– Nie wystąpiła, ponieważ nie było to potrzebne ani konieczne. Kongres to spotkanie stricte partyjne. Wpisywanie ją w listę, tam gdzie nasi koalicjanci, nie byłoby właściwym politycznym ruchem dla prezesa Kaczyńskiego – tak Janusz Śniadek, przewodniczący PiS na Pomorzu, tłumaczył brak przemówienia premier Szydło na kongresie Zjednoczonej Prawicy.
Na zjeździe przemawiali Jarosław Kaczyński i minister gospodarki Mateusz Morawiecki. Pierwszy mówił o konieczności „wyklarowania ekonomicznego kierownictwa rządu”. – Nie dostrzegłem w tych słowach nic niewłaściwego – skomentował Janusz Śniadek. – Kaczyński wskazywał na ustawowy podział kompetencji. W sensie politycznym za ugrupowanie odpowiada szef partii. Konstytucyjnie za rząd odpowiada pani premier, ale poszczególni ministrowie mają swoje kompetencje. Nie można tego zlewać ze sobą, trzeba przestrzegać regulacji zastrzeżonych ustawą – podkreślił gość Jacka Naliwajka.
REKORDY W GOSPODARCE
Z kolei przemówienie Morawieckiego, to zdaniem Janusza Śniadka, naturalna konsekwencja pozytywnych zmian w gospodarce. – Uzasadnione jest znakomitymi rezultatami budżetowymi osiąganymi przez rząd PiS. Na miejscu Platformy zjadłbym teraz własny język. Mamy rekordowe wyniki, niski deficyt budżetowy. To rzecz bez precedensu w całym okresie transformacji. Nie dziwię się więc, że Morawiecki zabrał głos – mówił.
WYŁĄCZNIE MĘŻCZYŹNI
Dlaczego podczas kongresu nie wystąpiła ani jedna kobieta? Śniadek odpowiedział, że „lepiej skupić się na faktach, a nie kurtuazjach”. – To rzeczy niesłychanie istotne dla Polski, podsumowaliśmy nasze dokonania. Kaczyński mówił co już zorganizowaliśmy z naszych obietnic wyborczych i o kolejnych planach. Mówił o potrzebie wybudowania centralnego portu lotniczego, kolei szybkich prędkości, kilkudziesięciu mostów.