Lata temu nieśmiało myślałem, że kiedy wybudujemy zakątek między gościńcem a hotelem, to może przyjedzie tu Perfect albo Budka Suflera. Zobaczyłem amfiteatr pełen ludzi i pokochałem ten festiwal na zawsze – mówi Mirosław Wawrowski, szef Festiwalu Legend Rocka.
Festiwal odbywa się cyklicznie od 2007 roku w amfiteatrze położonym w Dolinie Charlotty. Gwiazdą piątkowego koncertu będzie Carlos Santana. Z Mirosławem Wawrowskim rozmawiał Kamil Wicik.
NIEŚMIAŁE MARZENIA
Szef Festiwalu dodał, że chociaż cały projekt był bardzo ryzykowny, nie żałuje. – Bez szaleństwa, nie ma rozwoju i wizji. W to trzeba wierzyć. Jak się ma marzenia, a one nie do końca się realne, trzeba wierzyć. Wtedy się uda. Z wiarą było różnie. Nieśmiało myślałem, że jak wybudujemy ten zakątek między gościńcem a hotelem, to może przyjedzie tu Perfect albo Budka Suflera.
– Niestety moje kontakty były bardzo marne – opowiadał dalej Wawrowski. – Na pierwszy festiwal ściągnęliśmy artystów z Zachodu i Polski. Był perkusista Animalsów. Gdy zaczynaliśmy, ważne było dla mnie, że to w tym małym amfiteatrze było pełno ludzi. Zobaczyłem, że jest zapotrzebowanie. Pokochałem to i powiedziałem: „Działamy dalej!”.
GŁUPI ALBO ODWAŻNY
Mirosław Wawrowski z wykształcenia jest lekarzem. Jak sam przyznaje, cieszy się, że nie pracuje w zawodzie. – Na szczęście moje i moich niedoszłych pacjentów, nie leczę. Każde doświadczenie coś wnosi do życia. Lata spędzone za granicą i prowadzenie drobnych biznesów stworzyło podwaliny ku temu, by kontynuować to w Dolinie Charlotty. Kiedyś były tu tylko lasy, strumyk i reszty młyna. To wszystko wymagało dużej odwagi. Zawsze mówię, że człowiek jest albo głupi albo odważny – mówił w rozmowie z Kamilem Wicikiem.
MIEJSCE MUZYKI MOJEGO POKOLENIA
– Zacząłem wierzyć, że muzyka mojego pokolenia może mieć swoje miejsce. Tym miejscem jest Dolina Charlotty. Można powiedzieć, że dla Carlosa Santany powiększyliśmy amfiteatr. Wcześniej jednak przełomem był koncert Depp Purple, widownia powiększyła się wtedy do sześciu i pół tysiąca miejsc. Potem szły już duże gwiazdy – opowiadał szef Festiwalu.
EKSPRESOWE POWIĘKSZENIE
Jak sam przyznaje, negocjacje z agentem Carlosa Santany nie były łatwe. – Trwały dwa lata. Wzbudzałem śmiech na sali. Agent pytał się mnie, ile miejsc ma nasz amfiteatr. Gdy powiedziałem, że sześć i pół tysiąca, usłyszałem, że to niemożliwe. Powiedziano mi, że musi być minimum dziesięć tysięcy widzów. Wynajęliśmy koparki i chwilę później było dziesięć tysięcy. Wysłałem zdjęcie, agent siadł ze zdziwienia. Wtedy traktowano mnie już poważnie.
NASZA CZARNA DZIURA
Zdaniem Mirosława Wawrowskiego, Festiwal Legend Rocka bardzo wpłynął na rozwój regionu. – W czasie koncertów nie ma wolnego miejsca noclegowego od Darłowa po Łebę. Ludzie się cieszą i zarabiają pieniądze. Z pól parkingowych też sobie dorabiają. O to chodzi żebyśmy w tej czarnej dziurze coś razem budowali. Nie mamy tu żadnej autostrady, żadnego lotniska, te logistyczne problemy mnie przerażają – wyliczał Wawrowski.
MUZEUM SANTANY ZA DWA LATA
W Dolinie Charlotty powstaje muzeum Carlosa Santany. – Koncert zapowiada się jako arcydzieło. Zrodził się pomysł, by wybudować dom poświęcony twórczości artysty. Do takich spraw podchodzę bardzo poważnie. Był konkurs architektoniczny, szukaliśmy biura, wreszcie wybraliśmy, ale trochę to jeszcze potrwa. Mam nadzieję, że Carlosa za dwa lata je zobaczy. Wtedy powinniśmy otworzyć muzeum. Będą tam płyty, plakaty, multimedia. To ma być wędrówka przez życie Santany sygnowana jego albumami.
DROBNE UPOMINKI
– Przygotowaliśmy dla niego drobne upominki. Mamy też nowy album wydany na 10-lecie. Waży chyba trzy kilogramy i jest pięknie wydany. W środku są plakaty, zdjęcia, karykatury. Carlos dostanie taki album z moją dedykacją – mówi dumny Mirosław Wawrowski w rozmowie z Kamilem Wicikiem.
Festiwal Legend Rocka w Dolinie Charlotty odbywa się w tym roku po raz dziesiąty. Od 2007 roku wydarzenie wypracowało sobie wysoką pozycję w rankingu muzycznych festiwali w Polsce, a nawet Europie. W Dolinie Charlotty zagrały m.in. takie legendy jak: Deep Purple, The Animals, Bob Dylan czy Carlos Santana. Ten ostatni zafascynowany kameralnym charakterem festiwalu przyznał nawet, że „w Dolinie Charlotty znalazł drugi dom”.
Posłuchaj audycji: