Witold Gintowt-Dziewałtowski, senator PO

– Prezydent wychodził do ludzi, ale to było zdecydowanie za mało. Wśród mieszkańców panowało przekonanie, że istnieją dwa światy: ich z problemami oraz pana prezydenta i jego urzędników. Tak o przyspieszonych wyborach prezydenckich w Elblągu mówi senator Platformy Obywatelskiej Witold Gintowt-Dziewałtowski.

Jacek Naliwajek: Dzień dobry Panie senatorze.
Witold Gintowt-Dziewałtowski: Dzień dobry Panu, dzień dobry Państwu.

JN: Chmury nad Elblągiem, co?
WD: Ale takie delikatne słońce przebłyskuje. Mamy nadzieję, że z jednej strony będzie słońce, a z drugiej że będzie padać, bo deszczu w Elblągu dawno nie widziałem.

JN: Oj to prawda, trochę sucho jest. Na działkach, w ogrodach deszcz by się przydał. Panie senatorze, dlaczego doszło do przedterminowych wyborów prezydenta Elbląga?
WD: Przyczyny są zawsze złożone. To jest tak, że rządzący robili to, czego nie chcieli wyborcy, albo nie robili tego, czego wyborcy by oczekiwali od nich. To jest po pierwsze, po drugie jest stosunek nowo wybranej władzy do elektoratu, do miasta, do ludzi tu mieszkających. Czy zapomniano, czy pamiętano, że szacunek wyborcom się należy, że służy się społeczeństwu…

JN: Zabrakło tego szacunku?
WD: Może niektórzy tak to odebrali.

JN: A w czym przejawiał się ten brak szacunku?
WD: Wie Pan, trudno powiedzieć, bo ja nieco inaczej na to patrzę.

JN: Panu łatwo powiedzieć, bo był Pan wieloletnim prezydentem Elbląga. Popularnym dzięki właśnie swojej pracy, jako prezydent miasta. Zdobywał pan mandaty posła, wcześniej SLD, teraz senatora Platformy Obywatelskiej.
WD: Może i mi było łatwiej. Ja startowałem w bardzo trudnych czasach. Elbląg był zadłużony po uszy. Wszyscy obawiali się, że sobie rady nie damy i miasto ogłosi bankructwo po raz trzeci, po Szwedach i carze Piotrze I, którzy bywali tutaj kiedyś. W moim przekonaniu nie wykorzystano wielu szans, które mogłyby również dobrze wpłynąć na opinię o rządzących Elblągiem jeszcze parę miesięcy temu. I co jest prawdą, to też prezydent i jego ludzie chyba jednak nie potrafili obronić się przed zarzutami, wielokrotnie też fałszywymi, formułowanymi przez ich przeciwników. Jakby byli przekonani, że referendum nie ma prawa się udać i nic nam nie zrobią i będzie tak, jak było.

JN: Brak pokory jednym słowem. Czarę goryczy przelała stuprocentowa podwyżka czynszu w mieszkaniach komunalnych.
WD: To znaczy i podwyżki czynszu mieszkań komunalnych, i komunikacji miejskiej, i nośników wszelkiego rodzaju, czy to wodociągi, czy kanalizacja, czy ciepło itd. Prawdą jest, że wszystko drożeje i nie jest rzeczą możliwą, żeby ceny za poszczególne składniki czynszu były na tym samym poziomie.

JN: A odwołany prezydent Grzegorz Nowaczyk radził się Pana w sprawie tych podwyżek, czy w sprawie rządzenia miastem?
WD: Przyznam się, że nie rozmawialiśmy nigdy. Ja sugerowałem kolegom radnym, żeby zwrócili na to baczną uwagę. Albowiem cierpliwość, wytrzymałość każdego z nas ma pewne granice i w pewnym momencie, kiedy się te granice przekracza, zaczynają się dziać rzeczy nie bardzo pożądane. I tak samo było tutaj. Do tego dodatkowo doszły procesy inwestycyjne, które są pożądane i konieczne, co do tego nie mam wątpliwości i być może robione w tym samym czasie, bo akurat pieniądze są, a jutro może ich nie być.

JN: Maciej Sandecki w dzisiejszej Gazecie Wyborczej pisze o bezradności wobec krytyki i mnóstwie błędów,oraz wyniosłości rządzącej Platformy. Na czym polega ta wyniosłość?
WD: To trudno ocenić, bo prezydenci starali się komunikować z różnymi grupami społecznymi. Prezydent bywał, otwierał, organizował spotkania, natomiast wrażenie pozostało takie, że to były dwa inne światy. Ludzi, którzy są słabsi i niekoniecznie mają wpływ na funkcjonowanie władzy i świat prezydenta oraz jego ludzi. Tego rodzaju wrażenie można było odnieść. Natomiast ci, których to bezpośrednio dotyczyło, ich to bolało dużo bardziej niż mnie, czy Pana.

JN: Przy okazji kampanii wyborczej przed niedzielnymi przedterminowymi wyborami, padają obietnice wobec mieszkańców Elbląga. Jedną z nich jest przyłączenie Elbląga do pomorskiego. Czy to byłoby sensowne rozwiązanie Pana zdaniem?
WD: Ja bardzo chciałbym wiedzieć, jak ten ktoś chciałby to zrobić. Tym bardziej, że powiat elbląski absolutnie na to nie chce się zgodzić, to po pierwsze. Po drugie, jest jeszcze parę innych rzeczy, o których trzeba zdecydować. Po trzecie, nie jest to decyzja władz lokalnych, ale krajowych i wielu innych czynników.

JN: Czyli to taka obietnica, jak z województwem środkowo-pomorskim, która pojawia się przy każdej kampanii wyborczej.
WD: Może jeszcze dalej idące, bo jeżeli chodzi o mieszkańców byłego środkowo-pomorskiego, to zdecydowana większość chce. Natomiast Elbląg jest zainteresowany i nikt ponadto. Oglądałem trochę programy kandydatów na prezydentów i lekko jestem przestraszony. Niektórzy takie bzdury plotą, że się płakać chce. Moim zdaniem głupoty nic nie usprawiedliwia. Albo liczą na to, że wyborcy są idiotami, albo sami są idiotami. Ja poradziłbym elblążanom przeprowadzić surową weryfikację.

JN: Gruszki na wierzbie obiecywało również SLD.
WD: Gruszki na wierzbie można obiecywać z sensem, a tutaj robi się to często bez sensu.

JN: Przekop Mierzei Wiślanej. Padła taka obietnica po raz kolejny i jest spór pomiędzy PiS a Platformą.
WD: To jest modne, nie da się ukryć. Natomiast skąd wziąć na to pieniądze? Komu to będzie potrzebne, jak to ma funkcjonować?

JN: A byłoby to potrzebne, jak pieniądze by się znalazły?
WD: Pieniądze by się znalazły, jak byłoby to potrzebne nawet teraz. Jeżeli to jest potrzebne, to każdy prywatny inwestor chętnie by się w to zaangażował.

JN: O przekopie Mierzi Wiślanej i o porcie w Elblągu zapytamy prezesa Portu Morskiego w Elblągu Arkadiusza Zglińskiego, więc słuchaczy zainteresowanych tą tematyką odsyłam do godziny 10:00. Panie senatorze, wybory prezydenta Elbląga, to taki kolejny test przed przyszłorocznymi wyborami zarówno do Parlamentu Europejskiego i wyborami samorządowymi. Platforma obawia się tego testu?
WD: Każde wybory są uwerturą przed kolejnymi wyborami, to nie ma wątpliwości. Daleko idących wniosków nie radziłbym wyciągać, bowiem sytuacja jest płynna i może się zmieniać. Platforma jest w sytuacji specyficznej, po pierwsze, żadna formacja nie rządziła tak długo w Polsce, jak to się zdarzyło Platformie. Więc z jednej strony nastąpiło zmęczenie materiału. Niestety władza niszczy trochę i deformuje każdego i to widać momentami dosyć wyraźnie.

JN: To znaczy że Platforma jest zniszczona i zdeformowana?
WD: Nie. Platforma, jak każdy rządzący, popełnia błędy i teoretycznie ma do tego prawo. Kto nic nie robi, nie popełnia błędów. Z drugiej strony za błędy się płaci. Taką świadomość trzeba mieć. Prawdą jest, że opinia publiczna chodząc do wyborów, będzie oczekiwać rzeczy, których spodziewają się, że mogą otrzymać od innej formacji politycznej. Niekoniecznie PiS, bo PiS jest prowadzącym w większości sondaży, ale to nie jest prawdą, że PiS otrzyma delegację do tworzenia rządu po wyborach.

JN: Dla Pana koalicja Platformy z SLD mogłaby być całkowicie naturalna, bo Pan był posłem SLD i jest senatorem Platformy Obywatelskiej.
WD: Ja myślę, że tworzenie koalicji powinno być skutkiem bliskości programowej. Jeżeli formacja jedna, druga, trzecia mają podobne cele, podobne zamiary, czy sposób widzenia świata, a także sposób budowania nowego świata jest im bliski, to w ślad za tym powinny dążyć do tego, żeby wspólnie szukać optymalnych rozwiązań. Każde wybory nie są celem, a są środkiem do sprawowania władzy nie po to, żeby samą władze sprawować, a żeby właśnie te cele osiągać. Dobrze by było, gdyby politycy mieli tą świadomość, że rządzą nie po to, aby się nachapać, tylko po to, aby służyć ludziom.

JN: Powraca dyskusja o finansowaniu partii politycznych z budżetu państwa, to temat wywołany przez Newsweek. Tygodnik napisał, że Platforma w ciągu dwóch lat wydała ponad ćwierć miliona złotych na markowe garnitury i buty. Do tego doszły wydatki na restauracje, zakup wina i cygar. Były takie wydatki? Zna Pan je?
WD: Nie znam. Ja osobiście takich wydatków nie wykonywałem, ani jednego.

JN: Jak wytłumaczyć wydatki na kluby, w których je się sushi z ciał nagich hostess?
WD: Ja tego nie widziałem, nie słyszałem i nie mogę tego potwierdzić. Gazety szukają tematów, które są atrakcyjne dla czytelnika. Uważam, że jeżeli chodzi o finansowanie partii z budżetu państwa, jest to pożądane i powinno być pożądane przez każdego z nas. Normalnie funkcjonujących wyborców, albowiem oddanie prawa do gromadzenia środków na finansowanie partii z bliżej niesprecyzowanego źródła, grozi bardzo poważnymi konsekwencjami.

JN: Czyli Pan jest za tym, aby partie były finansowane z budżetu państwa?
WD: Zdecydowanie tak. To jedynie wówczas daje nam szanse kontrolowania, funkcjonowania partii. Natomiast takie przypadki, że ktoś tam sushi, restauracje, czy garnitur, powinno być to ścigane i rozliczane w majestacie prawa.

JN: Czyli co? Skarbnik Platformy ścigany?
WD: Ja już powiedziałem, że nic o tym nie wiem i nie słyszałem o takim przypadku. Ja na takie cele pieniędzy nie wydaję. Sam finansuję zakup swoich ubrań z własnej kieszeni. Jeżeli idę do restauracji, to sam za to płacę i również za swoich gości. Sushi nie jadam i trudno mi to komentować. Nie znam moich kolegów, którzy by tak postępowali. Może coś takiego było, a jeśli było, warto by było to rozliczyć.

JN: Co jest największym problemem Elbląga? Bezrobocie, brak perspektyw dla młodych, czy coś innego?
WD: Nie ma co ukrywać, że to co się dzieje w Elblągu jest również skutkiem kryzysu ogólnoświatowego. Rzeczpospolita nie jest w najgorszej sytuacji w Europie. Jest jeszcze kilka państw, które mają gorzej niż my. Oczywiście problemem jest bezrobocie 18 procentowe, problemem jest kwestia zatrudnienia dla ludzi młodych. Problemem są umowy śmieciowe, o czym mówię od dawna i problemem jest to, że miasto musi znaleźć na siebie racjonalną receptę. Władze miejskie powinny wyraźnie powiedzieć, co ma Elbląg i do czego ma Elbląg dążyć.

JN: A co jest największą szansą Elbląga, perspektywą jego rozwoju?
WD: Ja twierdzę, że ludzie młodzi.

JN: Ale ludzie młodzi uciekają z Elbląga.
WD: A z Gdańska nie uciekają?

JN: Ale przyjeżdżają z innych miejscowości.
WD: Do Elbląga też przyjeżdżają. Nie oszukujmy się. Sytuacja Gdańska pod tym względem, wcale nie jest lepsza niż Elbląga, to dotyczy wszystkich aglomeracji, może z wyjątkiem Sopotu.

JN: No i Warszawy też nie dotyczy.
WD: Do Warszawy również się przyjeżdża. Ale są to wyjątki od reguły, mimo wszystko. Prawdą jest, że powinno się znaleźć metodę, aby ci ludzie nie wyjeżdżali i żeby tutaj robili kariery i pieniądze, żeby mogli założyć rodzinę, żeby mieć dobrą, dochodową pracę. I na tą ofertę miasto musi odpowiedzieć.

JN: Dziękuje za rozmowę.
WD: Dziękuje bardzo.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj