Bogdan Oleszek, przewodniczący Rady Miasta Gdańska

Dziś lub w poniedziałek pracownicy Stoczni Gdańsk dostaną pierwszą część wypłaty, powiedział na naszej antenie Bogdan Oleszek. Przewodniczący gdańskiej Rady Miasta pracuje w stoczni od 40 lat. Ma nadzieję, że zakład przetrwa kłopoty finansowe.

Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie przewodniczący. Witam.
Bogdan Oleszek: Dzień doby Pani. Dzień dobry Państwu.

AM: Skończyły się konsultacje społeczne w sprawie budowy kościoła na Łostowicach i mamy takie dane, jak na razie, że 352 osoby wzięły udział w tych konsultacjach. To jest 21% uprawnionych powiedziałabym, że to niezbyt dużo.
BO: Niezbyt dużo, bardzo mało bym powiedział, bo to praktycznie ostatnie dni spowodowały, że ta cyfra podskoczyła. Wcześniej było to tragicznie mało. Siedziały osoby, do których praktycznie nikt nie przychodził.

AM: Czy to znaczy, że gdańszczanie, którzy tam mieszkają się tym nie interesują po prostu, czy to jest nie ta forma wypowiedzi? Może nie mają czasu?
BO: Myślę, że forma nie, bo formę dopiero po odebraniu kartki by znali. Możliwe, że nie mają czasu i możliwe, że niektórzy nie chcą jak trzeba przyjść i podać swoje dane, że uczestniczyli. Nie wiem czy boją się. Trudno mi powiedzieć.

AM: Strach przed księdzem, przed biskupem, przed kim?
BO: Nie wiem, dzisiaj siada ta grupa, która…

AM: Właśnie bo wyników jeszcze nie znamy?
BO: Tak, o 17:00 siada komisja, która będzie liczyła i sprawdzała jakie padły głosy. Tam jest jeszcze dodatkowe jedno pytanie, które było wolnym pytaniem i je będzie trzeba w jakiś sposób zebrać w całość.

AM: Wolne wnioski w całej tej sprawie tak?
BO: Tak.

AM: 352 osoby i teraz jak 300 osób powie, że chce kościoła wysokiego to będzie kościół wysoki? A jak 170 osób powie, że chce kościoła wysokiego to będzie kościół wysoki? Co będzie dalej?
BO: To jest niesamowicie trudne pytanie, bo i sam temat jest niesłychanie delikatny. Te spory wcześniejsze, kłótnie i medialne wypowiedzi… Myślę, że teraz musi się tym komisja zająć. Komisja Rozwoju Przestrzennego musi dla pozostałych radnych wypracować jakąś opinię i pewnie takie będzie głosowanie.

AM: A Pan opinia jest jaka? Może powstać tam w Łostowicach kościół taki jakiego chce biskup i przedstawiciele kurii, czyli ponad 40 metrów wysokości, czy nie powinien?
BO: Wolałbym poczekać na wyniki…

AM: Nie chce się Pan nikomu narazić?
BO: Nie chcę nikomu, ani jednej, ani drugiej stronie.

AM: No właśnie, bo co by Pan nie powiedział to będzie źle.
BO: Dokładnie.

AM: Czy ta cała sprawa te konsultacje zakończą tą całą wojenkę z biskupem?
BO: Chciałbym aby tak było, ale pewności co do tego nie mam. Chciałbym, aby tej wojny nie był, aby strony siadły… wydaje się, że już brakowało wcześniej tego, aby te strony siadły i rozmawiały, aby wypracować kompromis. Nie wiem, czy wtedy potrzebne byłyby konsultacje i wydawanie pieniędzy na to co się działo i obawa o to co będzie w przyszłości.

AM: Tylko kto jest stroną, niech Pan powie. Kto jest stroną w tej spawie? Pomyślałam nawet, że może Bogdan Oleszek przewodniczący Rady Miasta mógłby zorganizować pojednawcze spotkanie? Tylko kto miałby stanąć po tych stronach? Bo tak biskup swoje, prezydent swoje, część radnych PO swoje…
BO: Myślę, że stronami na pewno byłby prezydent, radni miasta i Komisja Rozwoju Przestrzennego no i ktoś z przedstawicieli kurii, czy od biskupa osoby, które ten temat znają. Te strony powinny wypracować kompromis.

AM: Ostatnio biskup, jego działania w ogóle nie mają dobrej prasy. Czytałam o jakiejś działce, która została oddana na cele sakralne przy siedzibie biskupa i nie wiadomo, czy na cele sakralne jest wykorzystywana, bo są tam jakieś zwierzęta, daniele. Nawet sobie rzecznik prezydenta tak ostatnio żartował, że jak daniele zostaną wykorzystane do szopki bożonarodzeniowej, to będą cele sakralne. Do czego to doszło Panie przewodniczący?
BO: Tak, wiem że część radnych podpisała się pod takim zapytaniem do prezydenta. Jeszcze odpowiedzi nie ma, sam jestem ciekaw jaka będzie odpowiedź. Uważam, że to jest efekt tego wszystkiego, co się dzieje. Zaczęło się od nieznalezienia kompromisu, nierozmawiania wcześniej. Namawiałem strony żeby rozmawiały, jakoś nie wyszło. Nie chciałbym wskazywać z czyjej winy.

AM: Wcześniej jak był biskupem Tadeusz Gocłowski, to nie było takich problemów? Czy jakaś działka jest wykorzystywana zgodnie z przeznaczeniem na cele sakralne, czy nie?
BO: Wcześniej rzeczywiście nie było takich problemów. Jakoś strony potrafiły się… przynajmniej w radzie nie dochodziło do takich sytuacji.

AM: Kto jest winien temu co się teraz dzieje?
BO: Nie chciałbym wskazywać żadnego winnego…

AM: Bo się Pan narazi?
BO: Nie nawet nie narazi, tylko to trudne. Tak jak wszędzie wina leży pośrodku. Przede wszystkim brakowało tych rozmów, przygotowania to wszystko wpływało, to były decyzje… Myślę, że trzeba było najpierw siąść i rozmawiać zanim cokolwiek było postanowione. To później wyglądało tak: a to za późno wpłynęło, a że my zostaliśmy w tej chwili tym zaskoczeni, czyli tu brak było przede wszystkim wcześniejszych rozmów.

AM: Przeprowadzono konsultacje społeczne. Pana zdaniem konsultacje społeczne w sprawie wysokości budowy kościoła to jest uzasadniony koszt i przedsięwzięcie?
BO: Jest taka możliwość. Natomiast, czy uzasadnione to wynik pokaże, czy to było uzasadnione, czy nie. Obawiam się, że jeśli nie będzie jednoznacznego rozstrzygnięcia to będziemy w tym samy punkcie no i sobie możemy tylko powiedzieć, że mamy czyste sumienie, bo odbyły się konsultacje i dlaczego nie przyszliście Państwo i nie wyraziliście swojego głosu.

AM: Wasza wina, bo nie przyszliście powiedzieć, czy chcecie czy nie?
BO: Tutaj możemy sobie tak powiedzieć. Natomiast z tym problemem trzeba będzie się zmierzyć. Myślę, że to będzie w dalszym ciągu rozpatrywane w problematycznych okolicznościach.

AM: Pytam, bo interesuje mnie w jakiej sprawie ważnej, mniej ważnej i nieważnej z punktu widzenia mieszkańców, będą następne konsultacje społeczne w Gdańsku?
BO: Odnoszę wrażenie, że w ogóle to słowo „konsultacje” jest źle odbierane. Ja chodziłem na te konsultacje, spotkania z mieszkańcami, które odbywały się w sprawie śmieci. To samo, tam tak puste były sale, że byłem przerażony brakiem zainteresowania. Później, teraz ten temat się bardzo mocno rozwija. Teraz wiele osób ma swoje pomysły, ale w momencie gdy były…

AM: Ale to były inne konsultacje, to były spotkania, które wiceprezydent zorganizował.
BO: Spotkania, ale to były też konsultacje tak?

AM: Że można było sobie przyjść posłuchać wiceprezydenta Lisickiego, który najpierw na jednych konsultacjach mówił, że będzie takie rozwiązania, potem na innych konsultacjach mówił, że będzie inne rozwiązanie jeśli chodzi o śmiecie, a ostatecznie mamy jeszcze inne. Panie przewodniczący nie żartujmy, co to za konsultacje?
BO: Są to konsultacje.

AM: To idźmy konsultować i zapytajmy jakiego rozwiązania byście chcieli. Nie, to nie było takie pytanie, to były po prostu prezentacje.
BO: Nie, to co Pani mówi to już bardziej pod referendum, bo jeśli ktoś ma powiedzieć tak: Proszę macie do wyboru…

AM: Tak było teraz w przypadku wysokości kościoła, bo przecież mieli się mieszkańcy wypowiedzieć, czy chcą kościoła wysokiego, niskiego, w przedziale iluś metrów?
BO: Tak.

AM: No to takie samo referendum.
BO: Mimo wszystko to były konsultacje i tu była forma konsultacji, na które nikt nie przychodził…

AM: Sami jesteście sobie winni. A ja się pytam: Czy następnym razem jak będzie na przykład podwyżka czynszów w mieszkaniach komunalnych, to będą konsultacje? W przypadku śmieci już wiadomo, że nie będzie dodatkowych, już sprawa jest prawie rozstrzygnięta, będą konsultacje? Wie Pan otworzyliście troszkę „puszkę Pandory”.
BO: Nie troszkę, zdaje się że tak. Mówiłem o tymm raz otwieramy i dwa to wszystko kosztuje.

AM: No właśnie wiem, że te konsultacje miały kosztować 30 tys. złotych, pewnie kosztowały mniej, bo mniej osób wzięło udział?
BO: Nie wiem, pewnie dostaniemy taką informację teraz jak się zakończą.

AM: Wyobrażam sobie, że gdybyśmy w sprawie śmieci zrobili konsultacje w całym Gdańsku, to koszt byłby pewnie pięciokrotnie wyższy?
BO: Jak nie lepiej, bo jednak to jest dużo większy zasięg.

AM: I co będziecie w przyszłości nam mówić, że nie może być konsultacji, bo o za drogie i miasta nie stać? Nie zrobimy jakiejś dziury w moście albo w drodze…
BO: Myślę, że konsultować się trzeba i od tego nie uciekniemy zwłaszcza teraz, kiedy te konsultacje się odbywają. Tu by trzeba było sobie definicję konsultacji rozwinąć. Nawet ta forma tych spotkań, to były też konsultacje.

AM: No jasne jasne, ale to już jest jakaś zabawa dla urzędników. My przeciętni obywatele nie będziemy rozstrzygać, co jest lepszą, gorszą konsultacją.
BO: Chcę powiedzieć, że konsultacje to często jest pytanie, czy chcesz żyć lepiej? To jest trudne pytanie wiadomo jaka będzie odpowiedz z góry…

AM: Czy chcesz więcej płacić za śmieci? Nie…
BO: Oczywiście.

AM: W ogóle za nic nie chcę więcej płacić… Obywatelski projekt uchwały w sprawie śmieci- to będzie teraz taka zabawa, bo zebrali podpisy teraz trzeba coś z tym zrobić nie?
BO: On musi zgadnie z prawem, czyli trafił już do prezydenta. Prezydent ma 45 dni i musi to pod względem prawnym dać opinię, dwa finansowym, jak to jest dla budżetu miasta….

AM: Tylko powiem, że ten obywatelski projekt uchwały śmieciowej mówi, aby rozwiązanie nie było takie, jak uchwalili radni. Czyli opłata śmieciowa od lipca od powierzchni zajmowanego mieszkania, lokalu, domu a- od osoby. Nawet jeśli to wejdzie na obrady rady miasta to i tak odrzucicie to większością prawda?
BO: Nie, nie powiedziałbym na tym etapie jeszcze nie można…

AM: Nie? Przecież reforma musi wejść w życie od 1 lipca…
BO: Ok, ale nie możemy odrzucić tego tak jak Pani mówi już na wstępie, ponieważ musimy najpierw zobaczyć, co to jest za projekt. Powiem dlaczego myśmy wybrali te śmieci, wszyscy o tym wiedzą…

AM: Żeby było urzędnikom łatwiej…
BO: Nie. Nie tylko. Proszę zauważyć, że gdyby dziś przyszło od osoby płacić, to te wielodzietne rodziny by płaciły dużo więcej mieszkające na tych osiedlach spółdzielczych zwłaszcza. One by płaciły dużo więcej w tym momencie chroniliśmy rodziny wielodzietne.

AM: Było też ryzyko, że kilkudziesięciu albo też kilka tysięcy obywateli wyparuje. Nie wiem czy słyszał Pan, co się zdarzyło w Olsztynie? Jak złożono deklaracje śmieciowe to się okazało, że dużo mniej mieszkańców jest w mieście, niż się spodziewano.
BO: Teraz proszę wziąć to odnieść do osobowego, to samo się wydarzy. Nikt nie zadeklaruje ile osób przebywa w mieszkaniu, czy wynajmuje to mieszkanie. Już mieliśmy sygnały, że nikt nie ma prawa zobaczyć, ile w moim mieszkaniu jest osób. To jest problem. Wszystkie z tych metod są trudne do realizacji i cokolwiek nie zrobimy będzie zawsze spór.

AM: Panie przewodniczący, Pan wciąż pracuje w stoczni? Od ilu lat?
BO: 40 lat.

AM: 40 lat w Stoczni Gdańsk. To jest już teraz przed nami koniec stoczni?
BO: Nie, wierzę że to nie jest koniec, bo w tej chwili odbywa się restrukturyzacja. W tej chwili odbywają się zwolnienia grupowe i właściciel rozmawia…

AM: Ale stocznia straciła płynność finansową, widzi Pan co się dziej? Pan pensję dostał w stoczni?
BO: Dostanę w tej chwili w ratach. Już wczoraj był komunikat…

AM: Że będą dzisiaj płacić...
BO: Że będzie ta pensja na dwie raty…

AM: Kiedy będzie konkretnie?
BO: Chyba dzisiaj, albo w poniedziałek pierwsza, do końca miesiąca druga. 27 maja bodajże z tego co pamiętam z komunikatu. Jest jasny komunikat, następny również jest jasny, co do następnego miesiąca. Jest to jasna informacja dla stoczniowców, którzy wcześniej denerwowali się.

AM: To pensje, a wszystko inne to ciężko…
BO: To jest rola zarządu i właściciela. Wiem, że tam trwają teraz intensywne rozmowy jak z tego wyjść. Chciałbym żeby dalej istniała, bo jestem z nią od wielu lat związany nie tylko emocjonalnie. Chciałbym, aby dalej pracowała i była źródłem dochodów dla mieszkańców.

AM: Dziękuję za rozmowę.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj