Sowieckie symbole powinny zostać usunięte. Prof. Berendt: Armia Czerwona nie przyniosła wyzwolenia

Pomniki upamiętniające Armię Czerwoną powinny zniknąć z przestrzeni publicznej – uważa Grzegorz Berendt, pełniący obowiązki dyrektora Muzeum II Wojny Światowej. Instytut Pamięci Narodowej już rozpoczął usuwanie tych symboli w całym kraju. – Sowieci po wojnie nie przyszli wyzwolić Polaków – przypomina Grzegorz Berendt.

– Odróżniłbym to, gdzie pewne symbole odwołują się do walki Polaków o odzyskanie własnego państwa w latach II wojny światowej, od tego, co upamiętnia obecność i rolę odgrywaną przez Sowietów na terenie naszego państwa. W moim przekonaniu pomniki, których opis mówi o wyzwoleniu Polski w latach ’44-’45, powinny być usunięte. Armia Czerwona przyniosła koniec okupacji niemieckiej, ale nie przyniosła wyzwolenia. To było zrealizowanie sowieckiej polityki, skutkującej dla nas końcem krwawej, niemieckiej okupacji – mówił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Na przygotowanej przez Instytut Pamięci Narodowej liście jest około 60 pomników, postawionych w czasach komunistycznych.

Profesor odniósł to do rosyjskiej agresji na Ukrainę. W wyniku działań rosyjskich wojsk 219 dzieci zginęło, 398 zostało rannych – poinformowało w piątek biuro prokuratora generalnego. Dane nie są pełne, ponieważ ukraińskie władze nie mają dostępu do wielu regionów okupowanych i objętych walkami. Po tym jak wojska rosyjskie ponownie zaatakowały pociskami stolicę Ukrainy, wciąż ostrzeliwują również pozycje ukraińskie w Donbasie. Agresorzy wywożą zboże i żywność z tymczasowo okupowanych terytoriów, a w wyniku wojny około 1,7 miliarda ludzi może stanąć w obliczu ubóstwa i głodu.

– Europa i świat zna to z lat ’39-’41. Podobne praktyki były stosowane jeszcze przed agresją na Polskę we wrześniu ’39 roku i później, gdy połowa naszego kraju znalazła się pod okupacją sowiecką. Bardzo szybko doświadczyli tego również nasi sąsiedzi z krajów nadbałtyckich. Niszczono podstawy normalności i środowiska, które były jej nośnikiem. Podcinano niezależność ekonomiczną miejscowej ludności, dążąc tego, by z milionów ludzi uczynić magmę sowiecką, wykonującą zalecenia kolejnych planów gospodarczych – mówił prof. Grzegorz Berendt.

– W dyskursie i szukaniu analogii w przeszłości zapominamy o wojnach, które były swoistym poligonem w latach 30., jeszcze zanim Niemcy i Sowieci zaatakowali nasz kraj. Potraktowanie Hiszpanii jako poligonu jest czymś powszechnie przywoływanym w narracji historycznej, ale na razie to porównanie nie pojawiło się w kontekście doświadczenia ukraińskiego. Przecież wyczyny rosyjskich lotników i żołnierzy na terenie Syrii doskonale pasują do tego, co wyprawiano w Hiszpanii w latach 1936-1939 – ocenił.

„Gość Dnia Radia Gdańsk” przypomniał także, że dziś Ukraina walczy o wolność całego świata. W tym kontekście przypomniał także Porozumienia Monachijskie, których wspomnienie zadedykował niemieckim intelektualistom i politykom.

– Agresorzy nie poprzestali na próbach i ćwiczeniach, tylko zapragnęli więcej. To jest to, czego powinniśmy mieć świadomość. Dyktator z Kremla, Władimir Putin, chce więcej niż tylko Ukrainy. Ukraina jest przedmurzem wolnego świata, gdzie możemy powstrzymywać dalsze etapy agresji. One są pewne. Jeśli Ukraina padnie, następne uderzenia przyjdą wkrótce – podkreślał.

– Chamberlain wymachiwał kartką Porozumienia Monachijskiego w październiku ’38 roku, mówiąc że zagwarantował pokój. Hitler po raptem pięciu miesiącach po prostu napluł mu w twarz, dokonując aneksji Czech i Moraw. To wspomnienie można zadedykować intelektualistom i politykom niemieckim, którzy ostatnio zwrócili się do kanclerza Scholza, aby doprowadził do zatrzymania działań wojennych kosztem ukraińskiej kapitulacji. Panowie z Niemiec, odsyłam do wspomnienia z października ’38 roku o premierze Chamberlainie – zwrócił uwagę pełniący obowiązki dyrektora Muzeum II Wojny Światowej.

Jak przyznał prof. Berendt, Polska musi być przygotowana na ewentualność ataku Rosjan na Polskę. Jego zdaniem Rosjanie, którzy popierają politykę Władimira Putina, tworzą takie zagrożenie.

– Szczęśliwie, nadal naszym głównym obowiązkiem jest systematyczna praca na wszystkich polach. Ale równolegle musimy się przygotowywać też na ewentualności i wystąpienie zagrożeń, które generują ludzie tacy jak Władimir Putin i jego zwolennicy. Można tu mówić o Rosjanach Putina. Miliony Rosjan udzielają mu poparcia i zachowują się paskudnie w sytuacji, w której jesteśmy. My musimy się przygotowywać. To smutne i straszne, ale przecież musimy też odświeżyć instytucje obrony cywilnej. Musimy móc zareagować na potencjalne uderzenie ze strony agresora – zaznaczył.

Prof. Berendt opowiedział również o Festiwalu Kultury Utraconej, który zostanie zainaugurowany w najbliższą sobotę. Więcej informacji na temat wydarzenia można znaleźć >>>TUTAJ.

– Twórcami idei tego festiwalu są Krystian Iwanow i Karolina Romańska. Chcemy przypomnieć o bogactwie aktywnościach kulturalnych i intelektualnych okresu II RP, bo to przerwano 1 września 1939 roku. Odebrano twórcom możliwość samorealizacji w niepodległym państwie polskim. Przecież takie osoby, jak Eugeniusz Bodo, o którym też będzie mowa, zapłaciły życiem za swoją aktywność. Takich osób były setki. Utraciliśmy też wszystkich, którzy przeżyli, ale pozostali na emigracji – podkreślał.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj