Prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej przed meczem Lechia-Broendby: „Nazwiska rywali nie rzucają na kolana”

Lechia Gdańsk po 36 latach wraca do gry w europejskich pucharach. Jej pierwszym rywalem będzie duńskie Broendby. Gościem Dnia Radia Gdańsk był Radosław Michalski, prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, uczestnik pamiętnych starć Widzewa Łódź z drużyną z przedmieść Kopenhagi, które dały wówczas polskiej drużynie awans do Ligi Mistrzów. – W najgorszym wypadku chciałbym, by dziś było 0:0. Niestracenie bramki u siebie może być kluczem do awansu. Oczywiście, są lepsze wyniki – 1:0 czy 2:0, ale najważniejsze jest zachowanie czystego konta – przekonywał Radosław Michalski. – Nie wierzę w to, że trener Piotr Stokowiec mógłby być przerażony siłą Broendby. Oczywiście, w tle są duże pieniądze, awans do Ligi Europy i brak występów w międzynarodowych rozgrywkach przez 36 lat. Stąd pewnie wynika wzmożona koncentracja. Jednak nazwiska graczy z Kopenhagi nie rzucają na kolana. Wydaje mi się, że te dwa zespoły są bardzo wyrównane. Największą gwiazdą tej drużyny jest Kamil Wilczek, bardzo dobry polski piłkarz, ale w kadrze jest piątym napastnikiem. Myślę więc, że do tego meczu możemy podejść spokojnie – dodał prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj