Jerzy Borowczak w RG: Nie sądziliśmy, że strajk przyniesie tak pozytywne skutki

– W sierpniu 80 roku nie widzieliśmy innego wyjścia niż zrobić strajk. Jestem przekonany, że każde następne pokolenie, wychowane w patriotycznym duchu, postąpiłoby tak samo, powiedział Jerzy Borowczak w Radiu Gdańsk. Poseł Platformy Obywatelskiej, a w latach 80. robotnik ze Stoczni Gdańskiej był gościem Rozmowy Kontrolowanej.
W rozmowie z Agnieszką Michajłow Jerzy Borowczak opowiadał m.in. o spotkaniach z młodzieżą, na których przypomina wydarzenia w stoczni. – Kiedy pytają, dlaczego zdecydowaliśmy się wstąpić do opozycji, odpowiadam, że albo wynieśliśmy to z domu rodzinnego albo zależało to od terenów, na których się mieszkało. Na przykład moja rodzina zamieszkała na terenach odzyskanych, gdzie była armia radziecka.

W latach 80. Jerzy Borowczak przyjaźnił się z Anną Walentynowicz, która działała z nim w Wolnych Związkach Zawodowych. Mówił, że kiedy Anna Walentynowicz została zwolniona ze stoczni, nie widział innego wyjścia, jak zorganizować strajk. – Wtedy nie sądziliśmy, że przyniesie to aż takie pozytywne skutki, podkreślił gość Radia Gdańsk.

Jerzy Borowczak jest pewien, że dzisiejsza młodzież postąpiłaby dokładnie tak samo, jak ta w sierpniu ’80. – Mam dwóch synów w wieku 24 i 28 lat. Zadaje im pytanie, czy byliby w stanie zorganizować coś takiego. A oni odpowiadają: zrobilibyśmy to lepiej od was. Pamiętam, jak miałem 15 lat i wtedy uczestnicy wojny z Bolszewikami pytali mnie, czy byśmy się tak bili. Wtedy trudno mi było udzielić odpowiedzi…

Gość Radia Gdańsk uważa, że przez trzy dekady zmieniły się pewne cechy w mentalności Polaków. – Wtedy było więcej czasu dla ludzi, a teraz jest pogoń za pieniądzem, karierą. Dziś sąsiedzi z jednej klatki się nie znają, a dawniej przyjaźniły się całe osiedla.

dr/mmt
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj