Dr Witold Ostant: „To, na ile Niemcy kontrolują polskie partie polityczne, to temat rzeka”

To, na ile Niemcy kontrolują polskie partie polityczne, to jest temat rzeka. Tą sprawą musiałyby zająć się służby specjalne, bo trudno te narzędzia efektywnie odnaleźć – mówił w Radiu Gdańsk dr Witold Ostant, politolog, ekspert ds. relacji polsko-niemieckich. Rozmowę z nim poprowadził Piotr Kubiak.

Wtorkowy „Gość Dnia Radia Gdańsk” tłumaczył, jaki jego zdaniem wpływ na różne sfery życia w Polsce mieli Niemcy, kiedy w naszym kraju rządziła koalicja Platformy Obywatelskiej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zaznaczył, że Niemcy są naszym partnerem handlowym, największym mocarstwem w Europie i przez długie lata budowały front poparcia w Polsce w różnych partiach politycznych, stronnictwach, czy kadrze naukowej.

– Mieli do tego odpowiednie narzędzia i cały czas to robią, nigdy się z tego nie wycofali. To się opłaca, to się sprawdza. Każdy milion euro, odpowiednio zainwestowany, procentuje przez lata i pomnaża wydźwięk zaangażowanej pomocy. To jest bardzo usystematyzowana, przemyślana i odpowiedzialna polityka Niemiec. To, na ile kontrolują one polskie partie polityczne, to jest temat rzeka. Tą sprawą musiałyby zająć się jakieś służby specjalne, bo trudno te narzędzia efektywnie odnaleźć. Ja też bym nie demonizował tego, że to było takie proste przełożenie, bo każde państwo, każdy rząd ma swoje interesy. Jeżeli mówimy o rządach Platformy Obywatelskiej, były one definiowane i postrzegane, również przez polskich polityków, w sposób inny. Dzisiaj jest troszeczkę inaczej, bo zmieniła się sytuacja. Naszym głównym interesem narodowym przez ostatnie lata było wejście do NATO i wejście do Unii Europejskiej. To również uzyskaliśmy przy pomocy Niemiec. W tej chwili cała nasza polityka toczy się w cieniu wojny na Ukrainie. Tutaj pewne maski spadły, pewne rzeczy się ujawniły. Mamy podobne cele, podobne założenia, ale nie w każdym calu. W szczegółach tych rozwiązań polski i niemiecki rząd się różnią, ale ja bym tutaj nie demonizował, że to jest jakiś powrót do zimnej wojny pomiędzy Polską a Niemcami. Uważam, że poziom pewnego rodzaju zarysowujących się różnic jest do przezwyciężenia – podkreślił.

Jak przypomniano w rozmowie, podwyższenie wieku emerytalnego za czasów Donalda Tuska powodowało między innymi to, że starsze osoby, które pracowały, nie dawały miejsc pracy młodszym i miało miejsce wiele wyjazdów za granicę. Dr Witold Ostant ocenił, że było to korzystne rozwiązanie dla Niemiec.

– Nie oszukujmy się, Niemcy mają ogrom miejsc pracy i potrzebują do niej setek tysięcy rąk. Jest między innymi recesja, która dzisiaj w Niemczech się zarysowuje i prawdopodobnie utrzyma się do końca roku. Do tego dochodzi rosnąca inflacja. Niestety również z tego wynika, że brakowało tych rąk do pracy. Cały czas brakuje. Niemcy mają z tym poważny problem. Ich gospodarka jest potężna, jest nastawiona na eksport. Jego bilans do importu coraz bardziej się zmniejsza, więc Niemcy spowalniają. Można brać taką hipotezę pod uwagę, ale generalnie mamy inny problem. Również Niemcy go mają. Mianowicie mowa o starzejącym się społeczeństwie. Tych wyżów ani u nich, ani u nas nie widać. Nasza polityka demograficzna przez lata nie spełniała naszych potrzeb i to się coraz bardziej zarysowuje. Temat wieku emerytalnego będzie wracał jak bumerang. Żaden rząd od niego nie ucieknie. Pytanie, na ile polska gospodarka będzie mogła akceptować utrzymanie na tym poziomie wieku emerytalnego, a w Niemczech jest on już na wysokim poziomie 67 lat – zastanawiał się.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj