Gdyby Polska miała „bombkę” atomową, czulibyśmy się bardziej bezpiecznie. Gdy strona zagrożona posiada takie środki, to ta, która ma nieprzyjazne zamiary, wiele razy się zastanowi, czy rozpocząć jakieś działania zbrojne – mówił w Radiu Gdańsk generał broni Wojska Polskiego, dowódca MNC NE, Bogusław Samol. Jego zdaniem Polska skorzystałaby na przyłączeniu się Ukrainy do NATO.
– Obowiązują traktaty międzynarodowe. Z reguły to silniejsi dyktują warunki. Gdyby Polska miała „bombkę”, czulibyśmy się bardziej bezpiecznie. Sądzę, że mimo zakazów międzynarodowych, kraje mają prawo o tym myśleć. Nawet jeśli przeciwstawiamy się programom nuklearnym Iranu czy Korei Północnej, widzimy że ta polityka międzynarodowa nie była skuteczna. Gdy druga strona, zagrożona, posiada takie środki, to ta, która ma nieprzyjazne zamiary, wiele razy się zastanowi, czy rozpocząć jakieś działania zbrojne – podkreślał „Gość Dnia Radia Gdańsk” w rozmowie prowadzonej przez Olgę Zielińską.
Generał był pytany o to czy Polska powinna nawiązać sojusz militarny z Ukrainą. Kraje łączą podobne cele, między innymi dotyczące rozbudowy armii.
– Polska jest członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jeden z punktów tego traktatu mówi, że państwo związane z Sojuszem nie może nawiązywać sojuszu z innymi państwami, które nie są członkiem. Tak długo, jak wojna się nie zakończy i nie zostaną wyjaśnione sprawy związane z bezpieczeństwem Ukrainy, będzie utrudniona procedura przyjęcia tego kraju do NATO – ocenił.
– Sojusz przyjmuje członków na zasadzie jednomyślności. W 2008 roku Francja i Niemcy zaprotestowały przeciw włączeniu Ukrainy do NATO. Widzimy teraz tego skutki. Trzeba będzie przekonać wszystkich członków Sojuszu, aby Ukraina stała się członkiem NATO. Dla Polski byłaby to genialna sytuacja, jeśli chodzi o bezpieczeństwo międzynarodowe. Odsunięte byłoby zagrożenie z kierunku wschodniego, a jednocześnie zwiększyłoby potencjał militarny Sojuszu oraz możliwości obronne Polski – przyznał.
Podczas rozpoczynającego się szczytu G20 prezydent Ukrainy przedstawił dziesięciopunktowy plan pokojowy. Domaga się między innymi gwarancji w zakresie bezpieczeństwa nuklearnego, przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy oraz wycofania wojsk rosyjskich. Generał Samol odniósł się do tego wystąpienia.
– Dzisiaj prezydent Ukrainy może wysuwać plany i przedstawiać je opinii publicznej na forach międzynarodowych, zwłaszcza że ma atuty w ręku. Kilka miesięcy temu informował o zamiarze przeprowadzenia kontrofensywy ukraińskiej armii i wyzwolenia okupowanych terytoriów. Ukraińcy rozpoczęli działania ofensywne na dwóch kierunkach. Na północy, w kierunku Charkowa, w wyniku czego utracone tereny obwodu charkowskiego zostały odzyskane. Na południu natomiast, w obwodzie chersońskim, po dwumiesięcznych walkach Ukraińcy odzyskali w ostatnich dniach Chersoń – zaznaczył.
– Jak podają media, Ukraińcy starają się opanować przyczółki na wschodnim brzegu Dniepru, co umożliwiłoby im prowadzenie dalszych działań ofensywnych w kierunku Melitopola i wyzwolenie całego obwodu chersońskiego, zaporoskiego i Krymu. To umożliwiłoby im połączenie wysiłków wojsk nacierających z północy i południa, dając szansę na odzyskanie terenów zajętych przez Rosjan w 2014 roku – wyjaśnił.
Zdaniem „Gościa Dnia Radia Gdańsk” wojna jednak nie zbliża się jeszcze do końca. Jak zauważył, możliwe, że kłopoty Rosji są jedynie przejściowe.
– Zełenski zaczyna gromadzić karty atutowe rękach Ukrainy. Trzeba pamiętać, że Rosjanie aktualnie nie są w stanie spełnić celów politycznych związanych z podbojem Ukrainy, ale nadal okupują 18 proc. terytorium i prowadzą ciężkie działania w obronie tego terytorium. Ich strategia wojskowa polega na zatrzymaniu natarcia i spowolnienia kontrofensywy ukraińskiej, by zyskać czas. Prezydent Zełenski, widząc powodzenie swoich wojsk i zaangażowanie świata zachodniego, przewiduje że kontrofensywa i działania wojenne przyniosą sukces stronie ukraińskiej – mówił.
– Nie sądzę, że to jest początek końca wojny. Widzimy tempo, w jakim jest prowadzona kontrofensywa ukraińska. Sam zacząłem wątpić w jej powodzenie. Zastanawiałem się czy Chersoń zostanie odzyskany. Wycofanie Rosjan z obszaru zachodniego brzegu Dniepru świadczy o ich słabości militarnej w tej chwili. Myślę, że to są przejściowe kłopoty – ocenił.
Generał przyznał, że kontynuacji ukraińskiej kontrofensywy nie będzie łatwa między innymi ze względu na konieczność utrzymania morale pomimo rosyjskich ataków na infrastrukturę krytyczną.
– Za około dwa-trzy miesiące będziemy mieli bardziej jasną sytuację co do zdolności operacyjnych wojsk rosyjskich. Jeśli one się nie wzmocnią, Ukraińcy w ciągu kilku miesięcy będą w stanie wyzwolić swój kraj. Dalej musi utrzymać się morale narodu ukraińskiego. To nie będzie łatwe, bo Rosjanie uderzają w infrastrukturę krytyczną. Sądzę jednak, że Ukraińcy poradzą sobie – podkreślał.
– Strona ukraińska musi być przygotowana do działań w zimie, jeśli chce kontynuować działania kontrofensywne. Sądzę, że to jest robione. Jest bardzo potrzebna pomoc państw zachodnich w zakresie gospodarczym i militarnym. Wojska nie mogą zatrzymać się w okopach i przejść do wojny pozycyjnej. Jeśli to uczynią, Ukraińcy będą mieli szalone kłopoty – mówił.
ua