Zniesiono stan epidemii w Polsce. Dr Jerzy Karpiński: ale pandemia może potrwać jeszcze dwa lata

(fot. Radio Gdańsk)

Jeszcze dwa lata może potrwać epidemia koronawirusa na świecie – ocenia pomorski lekarz wojewódzki Jerzy Karpiński. O jej końcu decyduje światowa organizacja zdrowia. Duże ogniska są jeszcze w Chinach czy Korei. W naszym kraju od poniedziałku obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego. Polacy powinni czuć się bezpiecznie – zaznacza Jerzy Karpiński.

– Koronawirus nadal jest, ale nie mamy już takiego zagrożenia, dzięki osobom, które się zaszczepiły. Zniesienie obostrzeń to bardzo dobra informacja. Jest możliwość nagłego legislacyjnego podjęcia decyzji, które byłyby niezbędne w przypadku powrotu zagrożenia – zaznaczył dr Karpiński.

Jak zapewnił „Gość Dnia Radia Gdańsk”, szczepienia przeciw COVID-19 pozostaną bezpłatne, a w sezonie jesiennym przyjąć dodatkową dawkę powinny przede wszystkim osoby starsze.

– Koniec pandemii może ogłosić WHO, ale w wielu krajach są jeszcze duże ogniska. W Polsce sytuacja jest stabilna. Niewielki wzrost będzie dotykać głównie osoby, które się nie zaszczepiły i mają obniżoną odporność. Szczepionki nadal będą dostępne i bezpłatne. Ministerstwo Zdrowia podjęło decyzję, aby kierować osoby powyżej 60. roku życia na szczepienia przed sezonem jesiennym. Wskutek naturalnych zmian po 50. roku życia każda dziesiątka upływających lat obniża naszą odporność. To rozsądne, abyśmy zachęcali do szczepienia naszych rodziców, dziadków – mówił.

– Służba zdrowia, w związku z dużym brakiem kadrowym, doskonale poradziła sobie z trudną sytuacją. Mieszkańcom województwa pomorskiego należą się ogromne wyrazy wdzięczności, że zdecydowali się na szczepienia. To ogromna populacja, która uchroniła nas przed klęską pandemii. Przez ten czas służba zdrowia otrzymała od rządu ogromne zasoby finansowe, które umożliwiły jej poprawę wyposażenia. To umożliwia podwyższenie standardu leczenia wszystkich chorych, którzy przebywają w szpitalach – ocenił.

Pomimo lepszych standardów leczenia, polska ochrona zdrowia zmaga się z brakami kadrowymi. Dyrektor Wydziału Zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego zwrócił jednak uwagę na to, że Ministerstwo Zdrowia podejmuje aktualnie działania, aby poprawić sytuację.

– Mamy niedobór lekarzy i pielęgniarek. Rektor Marcin Gruchała zaproponował ograniczenie stażu lekarskiego, aby przyspieszyć zwiększenie liczby lekarzy w naszym kraju. To umożliwi przyjęcie 3,5 tys. lekarzy w skali całego kraju w ciągu jednego roku. Bardzo trudno dostać się na studia medyczne, chętnych nie brakuje. Ludzie kończący studia medyczne, którzy ciężko pracują, chcą rozpocząć własne życie i oczekują gratyfikacji finansowych. W tej chwili sytuacja finansowa lekarzy znacząco się poprawiła. Wybierają specjalności atrakcyjne pod względem finansowym. Specjalizacje, które są nam potrzebne, jak chirurgia ogólna czy psychiatria dziecięca, są omijane – przyznał.

– Najlepszym rozwiązaniem byłaby gratyfikacja finansowa. Taka osoba powinna otrzymać duże środki finansowe już na studiach. Z gwarancją, że będą one darowane, jeśli przepracuje np. dziesięć lat w danej jednostce służby zdrowia. Jeżeli studenci otrzymaliby takie propozycje, wielu by się zdecydowało. Niektóre z tych gratyfikacji są dla lekarzy nieatrakcyjne. Lekarz, który pracuje w prywatnym gabinecie, w ciągu kilku dni zarabia więcej niż ktoś, kto pracuje na etacie w szpitalu. To sytuacja nierównowagi – ocenił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Polskie szpitale zaczęły zatrudniać uchodźców, którzy przybyli do Polski z Ukrainy. Jak wyjaśnił doktor Karpiński, umożliwiła to zmiana przepisów, wprowadzona przez Ministerstwo Zdrowia. Muszą one jednak znać język polski, by móc komunikować się z pacjentami.

– Są przepisy, które umożliwiają bardzo szybkie zatrudnienie lekarzy. Warunkiem jest znajomość języka. W województwie pomorskim mamy 150 lekarzy z Ukrainy, którzy pracują i bardzo nam pomagają. To bardzo ważne w tragicznej sytuacji, która dotknęła Ukrainę. Wielu uchodźców, słysząc głos lekarza czy pielęgniarki mówiących po ukraińsku, czuje się bezpieczniej – podkreślał.

Brakuje przede wszystkim lekarzy specjalizujących się w psychiatrii dziecięcej. Z tego powodu w szpitalach psychiatrycznych przeciążone są oddziały przeznaczone dla młodzieży. W ostatnich dniach na wstrzymanie przyjęć młodych pacjentów zdecydował się Wojewódzki Szpital Psychiatryczny w Gdańsku.

– Sytuacja szpitala psychiatrycznego na Srebrzysku jest bardzo trudna. Na dwudziestokilku łóżkowym oddziale przebywało do niedawna prawie 60 pacjentów. Dyrekcja, lekarze i pielęgniarki chcą im udzielić pomocy. W związku z tym informowali o trudnej sytuacji i zamknęli oddział. Procedura postępowania na całym świecie jest trójstopniowa. Najistotniejszym elementem jest pomoc ambulatoryjna. U nas najczęściej osoba, która trafia do szpitala, jest zaniedbana psychiatrycznie i nie realizowała zaleceń. Lekarze robią, co mogą, ta osoba wychodzi ze szpitala, a następnie pozostaje bez kontroli i znów wraca do szpitala. To niezwykle obciąża cały system – ocenił dyrektor Wydziału Zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.

– W związku z brakiem lekarzy i pielęgniarek nie można gwałtownie rozwijać systemu. Nie ma kadr, aby w każdym powiecie znalazła się odpowiednia liczba pielęgniarek. Na terenie województwa pomorskiego mamy prawie 100 poradni psychologiczno-pedagogicznych. Zachęcałbym rodziców, którzy mają problemy z dziećmi, aby korzystali z tych poradni. Pandemia spowodowała ogromne zapotrzebowanie. Wzrosła liczba samobójstw u dzieci, zwłaszcza poniżej 7. roku życia. 25 maja będzie bardzo duża konferencja z udziałem marszałka, wojewody pomorskiego i kuratora oświaty, aby wspólnie podjąć działania, które będą chronić nasze dzieci – zaznaczył.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj