Przemysław Majewski: „Gdańsk znów idzie na łatwiznę i szuka pieniędzy w kieszeniach podatników”

Czy kolejna podwyżka opłat za śmieci jest konieczna? Czy tak, jak zapowiadają władze miasta, nie dotknie mieszkańców, a „jedynie” przedsiębiorców? Jak to się przełoży na koszty prowadzenia firm, a co za tym idzie na ostateczne ceny produktów, które kupujemy wszyscy? Między innymi o tym Jarosław Popek rozmawiał z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym był Przemysław Majewski, gdański radny Prawa i Sprawiedliwości.

Jak przypomniał prowadzący rozmowę, władze Gdańska zapowiedziały podwyżkę cen za wywóz odpadów dla przedsiębiorców, ale deklarują, że zwykli mieszkańcy nie będą mieli w tym roku podwyżki. „Gość Dnia Radia Gdańsk” został zapytany o to czy wierzy w te zapowiedzi.

– Nie mogę w to wierzyć. Kilka miesięcy temu, we wrześniu ubiegłego roku, gdański urząd miasta informował, że system się bilansuje i żadnych podwyżek nie będzie. Podobnie zresztą prezydent Borawski jeszcze w grudniu informował, że podwyżek cen biletów nie będzie, tymczasem już w styczniu kolejne podwyżki ogłaszał. Trudno mi więc wierzyć w słowa, że mieszkańców to nie dotknie. Nawet, jeśli faktycznie samorządowcy nie podniosą opłat wszystkim mieszkańcom, to przecież przedsiębiorcy też mają ograniczone pole działania. Część wyższych kosztów związanych z opłatami za śmieci będą musieli przenosić na ceny produktów, które kupujemy. Znany gdański piekarz Grzegorz Pellowski już informował, że po cenach prądu i gazu opłaty za śmieci są jednymi z kluczowych, które ponoszą przedsiębiorcy. Oni będą musieli to gdzieś rozłożyć, czyli przenieść na ceny produktów. W tym przypadku miasto Gdańsk znów idzie na łatwiznę i szuka tych pieniędzy w kieszeniach podatników, a nie szuka oszczędności u siebie – wyjaśniał Przemysław Majewski.

Przedsiębiorcy apelowali, aby podwyżki nie weszły w życie. Radni Prawa i Sprawiedliwości mają nadzieję, że tę kwestię można jeszcze przedyskutować.

– W radzie miasta jest kilku przedsiębiorców, którzy już wielokrotnie podnosili słuszny głos w imieniu firm, które działają w Gdańsku. I są to też przedsiębiorcy spoza mojego klubu w RM. Liczę na to, że uda się zbudować ponadklubową koalicję, aby zatrzymać podwyżki. Przypomnijmy, że w 2019 roku władze miasta obniżyły stawki przedsiębiorcom, ale podniosły je wszystkim mieszkańcom. A teraz podnoszą przedsiębiorcom, a mieszkańcom pozostawiają na tym samym poziomie. Pojawia się więc pytanie, o co w tym wszystkim chodzi, skoro jeszcze kilka miesięcy temu system się bilansował, a teraz nagle potrzeba pieniędzy. W takim razie być może ktoś nie potrafi w odpowiedni sposób zarządzać tymi pieniędzmi. Po raz kolejny mamy zmianę kampanii marketingowej związanej z odbiorem odpadów. Teraz mamy kampanię „Żyj w obiegu” i kolejne setki tysięcy złotych zostało na to wydane. A może trzeba się po prostu zastanowić nad wydawaniem takich pieniędzy. Mieszkańcy mogą płacić mniej, jeśli Wydział Gospodarki Komunalnej nie będzie tak szastał pieniędzmi, chociażby na różnego rodzaju kampanie marketingowe, których skutek uważam za dość wątpliwy – argumentował radny.

W rozmowie przypomniano, że podwyżki za wywóz śmieci to nie jedyne, które mogą czekać przedsiębiorców. Prawdopodobnie wprowadzona zostanie także podwyżka podatku od nieruchomości, która dotknie przedsiębiorców bardziej, niż zwykłych mieszkańców.

– Oczywiście, że tak. Tutaj miasto Gdańsk, ale także inne samorządy tak naprawdę co roku wykorzystują możliwość podnoszenia podatku od nieruchomości. W październiku czy listopadzie podniesiono stawkę do złotówki za metr kwadratowy, więc znów jest to dwunastoprocentowa podwyżka. I tak te opłaty rosną: za śmieci, za podatek od nieruchomości… tak samo firmom, które prowadzą przewozy, jest podnoszenie z roku na rok podatku przewozowego, jest podwyższanie cen biletów. Mam wrażenie, że w ostatnim czasie receptą dla władz miasta na niedobory finansowe stało się wyciąganie pieniędzy od przedsiębiorców i mieszkańców. Nie ma zastanowienia się nad tym, że może coś trzeba zmienić u nas, może trzeba się zacząć zastanawiać nad sensem wydawania kolejnych pieniędzy na rzeczy, które nie przynoszą faktycznych rezultatów dla mieszkańców Gdańska – wskazywał Majewski.

Radny był także pytany o to, czy jego zdaniem w życie wejdzie system „Fala”. – Na ten moment uważam, że ten system nie wejdzie w życie. Wszystko wskazuje na to, że obecnie aplikacja tego systemu nie działa prawidłowo. Ona się zacina, zawiesza się. Dlatego też samorządy zdecydowały się nie wprowadzać tego systemu od kwietnia. Natomiast zdecydowały się już wprowadzić podwyżki cen biletów, a kolejne podwyżki czekają nas w lipcu, bo wówczas ma być uruchomiona docelowa taryfa dla tego systemu. Uważam, że ten system w takiej formie przede wszystkim nie może wejść w życie, ponieważ nie będzie ułatwieniem, lecz utrudnieniem dla podróżujących. On będzie zdecydowanie bardziej kosztochłonny, niż obecny system, polegający na biletach jednorazowych i okresowych. To będzie kolejne ok. 6 mln zł więcej dla samego Gdańska. A co z takimi samorządami, jak choćby Tczew, który chce się wycofać i który mówi o tym, że zamiast wydawać 850 tys. zł rocznie na utrzymanie systemu „Fala” ,woli przeznaczyć na wprowadzenie darmowej komunikacji? – zastanawiał się „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj