Opozycja kilka dni temu podpisała pakt senacki. W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Jarosław Popek rozmawiał o szczegółach wspomnianego porozumienia z Markiem Rutką, pomorskim posłem Nowej Lewicy.
Marek Rutka podkreślał, że pakt senacki nie jest żadną nowością. – W dużej mierze to kontynuacja paktu, który obowiązuje od blisko czterech lat, ale trzeba też powiedzieć, że doszedł jeden podmiot, czyli ruch samorządowy Tak! Dla Polski. Jest też Polska 2050, chociaż oni mają dzisiaj senatora, takiego, który, można powiedzieć, w czasie kadencji zmienił polityczne barwy, ale są ujęci w pakcie jako siła polityczna. To bardzo dobry znak, że opozycja zjednoczyła się, jednoczy, pokazuje siłę, mimo oczywistych różnic umiemy ze sobą rozmawiać. Jak widać, ta krucha większość, która jest w Senacie, przetrwała kadencję mimo wielu prób Zjednoczonej Prawicy, aby tę jedność w Senacie rozbić – oceniał.
Zapytany o podział miejsc na listach wyborczych, poseł zapowiedział, że niedługo zostanie on określony. – Ten podział zostanie dokonany do końca kwietnia na podstawie między innymi rozmów partyjnych, ale także sondaży, również tych dla poszczególnych ugrupowań politycznych. Przede wszystkim zależy nam jednak na tym, aby wystawiać do Senatu kandydatów, którzy są lokalnie znani, rozpoznawani, szanowani, wykazali się pracą, czyli osoby, do których obywatele będą mieli zaufanie. To jest polityka, więc zawsze będzie bitwa, przeciąganie liny, ale ostrożne sondaże na dzisiaj mówią, że większość po stronie opozycji w Senacie będzie wynosiła około 66 na 100 miejsc w Senacie – szacował.
Pomorski polityk odniósł się też do wypowiedzi Włodzimierza Czarzastego, który sugerował, że Roman Giertych nie powinien znaleźć się na wspólnej liście wyborczej. – Giertych na pewno nie jest ulubionym człowiekiem Lewicy ani jej wyborców. Niestety, wiemy, że zrobił sporo złego, także w polskim systemie edukacji, który bardzo upolitycznił. Jednak każde ugrupowanie ponosi odpowiedzialność za tego, kogo zgłasza do Senatu i pozostawiamy decyzje ich liderom. Wszyscy biorą odpowiedzialność przede wszystkim za wynik. Oczywiście będą osoby o skrajnie konserwatywnych poglądach, jak choćby Roman Giertych, ale będą też lewicowcy z krwi i kości na naszych listach. Chodzi o to, żeby się porozumieć. Społeczeństwo też jest różne. Wydaje mi się, że politycy nie powinni wskazywać jakiegoś patentu na mądrość, sugerować, że tylko ich poglądy są najlepsze. Nasze społeczeństwo jest zróżnicowane i Senat, ale także Sejm powinny odzwierciedlać te bardzo różnorodne poglądy nas wszystkich. Jestem idealistą. Może brzmi to nieco naiwnie, ale trzeba powiedzieć sobie, że według badań zarówno Sejm, jak i Senat są bardziej konserwatywne niż społeczeństwo. Liczę na to, że to się zmieni i obie instytucje będą bardziej postępowe, otwarte, także w kwestiach światopoglądowych – przyznał.
Gość Radia Gdańsk wypowiedział się też na temat wysuwanych przez Lewicę propozycji dotyczących polityki mieszkaniowej. – W 2019 roku w kampanii mówiliśmy jasno, że mieszkanie nie jest towarem, tylko prawem człowieka. Artykuł 75 konstytucji także mówi, że władze publiczne powinny prowadzić politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych. Chcemy, żeby ten zapis był rzeczywiście realizowany. W naszym programie jest stworzenie państwowej instytucji, która wspomagałaby samorządy w budowaniu mieszkań dostępnych na wynajem, bo to, co proponuje dzisiaj Platforma, czyli tak zwane zerowe oprocentowanie, nie zmienia wielkiego problemu, który ma bardzo wiele młodych małżeństw, czyli braku odpowiedniej zdolności kredytowej. Co z tego, że oprocentowanie kredytu będzie zerowe, jeśli oni tego kredytu w banku zwyczajnie nie dostaną? – pytał retorycznie.
Posłuchaj całej rozmowy:
MarWer