Krzysztof Puternicki prosto z Kijowa: miasto jest sparaliżowane, słychać tylko wycie syren

Zabijanie cywilów to odpowiedź Putina na sobotni atak na Most Krymski – ocenił żyjący na emigracji rosyjski politolog Anton Barbaszyn, odnosząc się do przeprowadzonych przez Rosję ostrzałów rakietowych ukraińskich miast, w tym centrum Kijowa. Właśnie tam, podczas ataku, był „Gość Dnia Radia Gdańsk”, podróżnik i autor filmów Krzysztof Puternicki.

– Robiliśmy zdjęcia do filmu dokumentalnego i praktycznie byliśmy już w drodze powrotnej do Polski. Zatrzymaliśmy się na chwilę w Kijowie, odłożyliśmy kamizelki kuloodporne i hełmy do samochodu. W poniedziałek rano, kiedy byłem pod prysznicem, nastąpiło pierwsze uderzenie rakiety. Spadła bardzo blisko nas. Po chwili zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to nie jest koniec. Kolejne wybuchy dzieliło 5-10 minut. Wszystko trwało prawie 1,5 godziny. Nawet z miejsca, w którym teraz stoję, widać kłęby dymu. Najgorsze było to, że tak naprawdę nie było gdzie uciekać, nie ma tutaj żadnych schronów. Rozmawialiśmy z pracownikami hotelu, w którym się zatrzymaliśmy i powiedzieli nam, że ostrzelana była elektrociepłownia, znajdująca się nieopodal. Znany most przy Cerkwii, w samym centrum, również został zniszczony. Wiemy też, że taki sam los spotkał siedzibę Zełeńskiego i jego partii. Został uszkodzony budynek Samsunga, w którym byli cywile i jeszcze nie zdążyły dotrzeć tam wszystkie służby ratownicze – mówił Puternicki.

– To jest to, z czego zdajemy sobie sprawę na tę chwilę, niebawem będziemy wiedzieli coś więcej, kiedy w Kijowie zostanie opanowany cały ten chaos. Teraz wszystkie mosty są zamknięte, metro nie działa, miasto jest sparaliżowane. Słychać tylko i wyłącznie syreny pojazdów ratowniczych – dodał.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj