– Halowe Mistrzostwa Świata w Sopocie to dobre wyjście, żeby starać się o inne wielkie imprezy w kurorcie, powiedział prezydent Sopotu. W rozmowie z Agnieszką Michajłow Jacek Karnowski zapowiedział również swój start w wyborach samorządowych. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie prezydencie.
Jacek Karnowski: Witam Serdecznie.
AM: Mistrzostwa i po mistrzostwach. Napisał Pan na Facebooku „było super i co dalej mamy przygotowywać?”
JK: Myślimy o tym. Nie chcemy zgubić tych wszystkich wspaniałych ludzi, którzy przygotowywali tę imprezę, bo jednak o Sopocie było bardzo głośno i to nie tylko w polskich mediach. Nawet w nocy na Eurosporcie można było zobaczyć retransmisję mistrzostw. Myślę, że przed nami są coraz większe wymagania. Wolontariusze i wszyscy ludzie, którzy przy tym pracowali świetnie się sprawdzili.
AM: Sportowo było chyba nieźle, ale sopocianka Anna Rogowska trochę zawiodła.
JK: Trochę zawiodła, ale z drugiej strony piąte miejsce na świecie to nie jest złe miejsce. Gdyby nasi piłkarze mieli pięćdziesiąte miejsce, to bylibyśmy szczęśliwi, ale zostawmy te złośliwości. Mamy jeden złoty medal, dwa srebrne i trochę niesprawiedliwie odebrany brąz. Czwarta sztafeta męska, szósta żeńska i czwarte miejsce Tomasza Majewskiego, tu zupełnie nie ma powodów do wstydu.
AM: Zbilansujmy tę imprezę finansowo. Powiedział Pan, że wydaliście siedem milionów a zarobiliście siedemnaście.
JK: Siedemnaście zarobiliśmy do czwartku.
AM: Jak Pan to policzył?
JK: To jest zwrot medialny, który liczy się równoważnikiem reklam, które są puszczane w mediach. Myślę, że to będzie kilkudziesięciokrotny zwrot, ale dokładnych danych na dzień dzisiejszy nie mamy, jest to podliczane. Warto inwestować środki finansowe w sport i kulturę, bo to się multiplikuje, bo to się bardziej zwraca niż wykupywanie płatnych ogłoszeń.
AM: Ile kosztowała ta impreza?
JK: W sumie kosztowała 20 milionów złotych. Warto przypomnieć, że dwa lata temu w Turcji kosztowało to dwa razy więcej. My zrobiliśmy taniej, ale bardzo dobrze. Trzeba uczciwie powiedzieć, że rząd bardzo nam pomógł, szczególnie pan premier, który swoimi gwarancjami udzielonymi dwa i pół roku temu, czy też przeznaczając dwa miliony złotych z budżetu na odnowienie gdańskiego AWFiS-u. To też był dodatkowy zysk. Województwo pomorskie, miasto Gdańsk, prywatni sponsorzy o nich też trzeba pamiętać. Podziękować również należy mediom, bo dzięki nim mieliśmy pełny stadion.
AM: Trochę biletów się nie sprzedało.
JK: To może było na sesje eliminacyjne, gdzie było kilkaset niesprzedanych biletów. Jeżeli chodzi o sobotę, niedzielę to padł rekord frekwencji.
AM: Pakiet za 1250 zł musi tyle kosztować?
JK: Po tym co zobaczyliśmy w sobotę i w niedzielę, okazało się, że tak. My musieliśmy uzyskać pewien zwrot środków finansowych. Myślę, że jakość tej imprezy i promocja pokazała wszystkim niedowiarkom, którzy są wiecznymi malkontentami, że warto organizować takie imprezy jak puchar świata w skokach, czy Mistrzostwa Europy w piłkę nożną, czy właśnie Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce. Naprawdę warto promować się przez festiwale i przez sport.
AM: Tomasz Rachwał ze spółki Polish Sport Promotion, powiedział w wywiadzie dla Dziennika Bałtyckiego, że organizacja była dobra, ale promocja słaba. Podał przykład, że jechał z taksówkarzem, który nic nie wiedział o imprezie. Jego zdaniem w Sopocie było kilka billboardów, które dały niewielki efekt.
JK: Jeżeli ktoś chciał promować tę imprezę w Sopocie to rzeczywiście jest zła droga do tego. Pan redaktor się myli. Tę imprezę reklamowaliśmy w innych miastach zarówno w Polsce jak i na świecie, w Szwecji, w Wielkiej Brytanii. Spójrzmy na promocję jaką miała ta impreza w Polskim Radiu i Telewizji Polskiej i to był główny nośnik reklamowy a nie billboard. Według mnie billboard jest bardzo miernym nośnikiem informacji. Moim zdaniem wszyscy w Sopocie wiedzieli, że są te mistrzostwa, może pan taksówkarz trochę za długo przespał w śnie zimowym, ale w telewizji i radiu było słychać i widać, że w Sopocie będą mistrzostwa.
AM: Są jeszcze inne korzyści dla miasta oprócz tych promocyjnych?
JK: Oczywiście to, że znów przyjedzie do nas wielu ludzi, liczymy że było około 3,5 tysiąca osób z zagranicy. Jest trochę jak po prezydencji Polski w Unii Europejskiej, która w pewnej części była w Sopocie, gościliśmy reprezentację Irlandii, która Sopot wybrała na bazę pobytową a potem byli Hiszpanie i Włosi, niektórzy mówią, że nawet Niemcy, pomimo że spali w Oliwie. Teraz mamy tę imprezę i myślę, że to jest dobre wyjście żeby starać się o inne wielkie wydarzenia.
AM: Jakie? Jakie wielkie wydarzenie udźwignie Sopot, które będzie wielkie?
JK: Mam jeszcze trzy i pół godziny żeby to dopiąć i mam nadzieję, że się to uda, żebyśmy nie spoczęli na laurach tylko żeby znów o nas było głośno.
AM: Co to będzie za impreza?
JK: Jak będę wszystkiego pewien, to za trzy i pół godziny powiem Pani redaktor.
AM: Trzy i pół godziny to właściwie teraz.
JK: No właściwie teraz, ale czeka mnie rozmowa ze sponsorem i wtedy będziemy mogli powiedzieć. Nie chciałbym zmarnować potencjału tych ludzi, którzy to organizowali, z Ergo Areny, z sopockiego kluby lekkoatletycznego, z sopockiego urzędu miejskiego, z Bałtyckiej Agencji Artystycznej. Właściwie te cztery instytucje to była podstawa organizacji tych mistrzostw.
AM: Był Pan zadowolony z działań policji w ten weekend?
JK: Jestem bardzo zadowolony. Muszę powiedzieć, że policja działała na piątkę na poziomie wojewódzkim. Może tego nie było widać, ale też na piątkę oceniam działania ABW. Trzeba pamiętać, że jesteśmy w lekkim kryzysie na Ukrainie a mieliśmy reprezentacje Rosji i Ukrainy. Tego na Ergo Arenie nie było widać, ale troszkę się obawialiśmy. Trochę większą pieczą otaczaliśmy tych zawodników i oczywiście tradycyjnie zawodników z Izraela.
AM: Jak Pan ocenia pomysł organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich na Podhalu?
JK: W tym przypadku potrzeba męskiej decyzji rządu. Jeżeli w budżecie jest pięć miliardów złotych, które można zarezerwować. U nas było pięć milionów złotych, była wątpliwość, czy rząd da takie pieniądze, rząd dał więcej. Wolałbym żeby było tak jak w Turcji, tam rząd dał 40 milionów złotych i organizatorzy nie mieli z tym żadnego problemu. Jeżeli rząd da te pieniądze to jesteśmy w stanie to zrobić. To są dobrze zaangażowane środki, tylko trzeba je najpierw mieć. Jeżeli będzie taka decyzja, to fajnie by było.
AM: Kiedy Pan ogłosi, czy startuje w wyborach samorządowych? I w jakiej formie z własnego komitetu, z Platformy Obywatelskiej, z poparciem Platformy?
JK: Rozmawiałem trochę z Platformą na ten temat. Myślę, że sukcesem dla Platformy będzie jeżeli otworzy się na inne środowiska i stworzy wspólne listy z różnymi obywatelskimi listami i wtedy Platforma Obywatelska jest w stanie odnieść sukces. Mam nadzieję, że te czasy kiedy partie ortodoksyjnie trzymały się tego, że to ma być partyjna lista już minęły. Widzę, że PO rozmawia z prezydentem Wrocławia i Poznania. Ja także rozmawiałem i myślę, że będziemy mogli wspólnie powalczyć żeby Sopot wyglądał tak jak podczas ostatniego weekendu.
AM: Czyli to jednoznaczna decyzja, że startuje Pan w wyborach samorządowych.
JK: Myślę, że tak. Nie ma co ukrywać takiej deklaracji i jeżeli nic nie zdarzy się nagłego to myślę, że wystartuję.
AM: To będzie ostatni start?
JK: Wolę tak nie mówić. Lepiej nigdy nie mówić nigdy, chociaż rzeczywiście będziemy z prezydentem Adamowiczem i Szczurkiem takimi dinozaurami samorządowymi. Chociaż najgorzej chyba nie jest. Ale dobrze by było żebyśmy jednak pomyśleli o wspólnym budowaniu metropolii, o tym żebyśmy nie budowali już oddzielnych miast i nie robili więcej takich błędów jak z dwoma lotniskami.
AM: Dziękuję za rozmowę.
JK: Dziękuję.