Jest niebezpieczeństwo, że Władimir Putin wyśle na Ukrainę specjalistyczne i bardziej wyszkolone jednostki – mówił w Radiu Gdańsk pułkownik Juliusz Tym, ekspert wojskowy z Akademii Sztuki Wojennej. Jego zdaniem prezydent Rosji liczył na to, że uda się zdobyć większe miasta bez poważnych strat w armii rosyjskiej. Rozmawiała Olga Zielińska.
– Wszystko wskazuje na to, że Ukraina ma szansę się obronić. Dla wielu ekspertów i analityków jest dużym zaskoczeniem to, że Rosjanom idzie tak słabo. Zaskakuje ta nieporadność wojsk rosyjskich. Trzeba przyznać, że obie strony „odrobiły zadanie domowe” po wojnie w 2014 roku. Armia ukraińska w kontekście nowoczesnego sprzętu i wyszkolenia, z kolei armia rosyjska w Syrii zdobywała doświadczenie, wykonując bardzo precyzyjne uderzenia i wykorzystując specjalistyczny sprzęt. Zaskakuje więc to, że obecnie nie widzimy skuteczności po stronie rosyjskiej. Nie ma tych precyzyjnych uderzeń, o których wspomniałem. Mam zatem wrażenie, że Putin w pierwszym rzucie wysłał siły taktyczne o bardzo przeciętnej wartości. To skłania do refleksji, z czym będziemy mieć do czynienia dziś lub jutro. Niewykluczone, że rozpoznanie bojem wykonane przez oddziały o przeciętnej wartości miało zmylić i zmęczyć walkami Ukraińców. Jeśli Putin wprowadzi drugie rzuty i obwody, to może się okazać, że są to te najlepsze jednostki, które będą walczyły zupełnie inaczej. Obserwowane obecne zmniejszenie tempa działań zaczepnych wojsk rosyjskich może też oznaczać, że te siły zbrojne osiągnęły swój punt kulminacyjny, jeśli chodzi o możliwości podtrzymywania działań. I teraz będą musiały odtworzyć zdolność bojową – oceniał płk Juliusz Tym.
raf