Polacy nie są tolerancyjni? Socjolog: „Arabowie budzą strach. Ale według badań jesteśmy tolerancyjni na poziomie Niemców”

– To nie jest tak, że u nas jest źle. Warto zauważyć, że np. Francja, która próbuje być wzorcem dla innych, też nie jest aż taka tolerancyjna – podkreślał socjolog.

Profesor Janusz Erenc z Uniwersytetu Gdańskiego był gościem Rozmowy kontrolowanej. Wywiad przeprowadziła Agnieszka Michajłow.

Mężczyzna zabronił wejścia do sopockiego kościoła kobiecie z ciemnoskórym dzieckiem. Interweniowała policja, która zatrzymała 59-latka. Inny mężczyzna na głównej ulicy Lublina napluł w twarz nastoletniej muzułmance. Polacy nie są tolerancyjni i otwarci?

– Generalnie jesteśmy otwarci, a historia pokazuje, że byliśmy takim narodem, w którym przez docenianie wolności pozwalaliśmy innym na wiele swobody. Tego nie było w krajach Europy Zachodniej. Natomiast współczesny świat pełen niepokojących wydarzeń ujawnia różnego rodzaju lęki, niepokoje oraz niechęci. Nie jesteśmy zasadniczo inni niż średnia europejska jeśli chodzi o tolerancję. Jest u nas niewątpliwie gorzej niż np. w krajach skandynawskich, ale jest lepiej niż w Grecji, Portugalii czy Czechach. Badania plasują nas na poziomie mniej więcej takim jak Niemcy – mówił socjolog.

– Generalnie boimy się czegoś, co jest inne lub nowe. Jeśli definiować czynniki wyrażania niechęci wobec innych, to u nas jest to różnica religijna. Jesteśmy bardziej tolerancyjni wobec narodów pochodzących z pionu chrześcijaństwa – dodawał profesor Janusz Erenc.

W ostatnich latach wielu Polaków podróżowało między innymi do krajów muzułmańskich. – To nie jest tak, że u nas jest źle. Warto zauważyć, że np. Francja, która próbuje być wzorcem dla innych, też nie jest aż taka tolerancyjna. Tam niechęć do imigrantów jest na poziomie 68 proc., więc niewiele mniejszy niż w Polsce. Arabowie budzą strach. Wybuch, napad – to się przebija do mediów, a w efekcie rzutuje na nasze postawy – podkreślał.

„Rzeczpospolita” w swoim sondażu zapytała, czy Polacy popierają stanowisko Kościoła w sprawie tworzenia korytarzy humanitarnych, którymi do Polski mogliby trafić chorzy, ranni, sieroty i dzieci. 61 proc. się sprzeciwiło, tylko 33 proc. było za stworzeniem takich korytarzy.

– Sytuacja jest mocno złożona i trudno wyciągnąć proste wnioski. Z jednej strony jesteśmy otwarci na niesienie pomocy, co pokazuje to najnowsza historia. Przyjęliśmy Greków, przyjęliśmy Czeczenów. Natomiast polityka, jaka się wokół emigrantów stworzyła, pokazuje nieufność do tego, że korytarzami humanitarnymi przedostaną się również osoby, które nie potrzebują pomocy. Poza tym popełnia się istotny błąd nie dostrzegając wrażliwości na samostanowienie w konkretnych krajach. Próby narzucania źle się kojarzą. Jeśli ktoś narzuca liczbę uchodźców, którą trzeba przyjąć, to nie kojarzy się to dobrze – tłumaczył prof. Janusz Erenc.

mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj