– Już dawno zapomnieliśmy, żeby dać sobie te 15 minut po budziku, żeby poprzeciągać wszystkie kości. Każdy człowiek powinien pamiętać o takim treningu, to daje dużą dawkę endorfin i testosteronu. Zdecydowanie polecam – powiedziała w Radiu Gdańsk Aleksandra Kobielak prezes Akademii Fitness Sportowego, była mistrzyni świata fitness, trener i sędzia międzynarodowy kulturystyki i fitness.
Agnieszka Michajłow: Dzień dobry, witam, cześć.
Aleksandra Kobielak: Dzień dobry, witam serdecznie, cześć Agnieszko.
AM: Czy twój stosunek do sportu i aktywności fizycznej, bo o tym rozmawiamy dzisiaj w Radiu Gdańsk, to jest Twoja druga natura? A może pierwsza?
AK: Druga natura. Chociaż ludzie kojarzą mnie bardziej ze sportem, niż jakimiś moimi artystycznymi poczynaniami. Sport generalnie traktuję jak mycie zębów. To jest moja codzienna czynność, która jest obowiązkiem. A że lubię to robić, lubię aktywność, to nawet świadomie chcę się trochę uzależnić.
AM: To, znaczy, że już dzisiaj robiłaś coś w tym aktywnym kierunku?
AK: Nie przesadzajmy. Jest 8 rano.
AM: Nie wiem, mówisz, że to jak mycie zębów.
AK: Mycie zębów owszem. Ale chodzi mi o systematykę. Po prostu traktuję sport jako konieczność do tego, żeby zdrowo żyć. Zdrowo się odżywiam, staram się sensownie, w miarę systematycznie trenować. Ale nie jestem osobą, która maniakalnie to przewartościowuje, czyli muszę zrobić trening, muszę pobiegać. Ja nic nie muszę. Wczoraj było święto i nic nie robiłam.
AM: Masz takie wrażenie, że Polakami zawładnęła jakaś moda na rowery, bieganie, nordic walking? Już pomijam triathlon, bo to już nie jest dla wszystkich. To jest moda?
AK: To zawsze było modne, tylko nie dotarło do nas do Polski. Przez ostatnie dziesięciolecie żyłam w Ameryce i tam to było zupełnie normalne, powszechne. Teraz to trafia do Polski. Ja się bardzo cieszę, że możemy budować takie infrastruktury jak podłoże do rolek czy rowerów. Dlatego że my chcemy być modni. W związku z tym fajnie jest, jak jest moda na sport. To co się właśnie w tej chwili dzieje: te triathlony i maratony, bardzo często w nich uczestniczę. Sama zostałam wrzucona na głęboką wodę, bo patronuję takim imprezom. Ale jako patron i ambasador chcę być aktywna. W związku z tym próbuję nowych wyzwań. Ostatnio brałam udział w triathlonie, żeby udowodnić ludziom, że ktoś kto systematycznie trenuje tak jak ja, jest w stanie przebyć triathlon. To była jedna dziesiąta Iron Mena. Było to ogromne wyzwanie. Co prawda krótkie odcinki, bo chyba z 400 metrów do przepłynięcia, bodajże 18 kilometrów do przejechania rowerem i 5 kilometrów biegania. Okazuje się, że ja naprawdę zrobiłam to z uśmiechem na ustach. Chociaż wydolność tlenowa nie jest moją specyfiką ruchu.
AM: Tam widziałam kilku znanych aktorów. To jest właśnie tak, że ta moda na sport to jest też za sprawą takich osób jak ty, jak znani aktorzy, celebryci? Chcemy ich naśladować i dlatego zaczynamy biegać?
AK: Myślę, że to generalnie pomaga. Każdy z nas ma jakichś swoich idoli, więc jeżeli w takim maratonie bierze udział aktor, to zaczynamy to podziwiać, też zaczynamy próbować i stawiać sobie wyzwania. Nam się wydaje, że on tylko siedzi w serialach i tak na dobrą sprawę nie ma czasu na bieganie. A się okazuje, że on jest w stanie przebyć poważny odcinek i jest wysportowany. Wydaje mi się, że znane osoby mogą być motorami dla innych.
AM: Są takie osoby jak Ty, które ciągle coś robią, nie usiądą w miejscu, biegają, są w inny sposób aktywne fizycznie, a są takie, dla których każdy rodzaj aktywności fizycznej to jest właściwie konieczność przełamania się. Czy to jest tak, że jedni mają naturę sportowca, a inni nie?
AK: Coś w tym jest. Zawsze mówię, że wolę pracować z ludźmi, którzy z założenia mają sportowy charakter. Wtedy zobligowani są do tego, żeby wykonać zadanie. Komercyjna klientka może, ale nie musi. W związku z tym trzeba mieć faktycznie sportowy charakter. I on się objawia tym, że trzeba mieć samodyscyplinę, bo normalni ludzie potrzebują bata nad głową. Czyli te 80% potrzebuje trenera, który codziennie rano mówi mu: Musisz wstać, musisz zrobić to i to, powtórz 20 razy. Sportowiec sam w sobie musi znaleźć taką siłę.
AM: A propos tego trenera, to się ostatnio takie modne zrobiło, prawda? Tylko chyba posiadanie prywatnego trenera trochę kosztuje.
AK: Nie jest tak źle. Powiem szczerze, że parę lat temu było to droższe. W tej chwili jest za taką godzinę czy trening, który trwa półtorej godziny, to jest 40 złotych. Więc wydaje mi się, że do zaakceptowania.
AM: Są tacy, którzy już zaczęli aktywnie żyć. Ale są tacy, którzy wciąż siedzą na kanapie albo przed komputerem. Myślę sobie tak: chodzę do pracy, wracam do domu, robię zakupy, zajmuję się domem, sprzątam. Jestem bardzo aktywna. I gdzie ja tu jeszcze mam znaleźć miejsce na sport?
AK: Ja znajduję pomiędzy zakupami a właśnie tym myciem zębów. Nie bez powodu mieszkam na trzecim piętrze Wchodząc na te schody, ja trenuję łydkę albo pośladki. Czworogłowy albo dwugłowy. Jak mnie nikt nie widzi, często rozkładam siatki na wyprostowanych ramionach do boku i ćwiczę barki: triceps, biceps. Więc ja mam jakieś takie zboczenie. Uwierzcie mi, że naprawdę, rozmawiając z kimś, to ja jestem w stanie spinać brzuch, trenować na łydkę albo stawać w niewygodnej pozycji w przysiadzie, żeby też weszło mi w czworogłowy. Więc mam wrażenie, że trenuję cały dzień. Nawet jak ja nie idę na trening, to poprzez jakąś zabawową formę ruchu wykonuję swoją czynność.
AM: Tak, ale to Ty, bo Ty masz naturę sportowca. A jak zmotywować taką matkę Polkę, o której mówiłam? Żeby zrobiła coś dla siebie, żeby jej mąż ruszył się z kanapy.
AK: Trzeba szukać ruchu, który sprawia przyjemność, czyli odnieść się do swoich potrzeb. Każdy z nas ma jakąś potrzebę ruchu. Umówmy się, to nie jest tak, że lubimy przez 24 godziny siedzieć na kanapie. Wstanie się, pójdzie na spacer. Niektórzy lubią pływać, niektórzy lubią grać w squasha, a niektórzy lubią trening beztlenowy, czyli siłka. Niektórzy właśnie lubią bardzo tlenowe, czyli te wszystkie biegania. Kwestia jest tego, żeby znaleźć sposób na siebie. Ja nie lubię pływać, chociaż robię to świetnie. Więc nie wchodzę do wody, bo dla mnie jest to bolesne. Jest za dużo akcji, mokre włosy. Generalnie lubię robić rzeczy wygodne i zawsze to proponuję. Jeżeli lubisz spacery, to idź na ten spacer. Tylko po prostu wejdź na głęboki piach i idź, spinając pośladki. Wtedy skoczy ci tętno i jednocześnie spalisz więcej kalorii. Trzeba po prostu znaleźć w sobie coś, co się lubi.
AM: Ty dużo pracujesz dziećmi. Dużo się mówi, że dzieci głównie chciałby siedzieć przed komputerem i nawet nie wychodzić z podwórko. Jak motywować dzieci do tego, żeby coś chciały robić?
AK: Wiem, że jeżeli zaproszę rodzica z dzieckiem do mnie do klubu, to u mnie jest tak fajnie, kolorowo i sympatycznie, że to już jest wystarczająca motywacja. Potem dziecko mówi swojemu rodzicowi, żeby dwa razy w tygodniu go przywoził. Więc na dzień dzisiejszy to jest chyba raczej kwestia, że trzeba zmotywować rodziców. Bo od rodzica zależy, czy on będzie poświęcał swój czas i dwa, trzy razy w tygodniu woził dzieciaka do klubu. Od tego trzeba zacząć. Dzieci można oderwać od komputera, bo one jak już wychodzą z domu, to są oderwane. Mam wrażenie, że rodzice cieszą się, że nie mają problemów z dzieckiem, bo jest grzeczne, bo siedzi zamknięte w pokoju i gra na komputerze. Ale jak wychodzimy, to dzieci mają tę naturę krzykacza, wariata. One chcą się bawić, biegać. Ja widzę co się dzieje na salach. One mają niespożytą energię i można by powiedzieć, że wszystkie cierpią na ADHD. Trzeba je gdzieś po prostu wrzucić i wybiegać. Ale to już zależy od rodzica.
AM: To nie musi być taki zwykły wf jak w szkole. Jest teraz tyle możliwości, żeby znaleźć, tak jak mówiłaś z dorosłymi, to co polubią.
AK: Tak. Ja na dzieciaki mam taki sposób podstępem, czyli za tydzień jadę na obóz sportowy i przecież nie będę im kazać robić pompek, bo to jest nudne. A wiem, że muszą mieć silne ręce, żeby udźwignąć same siebie. Bo w fitnessie mamy takie elementy siłowe, że dziewczynki muszą udźwignąć swój ciężar. W związku z tym będziemy pływać na kajakach. Obręcz barkowa będzie taka, że one po 10 dniach, jak wrócimy do Gdańska, to na pewno będą robiły pompki. Zamiast skakania na podłodze, po twardym, ja je wrzucam na trampoliny. One tam przez 15 minut wykonają pięćset podskoków. A normalnie bym je musiała zmuszać przez tydzień. Więc jakimś podstępem wyrabiam im cechy motoryczne. One mają wrażenie, że się bawią. Oczywiście ja srogim okiem pilnuję techniki wykonania. Ale dla mnie to nie jest problem, żeby te dzieci zmotywować, żeby świetnie się bawić i żeby w efekcie końcowym na tych mistrzostwach Europy i świata były medale.
AM: Powiedz mi, jeśli chodzi o aktywność, to jest jakieś takie minimum dla przeciętnego człowieka, który nie ma takiej natury sportowej i nie jest sportowcem. Jest po prostu zwykłym pracownikiem biurowym.
AK: Jest minimum. Jesteśmy zobligowani, żeby funkcjonować, żeby odpowiednio zjeść i ubrać się stosownie do pracy. Żeby odpowiednio wyglądać, czyli robimy włosy, paznokcie, kobiety jeszcze dużo innych dodatków. Ja się zawsze pytam gdzie w tym wszystkim jest nasze ciało. Dlaczego nie znajdujemy czasu na to, żeby tak naprawdę o nie dbać? Czyli żeby z rana wykonać 15 minut ruchu, przeciągać się, chociażby w łóżku. Przecież jak się porozmawia z każdym naszym znajomym, to myśmy dawno zapomnieli, żeby dać sobie 15 minut w łóżku. Żeby po budziku przeciągnąć się, rozprostować wszystkie kości. Łóżko jest tak wygodne, tam można robić tyle rzeczy. I porozciągać się, i mostek.
AM: Ale może wstajemy za późno i jest od razu stand up i lecimy do łazienki, bo już jesteśmy w niedoczasie?
AK: Ja też to robię, bo ja jestem taki robol. Jest budzik, ja wstaję na nogi, wbijam się głową we framugę i jestem obudzona. Piję kawę, wychodzę. Ale ja wiem, że ja zrobię profesjonalny trening. Ale mówię, normalny człowiek, zanim wyjdzie z rana, powinien przez 15 minut zrobić aerobik Jane Fondy. To daje taką dawkę testosteronu mężczyznom i endorfin kobietom, że naprawdę jest godne polecenia. A poprzeciągać się w domu, zrobić skłon w przód i w tył to przecież żaden wysiłek.
AM: Jutro rano 15 minut w łóżku. Dziękuję bardzo i do zobaczenia.
AK: Dziękuję.