2 czerwca 1979 roku oraz 5 czerwca 1999 roku. Te dwie daty, które dzieli 20 lat przerwy, są niezwykle ważne dla Polaków. Pierwsza oznacza pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski, krótko po tym, jak został papieżem. Wtedy, na ówczesnym pl. Zwycięstwa (obecnie pl. Piłsudskiego) w Warszawie, Ojciec Święty wypowiedział słowa, które zmieniły bieg historii. Z kolei 5 czerwca, 20 lat później, Jan Paweł II przyleciał do Gdańska i odbył w Polsce swoją najdłuższą pielgrzymkę.
Obie te daty, w rozmowie z Anną Rębas, wspominał na naszej antenie biskup Zbigniew Zieliński.
– Myślę, że wtedy wielu Polaków nie oczekiwało i nie obiecywało sobie po tej wizycie tego, co w rzeczywistości stało się jej owocem. Dzisiaj, po upływie lat, dla nas jest oczywiste w analizach historycznych, społecznych i osobistych, że przyjazd papieża uruchomił mechanizmy, które sprawiły, że stanęliśmy na nogi, wstaliśmy z kolan, zawalczyliśmy o własną godność. Co prawda, trwało to jeszcze sporo lat – przypomniał duchowny.
Gdański biskup z bardziej osobistego punktu widzenia opowiedział także o pielgrzymce papieża w 1999 roku. – Dla mnie to osobiście był czas bardzo głębokich doświadczeń. Zostałem wtedy poproszony przez arcybiskupa Gocłowskiego razem z ks. Grzegorzem Stolczykiem, o przygotowanie tzw. nabożeństwa czuwania. Z muzykami i aktorami przygotowaliśmy takie dwugodzinne nabożeństwo, które miało nas wprowadzić w msze świętą na sopockim Hipodromie. Było to ogromne przeżycie. Zakończyła się msza święta, czuliśmy że uczestniczyliśmy w niezwykle ważnym elemencie. Radości towarzyszyło zmęczenie po miesiącach przygotowań. Z ks. Grzegorzem uświadomiliśmy sobie, że z tyłu jest mała zakrystia, w której papież miał chwilę odpocząć, zanim ruszy dalej. Byliśmy niesamowicie spragnieni i pomyśleliśmy, że na pewno jest tam coś do picia. Wtedy okazało, że papież jeszcze nie odjechał. Kiedy weszliśmy, uśmiechnął się, spytał, co robiliśmy w trakcie mszy i poprosił, żebyśmy opowiedzieli mu, jak wyglądały przygotowania z młodzieżą. Na pamiątkę dał nam wtedy mszał z tamtego nabożeństwa. To było niesamowite, w ogóle się tego nie spodziewaliśmy – opowiadał biskup Zieliński.