„Boję się, że ktoś wmówi Polakom, że obalenie komunizmu było grą służb specjalnych”

bendykowski 1

– Sprawa została wywołana przez wdowę po panu Kiszczaku, a nie przez PiS. Nie można Prawa i Sprawiedliwości przypisywać winy, że akurat w ten, a nie inny sposób wypłynęła – powiedział polityk Platformy Obywatelskiej o ujawnieniu dokumentów dotyczących Lecha Wałęsy, które były przetrzymywane przez szefa dawnych służb specjalnych Czesława Kiszczaka. – Nie wiem, czy te dokumenty są autentyczne. Lech Wałęsa twierdzi, że nie. Gdyby założyć, że część jest prawdziwa, to z tych dokumentów nie wynika nic, czego w podziemiu ludzie w Trójmieście nie wiedzieli lub nie zdawali obie sprawy – mówił gdański radny Platformy Obywatelskiej goszcząc w audycji Rozmowa Kontrolowana w Radiu Gdańsk.

CHWILA SŁABOŚCI LECHA WAŁĘSY

Jacek Bendykowski był na początku lat 80. działaczem Ruchu Młodej Polski w 1980 roku. – Miałem wtedy 16 lat i uczono nas, jak należy zachowywać się w kontakcie ze służbą bezpieczeństwa. Te przygotowania bazowały na case`ach, które były znane, czyli na ludziach mających chwile słabości. I oczywiście mówiło się o tym, że Lech Wałęsa miał chwilę słabości po grudniu 1970 roku.

– Czy chwilą słabości jest ponad pięcioletnia współpraca i barnie pieniędzy – dopytywała prowadząca rozmowę Agnieszka Michajłow. Zdaniem polityka PO chwila jest pewnym umownym stwierdzeniem.

– Z tych dokumentów wynika, że – jak mówi Lech Wałęsa – aktywną grę ze służbami bezpieczeństwa prowadził do lipca 1971 roku. Potem ta współpraca jest sporadyczna, kontakty praktycznie się urywają po 1974 roku i pojawiają się zarzuty, że jest nielojalny – mówił polityk PO.

Fot. Radio Gdańsk/Anna Michałowska

WIEDZIELI O KONTAKTACH Z SB I ZROBILI Z WAŁĘSY LIDERA

– Zapominamy o kontekście lat 70. i sytuacji rodzinnej Lecha Wałęsy, który nie miał żadnego wsparcia. Ja celowo wspominam, że w latach 80. było już zaplecze i gigantyczny aparat ludzi, który potrafił nam udzielić porad. Bogdanowi Borusewiczowi i innym ludziom nie przeszkadzała historia Wałęsy i zrobili z niego lidera ruchu w 1980 roku.

Jacek Bendykowski powiedział, że Krzysztof Wyszkowski, który teraz jest jednym ze sztandarowych przeciwników Wałęsy, w 1980 roku wiedząc o wszystkim walczył, aby Wałęsa, a nie Andrzej Gwiazda został liderem. – On był trybunem ludowym, który w sposób optymalny prowadził Solidarność.

NIE MOŻNA NISZCZYĆ IKON

– Lechowi Wałęsie udało się przechytrzyć SB, mimo że wielu się to nie udało – powiedział polityk PO. – Polska na całym świecie kojarzy się z dwiema osobami: Janem Pawłem II i Lechem Wałęsą. Naród, który niszczy swoje ikony nie jest narodem mądrym.

Jacek Bendykowski podkreślił, że najbardziej dumni jesteśmy z naszej walki z komunizmem. – Boję się, żeby ktoś nie zaczął pisać na nowo historii i że, ktoś wmówi Polakom, że obalenie komunizmu było grą służb specjalnych.

Gość Radia Gdańsk chciałby, żeby Lech Wałęsa wytłumaczył, co się działo w latach 70. – On ma poczucie dotknięcia i na razie nie potrafi o tym mówić. Zabrakło tego, żeby precyzyjnie opowiedział.

Na pytanie Agnieszki Michajłow, czy wierzy, że to zrobi, odpowiedział: – Wierzę, że komuś opowiedział, kto nam opowie.

Marzena Bakowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj