– Sprawa katastrofy smoleńskiej jest jedną z najtrudniejszych w historii Polski. Ona nie dotyczy wybuchu czy nie wybuchu, tylko dotyczy największej z katastrof, dlatego że poza dwoma prezydentami zginęło także ośmiu generałów natowskich i trzech biskupów, a także elita rządowa i obywatelska Polski, a śledztwo wciąż stoi w martwym punkcie, powiedział arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry księże arcybiskupie.
Sławoj Leszek Głódź: Dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu.
AM: Na kogo będzie ksiądz głosował w wyborach do Parlamentu Europejskiego?
SLG: Gdybym ja miał takie problemy, na kogo głosować…
AM: A to ważne wybory czy nie?
SLG: Ważne. Dlatego, że one są sondażowe, do wyborów parlamentarnych. To ukaże panoramę poszczególnych partii, ich moc.
AM: A na kogo powinien głosować katolik?
SLG: Na najlepszych, tak jak każdy obywatel. Tych, którzy są mu najbliżsi i realizują program. Którzy wyznają dziesięć przykazań.
AM: A bokser i zadeklarowany katolik Tomasz Adamek to jest dobry kandydat? Na niego powinni głosować katolicy?
SLG: A to jego sprawa. To pytać pana Ziobry.
AM: Ale podoba się księdzu taka kandydatura?
SLG: Proszę Pani, wybory to nie jest na zasadzie festiwalu piękności – czy się podoba, czy nie.
AM: A nie? Nie jest tak w praktyce?
SLG: W części tak. Im sympatyczniejszy…
AM: Celebryci, znani.
SLG: Tak. A on należy do celebrytów. Osobiście go znam i cenię. Ale czy z niego wyrośnie jakiś rasowy polityk, czas pokaże. Niech wszyscy próbują, wszyscy się mocują. Jeżeli mamy tyle folkloru, dlaczego nie może być więcej.
AM: A partie to folklor? Ta polityka to folklor?
SLG: A pewnie, jeszcze jaki. A co, Pani nie zna? I to kolorowy.
AM: Księże arcybiskupie, dużo się ostatnio mówi o Ukrainie, o konflikcie na Wschodzie. A premier nawet dużo mówi o zagrożeniu i o wojnie. Ta retoryka się księdzu podoba?
SLG: Retoryka przemawia poprzez realizm. Premier ma większe wiadomości niż taki przeciętny obywatel. A doświadczenie uczy, że zawsze trzeba zachować roztropność, mieć oczy i uszy otwarte na wszystko, co się dzieje wokół. A sprawa bezpieczeństwa państwa jest najważniejsza.
AM: Obawia się ksiądz tego, co się dzieje wokół? Co się dzieje na Wschodzie?
SLG: Wszyscy się obawiamy, dlatego że nie dokonuje się wokół jakiś festiwal, tylko to są sprawy życia i śmierci, dla Ukrainy „to be or not to be”. A to co chluśnie z Ukrainy, to chluśnie na Polskę. My nie sąsiadujemy z Karaibami, tylko z konkretnym krajem, jeszcze słowiańskim, tyle wątków.
AM: A Polska w tym kontekście jest bezpieczna?
SLG: Na ogół jest bezpieczna. Ale bezpieczeństwo jest rzeczą relatywną.
AM: Czy nasze polskie zaangażowanie po stronie Ukrainy jest odpowiednie? Za duże? Za małe? W sam raz?
SLG: Uważam, że nie może być innego. Zaangażowanie jest dobre, bo ono idzie w wielu pionach – w tym politycznym, ale także i obywatelskim. My przeszliśmy swoją gehennę, więc wiemy co znaczy wolność, także wasza i nasza. I to na przestrzeni wieków, nie tylko ostatnich dziesięcioleci.
AM: Księże arcybiskupie, przed nami rocznica katastrofy smoleńskiej. Sporo teraz się o tym mówi, wczoraj prokuratura wydała taki komunikat, że nie było wybuchu bezpośrednio przed katastrofą. Ale już Antoni Macierewicz powiedział, że to jest jakaś manipulacja. Co się dzieje w tej sprawie?
SLG: To jest sprawa jedna z najtrudniejszych, która dotyka cały naród polski, którą przeżywamy my wszyscy. I ona nie dotyczy problemu wybuchu czy nie wybuchu, tylko dotyczy największej z katastrof, dlatego że poza dwoma prezydentami zginęło także ośmiu generałów NATO-wskich, trzech biskupów polowych, elita rządowa i obywatelska Polski, a śledztwo jest wciąż w martwym punkcie. Wrak cztery lata stoi poza granicami kraju, więc te pytania, które są kierowane przez zwykłych ludzi z ulicy, są pytaniami ze wszech miar uzasadnionymi. To jest jedna ze słabości.
AM: To jest słabość państwa w ogóle, prokuratury czy może prawdą jest, jak niektórzy mówią, że te główne partie polityczne właściwie podsycają trochę sprawę smoleńską?
SLG: To są pochodne. Prokuratura nie jest jakimś dodatkiem, tylko jest poważnym organem państwa. Od niej wymaga się wiele i powinna czynić swoją powinność. A teraz, jeżeli pytania są, to znaczy, że pytania nie są bezzasadne, tylko pytania są od czterech lat bardzo zasadne. I chyba na tym roku też się nie skończy.
AM: No prokuratura twierdzi, że czyni swoją powinność. Za wolno?
SLG: Wszyscy tak mówią, ale patrzymy na efekty.
AM: No efektów na razie nie ma zbyt wielu. Ale może w interesie niektórych jest, żeby nie było efektów, żeby nie było końca?
SLG: Przed chwilą słuchałem w Sygnałach Dnia wypowiedzi pan Włodzimierza Czarzastego na ten temat, więc on powiedział to samo, co teraz poruszamy.
AM: Że trzeba mieć paliwo do walki politycznej, tak?
SLG: To jest już inna pochodna. Trudno, żeby wydarzenia tej miary nie miały rezonansu w życiu politycznym i w życiu poszczególnych partii, to jest całkiem inne zagadnienie.
AM: No dobrze księże arcybiskupie, ale jakie Polska wyciągnęła wnioski z tego, co się wydarzyło?
SLG: Ja nie jestem prezesem żadnej z partii.
AM: Ja wiem.
SLG: Więc pytanie nie do mnie.
AM: Ale jakie i czy w ogóle Polska wyciągnęła wnioski z tej katastrofy?
SLG: Obywatele wyciągają wnioski, ludzie wyciągają wnioski, dlaczego ta katastrofa stoi w martwym punkcie, jej powody. I jeżeli tak dalej będzie szło, to te pytania będą narastały. Bo po roku – proszę zauważyć, minęły cztery lata – po roku wydawało się, że emocje opadną. Ja sam słyszałem z ust najwyższych przedstawicieli państwa, na trzydziestoleciu Solidarności między kwietniem a sierpniem, to minęły zaledwie cztery miesiące. I słyszałem odpowiedź „emocje odpadną”. Minął rok i wydawało się, że rzeczywiście emocje opadną. Minął drugi, już się nieco uniosły. A przyszedł trzeci – bardzo się podniosły, dlatego że coś nie funkcjonuje. A cztery lata również się te emocje utrzymują, bynajmniej nie opadają. I nic nie wskazuje na to, że opadną.
AM: Księże arcybiskupie, czemu zmienił ksiądz arcybiskup zdanie w sprawie kościoła na Łostowicach?
SLG: Ja zdania nie zmieniłem. Ja tylko chciałem ciszy przed kanonizacją, żeby nie był to przedmiot dyskusji i kontrowersji. A czekamy na decyzję rady miasta od dwóch i pół roku, na zagospodarowanie przestrzenne, i do dziś nie doczekaliśmy. Który z obiektów w Gdańsku czeka dwa i pół roku?
AM: Ale czy to znaczy, że po kanonizacji ksiądz wróci do tej sprawy czy nie?
SLG: Tak. To jest wszystko w liście.
AM: Wiem, ale ja listu nie czytałam.
SLG: A, to trzeba przeczytać. Tam wszystkie punkty są wyszczególnione.
AM: No ale to pytam czy ksiądz wróci do tej sprawy…
SLG: No pewnie.
AM:…i będzie się upierał przy takim kościele, o jakim była mowa, czy nie?
SLG: Nie. W liście zaznaczyłem, przedstawię nowy projekt.
AM: On będzie taki bardziej kompromisowy?
SLG: I oczekując na zatwierdzenie, zgodnie z obowiązującym prawem budowlanym.
AM: Będzie taki bardziej kompromisowy?
SLG: To nie chodzi o kompromis.
AM: Bo dotychczas obie strony, miałam wrażenie, że nie chciały pójść na kompromis. Ksiądz wykonał pewien gest.
SLG: Nie, Pani używa zdania, które jest bez sensu.
AM: Dlaczego bez sensu?
SLG: A dlatego, że…
AM: Ksiądz mówił swoje, a radni mówili swoje. A prezydent już sam nie wiedział, co ma mówić.
SLG: Tu nie chodzi o kompromis, tylko chodzi o jakieś polityczne rozgrywki właśnie w radzie, a nie o meritum całej sprawy. Tu nie ma mowy o żadnych kompromisach.
AM: To jaki to kościół powinien być w Łostowicach, żeby nie było wokół tego awantury niepotrzebnej?
SLG: Nie ma, i właśnie nie powinno być awantury. W Krakowie nie ma takiej awantury, ani o wieżę, ani o teren przy centrum Jana Pawła II.
AM: Księdza jakoś osobiście boli ta sprawa?
SLG: Naturalnie, to boli ludzi wierzących. To nie jest sprawa moja.
AM: Przed nami kanonizacja Jana Pawła II, jak ksiądz mówił, ksiądz się wybiera. Jakie to jest wydarzenie dla Kościoła polskiego?
SLG: Z Gdańska jedzie duża pielgrzymka, ponad trzy tysiące, przede wszystkim autokarowe, ponad sześćdziesiąt autokarów. Kanonizacja ma wydarzenie w wymiarze Kościoła powszechnego, dlatego że taki jest wymiar kanoniczny. Mianowicie beatyfikacje dotyczą prowincji bądź kościoła partykularnego. Natomiast ogłoszony święty staje się świętym i patronem całego Kościoła powszechnego. Stąd to wielkie wydarzenie. Także pamiętajmy, że będzie kanonizowany Jan XXIII. Te dwa pontyfikaty się ze sobą zespalają, bowiem Jan XXIII zwołał sobór, papież dobroci, encyklika „Pacem in terris”, to był papież wielkiego przełomu, papież naszych czasów jeszcze. I ciekawie, że tak się zbiegły te losy także kanonizacyjne.
AM: A ksiądz tak po ludzku tęskni za Janem Pawłem II?
SLG: To jest bardzo trudne pytanie. Wszyscy tęsknimy. Ja osobiście mam wiele powodów, by czuć tę bliskość, z racji na ten bliski kontakt, kiedy byłem w Watykanie przez tych czternaście lat, i wiele spotkań. Ale także jako biskupa polowego, i te spotkania z wojskiem, a także spotkania prywatne, podczas których ojciec święty stawiał zawsze pierwsze pytanie „czy jeszcze jest wojsko w Zambrowie?”. Mówiłem: „Ojcze święty, tam już od 70 lat nie ma ani jednego żołnierza”. A to dlatego, że jego ojciec służył w Zambrowie i stamtąd wyruszył jako legionista na front. A drugie pytanie – czy jest kult marszałka Piłsudskiego. Dlatego, że to jest rocznik Ojca świętego, to rok ’20, rok legionistów, a ojciec papieża był legionistą i piłsudczykiem, stąd też to pytanie. Ale za każdym razem i to wielokrotnie.
AM: Z papieżem Franciszkiem to jest już zupełnie inna rozmowa?
SLG: W innym czasie przede wszystkim. Ale bardzo serdeczna i miła. Czego doświadczyliśmy podczas ostatniej wizyty.
AM: A proszę mi powiedzieć jeszcze, jak ksiądz odnosi się do takich głosów, to komentatorzy, także katoliccy publicyści, że polski Kościół, polscy biskupi tak nie do końca wsłuchują się w to, co mówi papież Franciszek. O skromności, to ta dyskusja o samochodach, i tak dalej.
SLG: Ależ, ależ. Proszę zauważyć, że jeszcze pontyfikat się nie zaczął, a już rozpoczęła się dyskusja. Poza tym jechaliśmy „ad limina”, to co mówiły media? „No, to papież tam pokiwa palcem.” Zresztą ja ten wątek podniosłem w czasie homilii w Bazylice św. Pawła za Murami. Ale jest dobra okazja, by powiedzieć o geście bardzo takim spontanicznym. Przewodniczyłem w trzeciej grupie, naszej, „ad limina”, to były trzy metropolie: szczecińska, gdańska i warmińska. I prezentowałem życie religijne, i tak dalej, w języku włoskim, a potem Ojciec święty przemawiał, a ja z włoskiego tłumaczyłem na język polski, i biskupów, którzy zadawali pytania po polsku, tłumaczyłem na język włoski. I w pewnym momencie, byłem tak obok, Ojciec święty mówi „chyba la gola secca”, czyli „sucho w gardle”. „To ja przyniosę wody.” I Ojciec święty wstał i poszedł po wodę. A my tak siedzimy wokół, ja z Ojcem świętym, no i on wstał, otworzył taką dużą szafę, wyjął butelkę wody, buteleczkę, nawet już zaczętą, i szklankę, i wracamy z tym do tronu. Więc jest to gest samarytański,. Zresztą powiedziałem „Ojcze święty, to jest szklanka samarytańskiej wody”. Tak, tego doświadczaliśmy, zresztą nie raz, a ja także osobiście.
AM: Ale no właśnie, tylko teraz, jak rozumiem, jest pytanie czy ksiądz arcybiskup podałby wody księdzu?
SLG: Zawsze podaję. Niech Pani nie podejrzewa mnie o taki ostry agonizm.
AM: Dziękuję za rozmowę i za wizytę w studiu.
SLG: Dziękuję.