W polskim żeglarstwie morskim jeszcze czegoś takiego nie było. Jacht „Sailing Poland” zamierza wystartować w słynnych regatach dookoła świata „The Ocean Race”. Statek jest w polskich rękach od dwóch lat, a armatorem jest osoba prywatna. To nowoczesna maszyna regatowa, jedna z ośmiu tego typu na świecie. Żeby znaleźć się na starcie „The Ocean Race” potrzebne są gigantyczne pieniądze, a żeby pływać z najlepszymi na jachcie „Sailing Poland” – potrzebne są umiejętności, determinacja i sponsorzy. Polscy żeglarze nie raz udowodnili, że nie brakuje im tych dwóch pierwszych cech. Gorzej niestety wypada walka o sponsorów.
Na razie super szybki jacht podziwiać można na Zatoce Gdańskiej i w gdyńskiej Marinie Park. Jeśli wypatrzycie państwo czerwone żagle łódki – właśnie mija was „Sailing Poland”. W audycji Gość Dnia Radia Gdańsk Anna Rębas rozmawiała z Kamilem Niemirą, jednym z żeglarzy „Sailing Poland”, odpowiedzialnym między innymi za kontakt z mediami.
– Dla nas przełożenie regat na 2022 rok to bardzo dobra wiadomość. Mamy rok więcej na przygotowanie się do startu i więcej czasu na zdobycie sponsorów – mówił Kamil Niemira. – Jachtów uprawnionych do wzięcia udziału w tych regatach jest na całym świecie tylko osiem i jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami jednego z nich. Koszt jego produkcji to około 5 milionów dolarów. Start w takiej kampanii to drugie 5 milionów albo i więcej. To, co jest ważne, to fakt, że są to regaty roczne – sama kampania trwa dwa lata, więc dla nas to jest oczywiście wielkie wyzwanie. Pod względem sportowym naprawdę mamy duże szanse, żeby zająć tam dobre miejsce – przekonywał.