Kazimierz Smoliński o zaangażowaniu polskich polityków w propagandę Kremla: „Donald Tusk był w ocenie Rosjan ich człowiekiem w Warszawie”

Polscy i zagraniczni politycy oraz inne osoby publiczne były zaangażowane w działania na rzecz propagandy Kremla. Czy zdawały sobie z tego sprawę? Na ten temat Olga Zielińska rozmawiała z „Gościem Dnia Radia Gdańsk” – Kazimierzem Smolińskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości.

– Opozycja chce udowodnić, że rząd PiS jest i był bardziej proputinowski niż rząd Donalda Tuska. To jest zaplanowane w dłuższej perspektywie. Nie chodzi tylko o jeden wpis, ale będzie to cała seria działań, które będą miały do tego doprowadzić. Żeby Polacy uwierzyli w to, że rząd PiS jest bardziej proputinowski niż był Donald Tusk i jego polityka zagraniczna. Będziemy się temu przeciwstawiać, ale to bardzo niebezpieczna polityka. Próbuje odwrócić rzeczywistość, która była. Rząd Donalda Tuska był zdecydowanie proputinowski, to widać po fiasku polityki niemieckiej. On wspierał politykę niemiecką w całości i realizował ją w Polsce. To wynikało z samego expose Donalda Tuska, który powiedział w 2007 roku, że „chcemy dialogu z Rosją, taką, jaka ona jest” – mówił Kazimierz Smoliński.

Poseł przypomniał także o tym, że w 2008 roku rosyjskie media określały Donalda Tuska jako „ich człowieka w Warszawie”.

– Media rosyjskie nie mówiły tego ironicznie. Oni tak naprawdę uważali. Na tym polega różnica. Donald Tusk był w ocenie Rosjan ich człowiekiem w Warszawie. My nie mieliśmy żadnego człowieka w Moskwie, bo Putin nie reprezentował naszych interesów. Reprezentował własne interesy, całkowicie sprzeczne z polskimi – komentował.

W rozmowie zwrócono także uwagę na to, że Władimir Putin miał zaproponować Donaldowi Tuskowi podział Ukrainy.

– To, co ujawnił Sikorski, jest delikatnie mówiąc dziwne. Problem w tym, że z tych spotkań nie było notatek. Nie dotarliśmy do nich, a powinny być. Szczegółów nie znamy. To dowodzi najlepiej, że Rosja rzeczywiście uważała Tuska za swojego człowieka i mogła z nim o tym rozmawiać. Nie wyobrażam sobie, by taką propozycję można było złożyć śp. prezydentowi Kaczyńskiemu czy premierowi Kaczyńskiemu. Rosjanom by do głowy nie przyszło, by to powiedzieć. Zostałoby to nagłośnione i byłaby z tego afera międzynarodowa – podkreślał Kazimierz Smoliński.

Jak przypomniał poseł, podczas swojego exposé w 2007 roku Donald Tusk twierdził, że „Kaczyńscy mówią ciągle, że Ukraina musi być w Europie, Rosja stanowi zagrożenie, ale to już na nikim nie robi wrażenia”.

– Nie byliśmy traktowani na równi przez Niemców, Francuzów czy Holendrów, a chcieliśmy prowadzić równorzędną politykę. Wpisujemy się w główny nurt, ale najpierw musimy być partnerami. Byliśmy traktowani jako gorsi w Europie, a chcieliśmy z Rosją prowadzić równorzędną politykę. To było błędne. Tak, jak legła w gruzach polityka niemiecka, tak legła w gruzach polityka Donalda Tuska i Sikorskiego – zaznaczył.

Propagandę kremlowską uprawiał nie tylko Donald Tusk. W sieci dostępne są zdjęcia Donalda Tuska z Władimirem Putinem, a Paweł Graś po rosyjsku dziękował Rosjanom za to, co zrobili w czasie tragedii na smoleńskim lotnisku.

– To był hołd lenniczy, który Graś złożył wobec Rosji. Trzeba przypomnieć słowa ówczesnej premier Kopacz, która mówiła, że po katastrofie Rosjanie przekopali każdy metr ziemi. Kłamała w żywe oczy, a mimo wszystko rząd Donalda Tuska, w tej chwili jego przedstawiciele próbują to relatywizować. Pokazują zdjęcia, że i Anna Fotyga, i prezydent Kaczyński, mieli zdjęcia z Putinem. To były zdjęcia w całkowicie innej relacji, nie było zażyłości i próby na siłę nawiązania kontaktu – mówił poseł.

W rozmowie zwrócono także uwagę na to, że Gerhard Schröder, były kanclerz Niemiec współpracował z koncernem Ringier AG, który jest współwłaścicielem części polskich mediów.

– To skandaliczne postępowanie niemieckiego właściciela Onetu, Faktu i Newsweeka. Powinien jednostronnie zerwać tę współpracę. Jedyną decyzję podjęły władze Hannoveru, które odebrały mu honorowe obywatelstwo. Uznano, że on nie ma honoru. Rzeczywiście, on nadal współpracuje i zarabia miliony euro rocznie, które ociekają krwią zabitych Ukraińców. To skandaliczne, że ta współpraca trwała tak długo i może zostać w każdej chwili przywrócona. Ciśnie się na usta pytanie, jaki wpływ miał Schröder na to, co piszą czasopisma i portale w Polsce. To człowiek bez honoru i zdrajca narodu polskiego – komentował Kazimierz Smoliński.

Jak podkreślono w audycji, w tym trudnym czasie Parlament Europejski podjął rezolucję w sprawie wstrzymania pieniędzy dla Polski, do której przyłożyła się część polskich europosłów.

– To skandaliczne. Nienawiść do PiS jest tak wielka, że oni „na złość mamie odmrażają sobie uszy”. Nie chodzi o szkodzenie rządowi, tylko szkodzenie Polski. Nam te pieniądze się należą, a powoli tracą sens. Miały pomóc nam odbudować się i zapobiec skutkom pandemii. Pandemia się kończy, a my tych pieniędzy nie mamy. Teraz są potrzebne do innych okoliczności. Ta postawa jest kompletnie nie do zaakceptowania i nie do zrozumienia. Nie potrafię zrozumieć tych argumentów, bo nienawiść nie powinna doprowadzać do tego, że tracą na tym Polacy – podkreślał.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj