Jaka przyszłość czeka port w Elblągu? Dlaczego miasto nie przeznacza żadnych pieniędzy z budżetu na inwestycje w nim, a jednocześnie oskarża rząd, że ten chce im „ukraść” port? Czy samorząd opóźnia rządowe inwestycje dotyczące modernizacji jednostki? O tym Piotr Kubiak rozmawiał z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym był Andrzej Śliwka, wiceminister aktywów państwowych.
– „Musimy jak najszybciej dokończyć budowę toru wodnego oraz dostosować elbląski port do przeładunków, które będzie obsługiwać w niedalekiej przyszłości” to słowa Leonarda Krasulskiego, lidera elbląskiego Prawa i Sprawiedliwości. Ta niedaleka przyszłość – to kiedy? Co stoi na przeszkodzie, aby Elbląg stał się czwartym najważniejszym portem w Polsce? – tymi pytaniami rozpoczął dyskusję prowadzący program.
– Zacznijmy od historii. 17 września otworzyliśmy pierwszy etap związany z przekopem Mierzei Wiślanej. To inwestycja, która od wielu, wielu lat, właściwie od dekad, w Elblągu była wyczekiwana. Czeka nas jeszcze zakończenie pogłębienia toru wodnego na Zalewie Wiślanym i most w Nowakowie. Pozostaje jeszcze kwestia związana z ośmiuset metrami, które są w gestii portu – wskazywał Andrzej Śliwka. – Urząd Morski w Gdyni, jako organ właściwy, ma jednoznaczne analizy i twierdzi, że zgodnie z prawem to leży w kompetencji podmiotu zarządzającego portem, czyli w tym przypadku spółki komunalnej Zarząd Portu Morskiego w Elblągu. Niestety, miasto nie poczuwa się do tego, żeby przedmiotową inwestycję dokończyć. Chociaż, co też warto przypomnieć, prezydent Wróblewski, w 2018 roku kandydat na prezydenta Elbląga z ramienia PSL i SLD, w swoim programie wyborczym wpisał pogłębienie toru wodnego oraz wybudowanie obrotnicy. To znaczy wprost wskazał, że to będzie inwestycja przez niego przeprowadzona. A teraz prezydent Wróblewski twierdzi inaczej – że to powinien dokończyć rząd. Ale tak, jak już wspomniałem, opinie Urzędu Morskiego w Gdyni są jednoznaczne. Dlatego wspólnie z posłem Krasulskim oraz po konsultacji w ministrem Markiem Gróbarczykiem, który odpowiada za gospodarkę morską, wyszliśmy z propozycją kompromisową do tego stanowiska Urzędu Morskiego w Gdyni i stanowiska Urzędu Miasta w Elblągu. Polegałoby to na tym, że Skarb Państwa dokapitalizowałby Port Morski w Elblągu kwotą do stu milionów złotych pod te niezbędne inwestycje, zapewniające morskość – wyjaśniał wiceminister.
Piotr Kubiak wtrącił, że właśnie kwota „do stu milionów złotych” jest wskazywana przez samorząd jako jeden z problemów. – To nie jest kwestia wiary, tylko dokumentów. Pan prezydent Wróblewski do września miał przedstawić listę inwestycji. Ja bym chciał, żeby to było sto milionów co do grosza. Tylko niestety pan prezydent Wróblewski nie dotrzymał danego słowa, nie przedstawił listy inwestycji. Ja też chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz: to sto milionów złotych to jest dopiero początek. Jeśli Port Morski w Elblągu wpisalibyśmy w ustawie o portach i przystaniach jako port o podstawowym znaczeniu dla gospodarki morskiej, gospodarki narodowej, to dołączyłby on do portów państwowych, do tego elitarnego grona Gdańsk, Gdynia, Szczecin, Świnoujście, a środki z budżetu państwa rokrocznie by tam trafiały. Mówimy o milionach złotych, a patrząc na inwestycje, jakie są prowadzone są w porcie w Gdańsku, to nawet miliardy złotych. Trzeba patrzeć przyszłościowo. Pan prezydent Wróblewski – i chciałbym, żeby to było wyraźnie podkreślone – w w obecnym budżecie przeznacza zero złotych na inwestycje w porcie. Żebyśmy mieli też pełen obraz tej sytuacji, port w Elblągu obecnie obsługuje promil przeładunków krajowych. To nie jest nawet procent, ale promil. A zatem mamy do czynienia z sytuacją, w której port zatrudnia pięć osób, w tym dyrektora, udział w krajowym obrocie ładunkowym jest na poziomie jednego promila, miasto nie przeznacza ani nie planuje przeznaczyć tam żadnych środków, nie jest w stanie ściągnąć zewnętrznego finansowania i prezydent Wróblewski cieszy się z tego powodu, że port służy jako parking dla TIR-ów – tłumaczył „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
– Ale tu stawiany jest twardy zarzut: „rząd chce nam zabrać port”. Nawet jest taka kampania przeciwko przejęciu Portu Morskiego w Elblągu przez rząd. To jest jasno mówione tak, jakby miasto Elbląg było w innym państwie. Podobną sytuację mieliśmy w Gdańsku, gdzie samorząd mówił, że „rząd chce zabrać Westerplatte, będzie kolonizacja”, ale sam nic nie robił na tym Westerplatte. Czy w tym wypadku można odnieść wrażenie, że jest tak samo? – pytał prowadzący rozmowę.
– Oczywiście. Dochodzimy do sytuacji, gdy Port Miejski w Elblągu w okresie 2016–2021 był nierentowny na poziomie zysków ze sprzedaży. Co to oznacza? To, że port nie jest rentowny na swojej podstawowej działalności. Czyli mamy do czynienia z sytuacją, gdy skumulowana strata sięga miliona złotych. Czyli ten port jest nierentowny, niedochodowy, miasto sobie z nim nie radzi. A przekop Mierzei Wiślanej jest olbrzymią szansą rozwojową dla Elbląga. Nowe miejsca pracy, nowi przedsiębiorcy. I jednym, z tych fundamentów rozwoju, według nas, powinien być właśnie Port Morski w Elblągu jako czwarty port Rzeczypospolitej. I teraz jeszcze odniosę się do tego, co mówią pan prezydent Wróblewski i senator Wcisła o kradzieży, o zabraniu. Widocznie taka logika tym panom przyświeca i tego nie będę komentował. Mogę jedynie powiedzieć, że samorządowcy z Gdańska, Gdyni czy Szczecina chyba nie narzekają, że mają port państwowy – wskazywał Śliwka.
raf