– Wśród tych wszystkich wyrazów szacunku dla Tadeusza Mazowieckiego, dla mnie było mnóstwo fałszywych nut. Oczywiście, był pierwszym niekomunistycznym premierem, ale przecież nie wolnej Polski, powiedział poseł Prawa i Sprawiedliwości Janusz Śniadek.
Agnieszka Michajłow: Dzień dobry, witam.
Janusz Śniadek: Dzień dobry, kłaniam się.
AM: Wczoraj pod Warszawą w Laskach został pochowany Tadeusz Mazowiecki. To był Pana premier i bohater?
JŚ: Z całą pewnością wśród tych należnych wyrazów szacunku człowiekowi jakim był pan premier Tadeusz Mazowiecki dla mnie brzmiało mnóstwo fałszywych nut w tej narracji, która działa się wokół. Oczywiście pierwszy niekomunistyczny premier, ale na litość Boga, przecież nie wolnej Polski. Sejm kontaktowy z prezydentem Jaruzelskim, więc w tym sensie to ogromnie fałszywa nuta. Ale najbardziej to co mi zgrzytało to to, że w tych wyrazach szacunku dla premiera Mazowieckiego, dla jego osoby brzmiała akceptacja dla wszystkiego co stało się potem. Dla całego procesu transformacji i dla dzisiejszej rzeczywistości. Więc to jest dla mnie nie do zaakceptowania.
AM: Tak do końca nie rozumiem. Mówi Pan o tych, którzy wokół mówili czy o samym Tadeuszu Mazowieckim, że to niejednoznaczny bohater?
JŚ: To nie był premier wolnej Polski. W tej całej narracji brzmiały te fałszywe nuty. Wczoraj w mowie pogrzebowej odwoływanie się do niesłychanej umiejętności konsyliacji, dialogu, szacunku dla partnera, nawet przy diametralnych różnicach. Mówienie tego w dzisiejszych polskich realiach kompletnego fiaska dialogu społecznego musiało budzić takie skojarzenia. Mieliśmy inną sprawę. Nawiązywanie do jego misji ONZ na Bałkanach, gdzie w wyrazie sprzeciwu wobec bezsilności struktur międzynarodowych, zbrodniarzy na Bałkanach, bezradności wymiaru sprawiedliwości jeśli odniesiemy do to realiów polskich to bezradność polskiego wymiaru sprawiedliwości wobec komunistycznych zbrodniarzy i ich bezkarność zasługują na równie zdecydowany protest. Tymczasem my, chyląc czoła przed jego postawą tam nie dostrzegamy, że w Polsce działy się zupełnie analogiczne sprawy.
AM: Czy po prostu nie należy oddzielić chowania człowieka od tego co dziś?
JŚ: Więc powiadam. Należne wyrazy szacunku dla człowieka jakim był premier Mazowiecki łączyły się dla mnie z ogromną hipokryzją.
AM: A co Pan powie o tych kibicach na PGE Arenie, którzy wczoraj podczas minuty ciszy wykrzykiwali „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści” i „Precz z komuną”?
JŚ: Broń Boże nawet w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwiam takich zachowań. Proszę tego nie łączyć. Natomiast dla mnie w oczywisty sposób to był pewien wyraz bezsilności, sprzeciwu wobec tej hipokryzji. Przecież oni nie wiedzą i nie pamiętają czym była komuna. Dla nich ta dzisiejsza polska rzeczywistość jest nie do zaakceptowania.
AM: Ona ma twarz Tadeusza Mazowieckiego? I robienie z niego komunisty?
JŚ: Te wyrazy szacunku dla Tadeusza Mazowieckiego łączone z akceptacją naszej rzeczywistości niestety kończą się takimi zachowaniami godnymi ubolewania.
AM: A jeśli chodzi o kibiców, Pan jest kibicem Arki? Chodzi Pan czasem na Arkę?
JŚ: Od dzieciństwa zawsze byłem Arkowcem. Bywam i teraz na meczach.
AM: Ale nie był Pan ostatnio?
JŚ: Nie, w tym sezonie jeszcze mi się nie zdarzyło.
AM: Znowu kibole zniszczyli część stadionu Arki. Jaki jest sposób na kibiców? Czy nie ma problemu kiboli, bandytów?
JŚ: Prawdę powiedziawszy to jest w ogóle kwestia frustracji całego pokolenia, które nie ma żadnej przyszłości, w którym szaleje bezrobocie.
AM: Ale Panie przewodniczący, ja znam wielu sfrustrowanych ludzi, ale oni nie idą i nie niszczą.
JŚ: Zgoda, tylko miejmy świadomość, że są źródła tej frustracji. Owszem można się doszukiwać, ale to udało się opanować. Na angielskich stadionach nie mieliśmy do czynienia aż z taką sytuacją społeczną. Też dochodziło do aktów wandalizmu, ale uporano się z tamtymi zjawiskami. W Polsce nie potrafimy.
AM: I myśli Pan, że dlatego że młodzież nie ma pracy, to niszczy stadiony?
JŚ: Z całą pewnością to się w jakimś stopniu łączy. Nie usprawiedliwia, ale łączy.
AM: Porozmawiajmy trochę o nepotyzmie czy kolesiostwie. Ma Pan świadomość, że wszystkie ekipy polityczne przez te ostatnich naście, dziesiąt lat robiły tak samo? Czy jak słyszy Pan tę dyskusję wokół Platformy, ma Pan tego świadomość?
JŚ: Zaraz wyjaśnię jaką mam świadomość. Z całą pewnością to co się dzieje w stajni Platforma Obywatelska okazuje się kompletnym zaprzeczeniem tych swoich haseł, przesłań, że miano odebrać państwo zawłaszczone przez polityków i zwrócić je obywatelom. A tymczasem stopień zawłaszczenia państwa jest nieporównywalny z niczym innym. Przy tej ogromnej skali kompromitacji jaka ma miejsce w Platformie wczoraj na portalu czytałem jakiś list radnej Platformy z Mińska Mazowieckiego, która opisuje absolutnie przywłaszczenie wszystkich spółek komunalnych, obsadzając z klucza partyjnego. Tych zjawisk w skali kraju się mnoży co nie miara. I w takiej sytuacji, przy tej skali kompromitacji nie ma już innej narracji jak próba stwierdzenia, że wszyscy są tacy sami.
AM: Nie Panie przewodniczący. Nie wszyscy są tacy sami, ale w Polsce jest jakaś sytuacja, która jakby pcha polityków, pozwala im na takie zawłaszczanie państwa, spółek, pieniędzy itd.
JŚ: Z całą pewnością są pewne mechanizmy sprzyjające, tak jak wszędzie, na co dzień w życiu, człowieka nieuczciwego w każdej sytuacji można usprawiedliwiać, że pociągają go łatwe nienależne, nieuprawnione korzyści. To jest pewne zjawisko, które występuje w Polsce. W tej sytuacji i filozofii lansowanych przez Platformę „Radź sobie sam”, tego zaprzeczenia w ogóle pewnego dobra publicznego całe rządy Platformy są podporządkowane właśnie tej filozofii „Radź sobie sam”. Każdy sam sobie, egoizm staje się wręcz tym przewodnikiem każdego z nas. I to są również skutki. Nie wszyscy tak działają. To jest kompletnie sprzeczne choćby z ideałami Solidarności, z poczuciem dobra wspólnego, dobra publicznego. Te wartości akurat Platformie są kompletnie obce.
AM: Ale jak z tym skończyć? Co zrobić, żeby w spółkach Skarbu Państwa nie było tak, że siadają kolejni koledzy tych, którzy rządzą?
JŚ: Dopóki nie wprowadzi się formuły czy zasady, że osoby oceniane według obiektywnych kryteriów nie działają w imię dobra wspólnego, a tylko w swoim własnym interesie, z tym się nie wygra.
AM: Takich kryteriów nie da się wprowadzić. To jest kwestia ludzi, a nie kryteriów.
JŚ: Nie da się zbudować uczciwego państwa. To jest jakby pogodzenie się z tym, że będziemy po wiek wiek społeczeństwem złodziei. Przepraszam, z tym się nie mogę zgodzić.
AM: Ale jakie chce Pan przyjąć kryteria? Robić konkursy?
JŚ: Nie, konkursy też stały się iluzją. Widzimy po prostu obiektywne oceny i społeczeństwo może być jedynym arbitrem. Przecież wszyscy widzimy, czy ktoś działa w interesie dobra wspólnego, nas wszystkich, czy uprawia prywatę.
AM: Panie przewodniczący, to już koniec dialogu i koniec Komisji Trójstronnej w Polsce?
JŚ: Jeszcze wracając do poprzedniego wywodu, że wszyscy są z tej tezy, hasła, że wszyscy są jednakowi, to dojdziemy do wniosku, że w ogóle demokracja nie ma racji bytu i istnienia. Że te mechanizmy demokracji są skazane na niepowodzenie. Natomiast wracając do dialogu, myślę, że jest pewnym mitem i nieprawdą, że dopiero dzisiaj mamy do czynienia z kompletną ruiną dialogu społecznego. Bo to jest faktem. I też chciałbym powtórzyć, że poszukiwania jakichś innych rozwiązań instytucjonalnych są drogą donikąd, bo bez rzeczywistej woli dialogu i szacunku dla partnera tego dialogu się nie uzyska. Nawiązywałem do tych słów prezydenta Komorowskiego w odniesieniu do Tadeusza Mazowieckiego, o jego pewnej kulturze dialogu, szacunku dla partnerów i przypomnę, że w latach 2006-2007 wiązana sznurkami koalicja w żaden sposób nie była niczego nam w stanie gwarantować na Komisji Trójstronnej. Komisja praktycznie wtedy nie funkcjonowała, ale nikt nie myślał o rozwiązywaniu Komisji Trójstronnej, bo wszyscy rozumieli, że tamta sznurkami związana koalicja niczego nie gwarantowała. A pomimo tego to wtedy premier Jarosław Kaczyński wynegocjował podwyżkę płacy minimalnej z około 34 proc. średniej krajowej na 42. I do dzisiaj tę podwyżkę płacy minimalnej premier Tusk przypisuje sobie. To prawda, on ją potem realizował, ale od tamtej podwyżki premiera Kaczyńskiego do dzisiaj płaca minimalna jest na poziomie 42.
AM: Ale niech Pan zauważy, że dzisiaj nikt się już w ogóle nie chce spotkać ze sobą.
JŚ: To jest poziom pychy i arogancji władzy. Brak szacunków dla partnerów społecznych w ogóle, dla pracodawców i dla związków ze strony rządu.
AM: Ale związkowcy też się nie chcą już spotykać z przedstawicielami rządu.
JŚ: Bo nie chcą dalej być narażeni na tego typu sytuacje. Ale powtarzam, żadne rozwiązanie instytucjonalne. Przecież normalnie na świecie, w Europie odpowiednik Komisji Trójstronnej, dialog działa. To w Polsce nie działa. To nie instytucje są winne a partnerzy. Brak szacunku dla partnerów, uznania jest przyczyną tego zjawiska.
AM: Czyli Rada Dialogu Społecznego, jakaś nowa instytucja to nic nie pomoże?
JŚ: Oczywiście. Moim zdaniem żadne zmiany instytucjonalne niczego nie rozwiążą. Bez zmiany partnera, elementarnego szacunku dla drugiej osoby nie ma mowy o żadnym dialogu.
AM: Dziękuję za rozmowę.
JŚ: Dziękuję.