Jarosław Kalinowski, europoseł Polskiego Stronnictwa Ludowego

Trudne relacje wewnątrz koalicji, polityka rodzinna rządu oraz zarzuty m.in. korpucji wobec marszałka województwa podkarpackiego były tematem piątkowej Rozmowy kontrolowanej w Radiu Gdańsk. Gościem Agnieszki Michajłow był eurodeputowany z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego Jarosław Kalinowski.

Agnieszka Michajłow: Dzień dobry. Witam Panie pośle.
Jarosław Kalinowski: Dzień dobry. Witam.

AM: Jak tam z Pańską rodziną? Wszystko w porządku?
JK: Dziękuję.

AM: A rok rodziny Pan jakoś odczuwa w naszym kraju czy nie?
JK: Moja rodzina jest tak duża i tak wspaniała, że ja na co dzień się cieszę swoją rodziną. Już mam, proszę Pani, 6 wnuków. A jeszcze nie cały potencjał jest, że tak powiem, wykorzystany. Bo dopiero z piątki trójka moich dzieci jest usamodzielniona.

AM: A wnuki to tak w przedszkolach prywatnych, szkołach prywatnych?
JK: Najstarszy ma 6 lat, czyli za chwilę pójdzie do zerówki. Najmłodszy 1,5 miesiąca.

AM: Półtora miesiąca, czyli to mama…
JK: Braciszek tego najstarszego wnuka w tym tygodniu idzie do prywatnego przedszkola.

AM: A ten półtora miesięczny to znaczy, że mama pierwszego kwartału czy drugiego? Załapała się na dłuższy macierzyński czy nie?
JK: To akurat nie dotyczy, bo nie pracowała.

AM: Dzisiaj podobno premier ma ogłosić, że jednak znalazły się pieniądze na matki.
JK: Po drodze słuchałem, że właśnie dziś ma się odbyć spotkanie z matkami i dziećmi. Więc tak sobie pomyślałem, że chyba nie przypadkiem dochodzi do tego spotkania. Bo pewnie to nie w stylu premiera, żeby spotykać się i powiedzieć, że nie ma szans.

AM: Ale jeśli chodzi o rodzinę, to dziś premier podobno ma też powiedzieć, że będą jednak te pieniądze na wspieranie przedszkoli. Ja chciałam zapytać jak można taką politykę uprawiać?
JK: To bardzo dobrze.

AM: Pewnie, że dobrze. Tylko jak tak można uprawiać politykę? Obiecywać, potem mówić, że nie ma pieniędzy, potem być dobrym wujkiem i te pieniądze dawać.
JK: Są takie dowcipy, jak to biedny żyd poszedł do rabina i mówił, że mu ciężko. Rabin kazał mu kupić kozę. Pewnie wszyscy to znamy. A potem zabrać kozę – będzie lżej. Rzeczywiście to trochę tak uważam, że niewłaściwie. Że pewne rzeczy od razu powinny być podejmowane. A teraz mówimy o pewnych działaniach, które trzeba w jakąś całość ubrać. Tę politykę prorodzinną.

AM: A jest u nas taka całość?
JK: No mi tego trochę brakuje. Chociaż trudno to ująć w jedną całość, bo mówimy o roku rodziny, o tych problemach demograficznych. O tym, że trzeba wspierać rodziny, żeby ta dzietność w Polsce się poprawiła. No bo jesteśmy na szarym końcu Europy. Za 10, 15 lat to się odbije na finansach publicznych, na systemie emerytalnym, na wszystkim. Miejsca pracy są najważniejsze. Ja na skróty powiem, że dopóki praca w Polsce będzie tak droga w sensie wszelkich narzutów na to, co dostajemy do ręki, to będziemy mieli problem. Mieliśmy kiedyś centrum Adama Smitha. Myśmy proponowali pewne rozwiązania. Centrum Adama Smitha nadal to proponuje i dopracowuje. Ja po raz kolejny zachęcam polityków różnych opcji, żeby zastanowić się na tym jak będzie wyglądała polska gospodarka, polski system emerytalny za lat 10. To jest najważniejsze.

AM: Ale na razie to głównie dyskutujemy czy OFE będzie, czy nie będzie?
JK: Przedłużenie wieku emerytalnego dało oddech finansom publicznym i systemowi emerytalnemu na dwa lata czy na trzy.

AM: Na chwilę.
JK: Na chwilę. Nawet jeżeli jakieś decyzje dotyczące OFE będą, to też eksperci piszą, że to też będzie oddech dla finansów publicznych na dwa, trzy lata. Pamiętajmy, że po roku 2020 na emerytury przejdzie wyż demograficzny. Przechodzenia na emerytury ludzi urodzonych w tamtym okresie będzie kulminacja. Coraz mniej będzie pracujących, a przecież nadal mamy system taki, że pracujący, kierując składki do ZUSu. Te pieniądze tam nie leżą, tylko są zapisywane.

AM: Jak tak sobie rozmawiamy, że trzeba coś zrobić, to trochę tak jakbym rozmawiała z posłem opozycji.
JK: Nie z posłem opozycji, tylko z posłem koalicji…

AM: Posłem koalicji od pięciu lat i co?
JK: …i posłem w Parlamencie Europejskim.

AM: No dobrze, ale pańscy koledzy tutaj.
JK: Przedłużenie wieku emerytalnego tutaj, które się spotkało, nie ma się co dziwić, z bardzo krytycznym przyjęciem. Bo kto z nas chce dłużej pracować? Zwłaszcza panie, którym zafundowano 5 lat. Myśmy jako PSL trochę złagodzili tę sytuację, bo można wcześniej przechodzić. I mężczyźni, i kobiety też. Ale generalnie te zmiany uważam, że były nieuchronne. Bo naprawdę za lat 10…

AM: Ale co dalej? Kto ma te programy za was robić?
JK: Musiałbym mówić o szczegółach naszych propozycji.

AM: Ale kto ma to robić? Ja nie widzę żadnych strategii.
JK: Równoważmy siły, a potem skuteczne działanie. Nas jest w sejmie niespełna 30. Przyjaciół z Platformy jest ponad 200.

AM: Eugeniusz Kłopotek, Pański kolega…
JK: Jeżeli będzie nas więcej po najbliższych wyborach, to to o czym mówię o zmianie systemu emerytalnego, który naprawdę doprowadzi do tego, że bezrobocie będzie tylko dotyczyło tych, którzy nie chcą pracować. To wtedy i się demografia zmieni.

AM: To co Pan mówi to jest kampania wyborcza. Ale do wyborów mamy jeszcze czas. Ja bym chciała żebyście coś porządzili, a nie tylko czekali do kolejnych wyborów.
JK: Dlatego mówię o problemach, które nie dotyczą tylko okresu najbliższego.

AM: Dobrze. Mówi Pan, że jest was 30. Słaba ta koalicja. Eugeniusz Kłopotek nawet mówi, że może się nie ma co męczyć.
JK: Zna Pani Eugeniusza Kłopotka.

AM: Właśnie on mówi coś, co może wielu myśli, a nie powie głośno.
JK: Dawno nie słyszałem Eugeniusza Kłopotka, bo on trochę się tak wycofał. Nawet nie jest posłem zawodowym.

AM: Ale mówi, mówi.
JK: Ale jak już mówi, to mówi tak, żeby było zauważone.

AM: A Pan ma wrażenie, że się trochę męczycie z Platformą?
JK: Oczywiście, że przesadził. To, że różnice w koalicji były i nie tylko w naszej, to jest oczywiste. Natomiast po to są politycy i powinni być w koalicji politycy rozsądni, że trzeba siadać, rozmawiać i osiągać kompromisy. My rozmawialiśmy przed chwilą o reformie systemu emerytalnego. Wydawało się, że koalicja się rozerwie w tej kwestii. No nie rozerwała się. Pewne kompromisy zostały zawarte. Uważam, że na tym ta koalicyjna praca powinna polegać. Ja ze swojego doświadczenia w Parlamencie Europejskim zawsze powtarzam, że 27 państw członkowskich, w każdym państwie, tak jak w Polsce, jest podział na partie polityczne o bardzo rozbieżnych poglądach. I tam jakoś potrafimy się porozumieć i nie ma tam takiego myślenia, że „musi być tak jak ja chcę, bo jak nie, to nic nie będzie”.

AM: Ale Pan dobrze wie, że w Europie łatwiej się porozumieć niż w Polsce? Przecież już to Pan przerabiał.
JK: Właśnie. Skoro jesteśmy w Gdańsku, to z tego jednego pnia te ugrupowania największe nam urosły. A mogłyby się pozabijać tak naprawdę.

AM: Jak Pan patrzy na Janusza Piechocińskiego, widzi Pan jakie ma kłopoty? Tak z premierem nie za bardzo.
JK: To, że jest czas niezwykle trudny, to my wszyscy wiedzieliśmy. To, że piąty rok tak naprawdę w świecie i w Europie, zwłaszcza kryzysu gospodarczego. A to, że decydowaliśmy się i 5 lat temu, i po wyborach na przejęcie Ministerstwa Gospodarki. To jest na pierwszej linii najtrudniejszego frontu. Janusz Piechociński nie bardzo miał ochotę. On wiedział, że to są trudne rzeczy. Ale jako lider partii nie ma wyjścia.

AM: On nic nie wie, co premier robi. Od dziennikarzy się dowiaduje, proszę Pana.
JK: Rzeczywiście to nie jest tak, że premier Piechociński ustala kalendarz pracy premiera Tuska.

AM: Ale mógłby go informować o dymisjach w rządzie, prawda?
JK: Rozumiem, że Pani pyta o kwestie dotyczące odwołania Ministra Skarbu…

AM: Na przykład Mikołaja Budzanowskiego.
JK: No, ale mieli panowie we wtorek, zdaje się, po posiedzeniu rządu konferencję. Było widać wyraźnie, że w koalicji, choć są różnice, to sytuacja jest opanowana.

AM: Jakby Pan widział tę konferencję, to widziałby Pan, że pan premier Donald Tusk już jakoś tak był zniecierpliwiony pod koniec. No dobrze, ale ten marszałek podkarpackiego to wam chwały nie przynosi, prawda?
JK: Nikomu by to chwały nie przyniosło. Zarzuty, które już w tej chwili zostały postawione są paskudnymi zarzutami. Zwłaszcza te…

AM: …o charakterze seksualnym.
JK: Właśnie. Zwłaszcza te wątki.

AM: Tak się wydawało, że to jest możliwe tylko w Samoobronie.
JK: Tak po ludzku to żal mi rodziny, najbliższych pana marszałka. Bo to przede wszystkim im, że tak powiem, zrobił coś strasznego, jeżeli się okaże, że to wszystko było prawdą. Bo tak czy inaczej pamiętajmy, że jesteśmy dopiero na etapie przed rozprawą sądową, przed postępowaniem. Ja bym chciał, żeby tego nie było. Ale zarzuty są mocne i nikomu to nie przynosi żadnych plusów. Niestety nas to też dotknęło. To jest osoba z naszego środowiska wysoko postawiona.

AM: To jest deprywacja władzy, która jest za długo?
JK: Nie wiem, czy za długo. Zdarza się niestety od czasu do czasu i tu nas też dotknęło. Ja bym chciał, żeby te zarzuty nie były prawdziwe. Ale wszystko wskazuje na to, że są.

AM: Porozmawiajmy o sprawach europejskich. Bo jest pan europosłem. Kilku ministrów spraw wewnętrznych: Niemiec, Wielkiej Brytanii, Austrii, Holandii napisało taki list w sprawie osób pracujących za granicą. Wzywają oni do zaostrzenia zasad swobodnego przepływu osób i sankcji w wypadku ich łamania. Tak naprawdę trochę jakby podważają te zasady swobodnego przepływu. Podobno godzić to ma głównie z powodu Polaków. Czy jest coś takiego?
JK: Ekspansja naszych firm i pracowników jest olbrzymia.

AM: Tu chyba głównie chodzi o zasiłki, które Polacy biorą za granicą.
JK: Nie tylko zasiłki. Ja wczoraj też poznawałem zagadnienia dotyczące tego, że w wielu państwach podnosi się nie tylko protesty, tylko pewne działania, żeby firmy transportowe, które przewożą ładunki np. w Szwecji, w państwach UE. I na przykład firmy z Polski, które są zatrudniane. Ci ministrowie czy rządy tych państw chcą, żeby stawki, które są płacone kierowcom przez polskie firmy na terenie Szwecji były takie jak w Szwecji. Żeby godziny pracy były takie jak w Szwecji. Ktoś to skomentował, że leniwa Europa chce zastosować swoje warunki do naszych. To jest walka z konkurencją, którą stanowią nasze firmy i nasi pracownicy. Oczywiście my wracamy do punktu wyjścia naszej rozmowy. Chcielibyśmy, żeby ta praca była u nas w Polsce. Ale idea jednej Europy, jednolitego rynku, wolnego przepływu osób, kapitału i usług jest jedną z fundamentalnych zasad. I nie można dzisiaj tego zawracać.

AM: No dobrze, ale tak z jednej strony argument dotyczący właśnie pracowników z innych krajów. Z drugiej strony ta napływająca ludność także z innych kontynentów. To w końcu nie skończy się zamknięciem granic?
JK: Pani redaktor, ale mówimy o dwóch rzeczach.

AM: Dwóch, to prawda.
JK: Mówmy o UE i jednolitym europejskim rynku i wszelkich swobodach, które temu towarzyszą. To służy rozwojowi gospodarczemu. Po to to było utworzone. I to, że dzisiaj mamy kryzys… To rzeczywiście jest kryzys, bo niektóre państwa aprobują, nacjonalizmy rodzą się w Europie, nie ma co ukrywać. Jest próba zamykania, obrony, wspierania własnego kapitału, wycofywania. Na przykład Włosi próbują wycofywać firmy z państw i m.in. z Polski, żeby wracać z produkcją do siebie do kraju. Tego działania protekcjonistyczne są. Ale na szczęście dzisiaj w Parlamencie Europejskim, w UE tego typu zakusy czy propozycje są odrzucane. Ale tego typu propozycje są. Kolejną, bardzo trudną sprawą czy problemem są kwestie imigracji czy nielegalnej migracji. Całe południe, te wszystkie kwestie związane z wiosną tą arabską i wojnami, które się tam toczą wywołują falę emigracji. To oczywiście jest problem dla UE, ale to nie jest kwestia tylko zamykania, tylko naszego zaangażowania się. W to, żeby był tam po pierwsze pokój. Po drugie, żeby tamci ludzie mogli realizować swoje aspiracje.

AM: Mówi Pan, że nacjonalizmy się budzą. Obawia się Pan, że w nowym Parlamencie Europejskim po nowych wyborach ten układ może być taki bardziej nacjonalistyczny?
JK: Było kilka punktów, gdzie było to bardzo widoczne. Austria i Haider nieżyjący zresztą. Ale to zostało, że tak powiem, opanowane w ten sposób, że ludzie zauważyli, że nie tędy droga. Były problemy w Holandii, gdzie były antypolskie działania. To ugrupowanie, które właśnie na tych hasłach nacjonalistycznych, wręcz szowinistycznych, próbowały budować dla siebie poparcie. Przegrały te wybory. Czyli owszem są tego typu ruchy, ale na szczęście ta idea europejska otwartych granic i współpracy zwycięża. I oby tak pozostało.

AM: Dziękuję bardzo za rozmowę.
JK: Dziękuję bardzo.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj