– Nie wyobrażam sobie, że może to być pozostawione bez konsekwencji – mówił o nieprzeprowadzeniu sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej Piotr Walentynowicz.
Radny Gdańska z ramienia Prawa i Sprawiedliwości a prywatnie wnuk zmarłej w katastrofie smoleńskiej Anny Walentynowicz był gościem Rozmowy kontrolowanej w Radiu Gdańsk. Wywiad przeprowadziła Agnieszka Michajłow.
Ewa Kopacz była w środę przesłuchiwana jako świadek w sprawie nieprzeprowadzenia w Polsce sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. – Uważam, że wszystkie osoby, które znały stan faktyczny w 2010 roku, a ukrywały go, powinny zostać wezwane przed oblicze prokuratury. I to prokuratorzy powinni stwierdzić komu postawić zarzuty. Dziś już nie mamy wątpliwości, że byliśmy oszukiwani przez Ewę Kopacz, Donalda Tuska i prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Nie wyobrażam sobie, że może to być pozostawione bez konsekwencji – zaznaczał.
Ewa Kopacz broniła się, że to nie urzędnicy ani lekarze decydują czy przeprowadzić sekcję zwłok a prokurator. – Nikt od Ewy Kopacz nie oczekiwał, że będzie uczestniczyła w sekcji zwłok. Chodzi o to, że posiadając wiedzę, że polska strona nie była do nich dopuszczona, wszystkim mówili, że jest inaczej. Dopiero przesłuchania dadzą nam powody dlaczego nas oszukiwali. Teraz możemy tylko się domyślać, że bali się, iż naród to może ocenić jako brak zdania egzaminu przez rząd – mówił Piotr Walentynowicz.
– Jako osoba zaangażowana emocjonalnie, chciałbym znać odpowiedzi już dzisiaj. Logicznie rozumując, wiedząc, że Rosjanie nam wszystko utrudniając, zdając sobie sprawę, że ekshumacje trochę trwają, wiem, że to nie jest tak szybki proces. Mam świadomość, że jeszcze trochę będzie trzeba poczekać na odpowiedzi. Wolę jednak dłużej poczekać i dostać prawdę niż szybko piękne kłamstwo – dodawał gość Rozmowy kontrolowanej.
mili