Niemcy, przy wsparciu Komisji Europejskiej, chcą doprowadzić do upadku polskiego rządu – to tezy, które coraz częściej są wypowiadane przez polityków i ekspertów. Czy ma temu pomóc sztuczne wywołanie kryzysu finansowego, tak, jak stało się to we Włoszech? Czy do tego dążą politycy unijni? Między innymi o te kwestie Piotr Kubiak pytał „Gościa Dnia Radia Gdańsk”, którym był prof. Grzegorz Górski, prawnik i amerykanista z Kolegium Jagiellońskiego.
– Solidarność europejska ma zawsze jeden kierunek: ma służyć interesom gospodarki niemieckiej. To jest oczywiste. Kilka dni temu nawet liberalny i na ogół proniemiecki portal zauważył, że coś jest nie tak w Europejskim Banku Centralnym, ponieważ Niemcy są tam nie tylko nadreprezentowani, ale także piastują zdecydowaną większość kluczowych pozycji. To wszystko pokazuje wyraźnie, że ta solidarność jest właśnie wtedy, kiedy służy to interesom niemieckim – wskazywał prof. Grzegorz Górski.
– Sugeruje pan sztuczne wywołanie kryzysu i zmianę rządu, tak jak to odbyło się ponad dziesięć lat temu we Włoszech. Czy możemy się przed tym uratować, czy te zamiary są bardzo konkretne i czy jest to bardzo poważne zagrożenie? – dopytywał Piotr Kubiak.
– W 2011 roku taka operacja we Włoszech została przeprowadzona. Premier Berlusconi wówczas po raz trzeci obejmował rząd i przystąpił do działania z groźbą wystąpienia ze strefy euro, która została skonstruowana w taki sposób, że głównym płatnikiem i główną ofiarą całego systemu euro stała się właśnie gospodarka włoska, zaliczająca przez to tak głęboki upadek, że do dziś jeszcze nie stanęła na nogi. Wywołało to panikę, zwłaszcza w Niemczech, i doprowadziło do szeroko zakrojonej operacji. Wykorzystano do tego kryzys finansowy, w szczególności kryzys bankowy. Włosi nie mieli tylu instrumentów ochrony, poza tym koalicja była niestabilna i w pewnym momencie rozsypała się. Dziś w Polsce warunki są zupełnie inne, chociaż wciąż obserwujemy nieustające ataki na złotówkę, próbę osłabienia polskiej waluty. Wiadomo, że to robią dziś przede wszystkim spekulanci. Obserwujemy działania Komisji Europejskiej, które są jawnie wrogie, jawnie prowokacyjne i jawnie oderwane od jakichkolwiek norm obowiązujących, w sensie traktatowym, w Unii Europejskiej. Mamy spuszczanych ze smyczy co chwilę jakichś komisarzy, którzy wygłaszają niestworzone historie. To wszystko składa się na pewien obraz sytuacji, z którą mamy do czynienia. Jesteśmy obiektem ataku, permanentnego, od końca roku 2015, a więc od czasu, gdy doszło do zmiany rządu w Polsce. Ten atak trwa z różnym nasileniem w sposób nieustający, dlatego że w tym szerszym planie niemieckim Polska jest główną przeszkodą do zrealizowania idei sfederalizowania Europy, która już wtedy była, a dziś została jasno wyłożona na stół. Tu się więc odbywa realna walka o wpływy, o to, jak będzie wyglądała Unia Europejska, komu będzie służyć i komu będzie podporządkowana – mówił prof. Górski.
W audycji rozmawiano także o mającym się odbyć spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego z Friedrichem Merzem.
– Patrzę na tę rozmowę z nadzieją, już wiele miesięcy temu wskazywałem na potrzebę nawiązania takich kontaktów. Mertz był jedną z głównych ofiar polityki Angeli Merkel, był przez nią szczególnie zwalczany i prześladowany, choć w opinii zdecydowanej większości Niemców jest jedynym człowiekiem, który ma format Helmuta Kohla i może dziś prowadzić niemieckie sprawy. Co dla nas ważne, to nie jest „Niemiec wschodni” w sensie mentalnym: to jest taki Niemiec, który reprezentuje starą, zachodnią, atlantycką szkołę. Taki, który widzi Niemcy w twardym sojuszu atlantyckim, w sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Merz jest także człowiekiem, który nie ma powodów, aby przepadać za Donaldem Tuskiem i jego formacją, co zresztą niejednokrotnie znajdowało już wyraz. W tym sensie to jest dobra opcja i nie powinniśmy rezygnować z możliwości ułożenia dobrych relacji z nim, jako liderem prawdopodobnie w nieodległej przyszłości głównej partii nowego rządu niemieckiego – dodał „Gość Radia Gdańsk”.
raf