Polska wciąż bez wsparcia finansowego od UE. Anna Zalewska: potrzebujemy pieniędzy tu i teraz

(Fot. gov.pl)

Polska potrzebuje kilkudziesięciu miliardów złotych na pomoc uchodźcom z Ukrainy – mówiła w Radiu Gdańsk europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Anna Zalewska. Zwraca uwagę, że uchodźcy znaleźli się w naszym systemie i traktowani są jak obywatele Polski, a wciąż nie dostaliśmy dodatkowych środków z Unii Europejskiej.

Do naszego kraju trafiło już około trzech milionów osób z Ukrainy. Ponad milion ma już numer pesel.

– Wydawałoby się oczywiste, że skoro spełniliśmy wszystkie punkty rozporządzenia, jeśli chodzi o skonstruowanie Funduszu Odbudowy, to od wielu miesięcy powinien on być w Polsce. Tym bardziej że taka blokada jest niezgodna z traktatami, między innymi o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Mówi on o równym dostępie do rynku i równej, sprawiedliwej konkurencji. Skoro wszystkie kraje dysponują zwiększoną gotówką, a Polska nie, to w sposób oczywisty zaburza to konkurencję. Komisja Europejska stawia pozatraktatowe warunki – mówiła Anna Zalewska.

– Jeśli chodzi o pieniądze dla uchodźców, rzeczywiście powoli stajemy się wyrzutem sumienia Komisji Europejskiej. Świat na to patrzy. Polska przyjęła uchodźców w sposób zerojedynkowy, nie zastanawiała się. Są w systemie zdrowia, systemie edukacji, systemie opieki społecznej. A Komisja Europejska mówi, że trzeba jeszcze chwili, by uchodźcy rozlokowali się po Europie. Niestety, my tu i teraz potrzebujemy pieniędzy i to kilkudziesięciu miliardów złotych. Padły deklaracje, że będzie to dziesięć miliardów euro, które są w funduszach poprzedniej perspektywy finansowej. Tyle że Komisja Europejska powinna wyodrębnić specjalny fundusz – podkreślała.

Eurodeputowana Prawa i Sprawiedliwości skomentowała również sytuację koalicji rządzącej w Niemczech. Jej zdaniem wojna wiele zmieniła i pokazała prawdziwe spojrzenie naszego zachodniego sąsiada na pomoc Ukrainie.

– To od początku była trudna koalicja, o tym wszyscy wiedzieli. Socjaliści i zieloni w niektórych kwestiach się wykluczali. Trudno dziwić się Niemcom, którzy wstydzą się za swojego kanclerza, skoro nie potrafi podejmować decyzji. Każdego dnia mówi zupełnie co innego i jest bardzo niezdecydowany, jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy. Niemcy pokazały swoją słabość i uzależnienie od biznesu rosyjskiego. Jednocześnie obnażyły właściwe, geopolityczne spojrzenie, przez pryzmat własnych kieszeni – oceniła.

– Wojna zmieniła wszystko i będzie zmieniać, nie tylko w układance europejskiej, ale też geopolitycznej. Każdy ma okazję pokazać, jaki jest naprawdę. Polska od początku wojny stała się liderem, który w imieniu Ukrainy i z Ukrainą mówi o tym, co naprawdę dzieje się podczas wojny. Premier Morawiecki podejmuje próbę ostrego przekazu w UE billboardami, pokazującymi prawdziwe wojenne obrazy. Z drugiej strony jesteśmy liderem skupiającym pomoc dla Ukraińców. Jednocześnie jesteśmy tymi, którzy w ramach NATO i UE zabiegają o to, by Ukraina stała się członkiem Unii Europejskiej – zaznaczyła.

Anna Zalewska odniosła się także do niedawnej wypowiedzi Izabeli Leszczyny, poseł Platformy Obywatelskiej, która przyznała, że początkowo myślała, by oddać Rosji tereny Donbasu.  – Było to wstrząsające przeżycie, kiedy słuchało się tej wypowiedzi. Czasami nie wiadomo w takich sytuacjach, czy śmiać się czy płakać. Kiedy wszyscy się oburzyli, pani poseł robi z siebie ofiarę bliżej nieuzasadnionej nagonki, jak to nazywa. Chce cierpieć za miliony. To pokazuje myślenie w grupie politycznej, w której jest Platforma Obywatelska – mówiła.

Na łamach internetowej wersji „Die Zeit” pojawiła się teza, że Europa nie potrzebuje zwiększenia finansowania armii, ale integracji. Zdaniem autora, gdyby istniała europejska armia, zdolna do obrony wschodnich granic Unii Europejska, również Polska stałaby się bastionem zagorzałych Europejczyków. Według eurodeputowanej PiS byłoby to bardzo groźne.

– Do armii europejskiej bardzo daleko, dlatego że nie ma na to pieniędzy. Trudno wyobrazić sobie dzisiaj, że polscy żołnierze mogliby mieć niemieckiego generała. Nie wspomnę o tym, że niemiecka armia jest w katastrofalnym stanie, a odpowiada za to obecna komisarz von der Leyen. Daleko do takiej armii. Rzeczywiście groźby, do czego mogłaby taka armia służyć, pokazują, że trzeba być ostrożnym w tego rodzaju planach na przyszłość – przyznała.

W audycji nie zabrakło także pytań o niedzielne wybory prezydenckie we Francji. Zdaniem Anny Zalewskiej zarówno Emmanuel Macron, jak i Marine Le Pen to politycy o nastawieniu prorosyjskim.

– To, co łączyło tych dwóch kandydatów, to prorosyjskość. Le Pen w sposób deklaratywny, a Macron w codziennych relacjach z Rosją. Widzieliśmy różne obrazki, telefony, złamanie embarga. Wysyłano technologie zbrojeń mimo embarga. To nie tylko Francja, ale też Niemcy i Włochy. Demonstracyjnie w Rosji pozostały francuskie firmy. Macron zobaczył, jak wielu jest gniewnych, którzy nie poszli do wyborów. Będzie musiał szybko wyciągać z tego wnioski – oceniła.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj