– Spełnienie populistycznych haseł o obniżeniu pensji politykom spowoduje, że będziemy musieli zamknąć biura poselskie, powiedziała Dorota Arciszewska-Mielewczyk w Rozmowie kontrolowanej w Radiu Gdańsk.
– Nie chcę wchodzić w dyskusję, czy politycy powinni zarabiać więcej, czy mniej. Nie zarabiamy źle. Ale jeśli chodzi o prowadzenie biura to mogłabym dyskutować, powiedziała Dorota Arciszewska-Mielewczyk w wywiadzie udzielonym Agnieszce Michajłow.
Według posłanki Prawa i Sprawiedliwości politykom czasami nie wystarcza pieniędzy na prowadzenie biur poselskich. – Ja odpowiadam tylko za siebie i mogłabym pokazać na co my wydajemy pieniądze. Wiecznie brakuje mi kopert, poza tym dużo jeżdżę samochodem. Przejeżdżam bardzo dużo kilometrów: do Miastka, Słupska, Czerska, kilka razy do Warszawy. Tylko mnie się nikt nie zapyta ile ja do tego dokładam, bo ktoś powie, że nikomu nie jest żal posła. Są jakieś zasady i ja się tych zasad trzymam. Mam swoje biuro i dziesięć innych, które są we wszystkich powiatach w moim okręgu, muszę mieć na materiały biurowe, telefony, pracowników, mówił Dorota Arciszewska- Mielewczyk.
Według posłanki spełnienie typowo populistycznych haseł o obniżce pensji politykom spowoduje konieczność zamknięcia niektórych z biur poselskich. – Jeśli mamy operować populizmami, żeby politycy zarabiali mniej, to zamknijmy biura, które wtedy nie będą generować kosztów, dodała Dorota Arciszewska-Mielewczyk.