– Pożegnam człowieka z pokolenia zdrady, powiedział Lech Wałęsa w Radiu Gdańsk pytany o śmierć gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Były prezydent poinformował również, że weźmie udział w piątkowej mszy pogrzebowej, w uroczystościach na cmentarzu nie będzie uczestniczył. Gość Agnieszki Michajłow powiedział, że będzie żegnał męża stanu, a zarazem zdrajcę i dyktatora. – Nie oceniam, czy ten człowiek jest wielki, mały. Oceny zostawiam panu Bogu. Wiem, jak trudne decyzje musieli podejmować ludzie w tym czasie, w stanie zdrady. Według byłego prezydenta, gdyby historia Polski w latach 1939 i 1945 potoczyła się inaczej, ludzie tacy jak generał Jaruzelski, byliby oceniani jako bohaterowie. – Krew ludzi, którzy zginęli na wybrzeżu w 1978 roku spoczywa także na moich rękach. Nie potrafiłem pokierować tego w ten sposób, żeby do masakry nie doszło, powiedział Lech Wałęsa.
Zdaniem Lecha Wałęsy komunizm w Polsce wcale nie skończył się 4 czerwca 1989 roku. – Gdybyśmy wtedy zatrzymali się na takim etapie, to nadal mielibyśmy komunizm. To był tylko kroczek do wolności, ale bez niego nie byłoby następnych. Według byłego prezydenta, były wydarzenia, które były ważniejsze dla historii upadku komunizmu. – Na przykład spotkanie Malinowski, Jóźwik, Wałęsa, po którym właściwie „rozłożyliśmy” generała i komunizm.
Lech Wałęsa powiedział, że odzyskanie wolności to największy sukces minionego 25-lecia. Przyznał również, że okres jego prezydentury był najtrudniejszym czasem w jego życiu. – Miałem bardzo skomplikowaną sytuację, to był dla mnie najgorszy okres w życiu. Naprawdę chciałem zrobić coś dobrego, a jednocześnie wiele rzeczy zakończyło się porażką. Największym moim sukcesem jest to, że Polska otrzymała pełną wolność, powiedział były prezydent.