajne, na przykład: „Dziękuję za spotkanie. Cieszę się, że mogłam porozmawiać z państwem na temat ewentualnej współpracy. Zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie to, jak państwo budowaliście miłą atmosferę na spotkaniu”. Jeżeli po spotkaniu mamy ten krótki czas, możemy jeszcze wpłynąć na jego decyzję – radziła rozmówczyni Alicji Samolewicz-Jeglickiej.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj