Wiceminister aktywów państwowych: w czasie wojny opłaty za emisję CO2 powinny zostać zniesione

35 rosyjskich firm działających na polskim rynku objęto sankcjami. Są wśród nich sklepy sportowe, sklepy internetowe czy firma Novatek dostarczająca gaz. Sankcje oznaczają zamrożenie wszystkich środków finansowych i zasobów gospodarczych spółek. – Mamy nadzieję, że działania będą skuteczne, ale firmy mają możliwości omijania prawa – mówił Karol Rabenda, wiceminister aktywów państwowych, który był „Gościem Dnia Radia Gdańsk”.

– Jeśli zdecydowaliśmy się na sankcję, to one powinny być jak najbardziej skuteczne. W gospodarce jest dużo mechanizmów do omijania – najbardziej znane i powszechne to te dotyczące ucieczki przed podatkami. To jest też kwestia skomplikowana, bo oni często na rynkach Unii Europejskiej nie działają bezpośrednio, tylko przez spółki-córki i firmy zarejestrowane w rajach podatkowych czy też na terenie UE – zauważył Karol Rabenda.

– Węgiel rosyjski jest atrakcyjny, ale nie dla państwa. My, jako spółki, które działają w energetyce, w naturalny sposób jesteśmy odbiorcami polskiego węgla. Podmioty, które działają poza Skarbem Państwa, mają swobodę. Nieszczęsny węgiel rosyjski jest tańszy i bardziej wydajny niż węgiel krajowy. Dlatego też był poszukiwany przez różne podmioty, w tym spółki zależne od samorządów. Trafiał do lokalnych elektrociepłowni. Firmy pośredniczące często są w rękach rosyjskich. Dodatkowo – ze względu na wolny obszar gospodarczy w Unii Europejskiej, kiedy my zakazujemy importu rosyjskiego węgla, on i tak może trafić do nas naokoło przez Rotterdam czy porty niemieckie lub francuskie – przestrzegał.

– Węgla nie zabraknie. Rosja nie jest jego jedynym producentem na świecie, tych krajów jest wiele. Mamy globalne zawirowanie, jeśli chodzi o strumienie dostaw. Przez wojnę zawsze stare kierunki dostaw się kończą, a pojawiają się nowe – uspokajał wiceminister aktywów państwowych.

– Logistyka sprowadzania gazu zależy od infrastruktury. Polska w ostatnich kilkunastu latach budowała ją niezależną od Rosji, a Niemcy robili dokładnie odwrotnie – budowali infrastrukturę gazową z kierunków rosyjskich i zwiększali swoje zapotrzebowanie na gaz poprzez wygaszanie elektrowni węglowych i rozwój odnawialnych źródeł energii – zauważył Gość Dnia Radia Gdańsk.

– Dopóki stopień nasycenia odnawialnymi źródłami energii nie będzie wystarczający, mieliśmy jako UE opierać się na gazie, chociaż energia atomowa jest czystsza niż gazowa. Tu jednak wkracza polityka i relacje polityczne w Niemczech – przypomniał.

– Opłaty za emisję CO2 powinny zostać zniesione. Przyspieszanie transformacji energetycznej w okresie wojny na Ukrainie, kiedy mamy zawirowania, jeśli chodzi o dostawy i stabilność systemu energetycznego, powinno być zawieszone albo w bardzo znacznym stopniu uregulowane. Nie jest tak, jak chciałby pan Timmermans. Uzasadniał to w projektach, uzasadniając, że im ta energia, której źródła są węglowe, będzie droższa, tym lepiej, bo obywatele będą się buntować i będą chcieli zielonej energii. To format, który fajnie wygląda w Excelu, ale mamy jeszcze realia społeczne i gospodarcze. Europy nie stać na to, żebyśmy sami sobie dodawali obciążeń, które nie wytrzymują rachunku ekonomicznego. Ta polityka spowalnia nas gospodarczo, a my stoimy przed bardzo poważnym wyzwaniem, bo poza transformacją w stronę zielonej energii musimy przemyśleć na nowo transformację na bezpieczną energię, czyli taką, którą będziemy mieli i która nie będzie zależała od kraju agresywnego – przekonywał Rabenda.

mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj