Dlaczego opozycja, która sama siebie nazywa demokratyczną, bojkotuje referendum, a Donald Tusk wręcz mówi „uroczyście tutaj przed wami unieważniam to referendum”? O tym Michał Pacześniak rozmawiał z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym był prof. Henryk Domański, socjolog z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.
Zdaniem prof. Domańskiego chodzi przede wszystkim o skojarzenia z partią rządzącą. Badania pokazują, że treść referendum jest oceniana pozytywnie, więc mogłoby ono też postawić Prawo i Sprawiedliwość w dobrym świetle, nawet wśród elektoratu opozycji.
– Referendum jest identyfikowane przez ogół społeczeństwa z Prawem i Sprawiedliwości. Jak wynika z badań, ci ludzie, którzy pójdą na referendum, będą głosowali zgodnie z rekomendacjami PiS-u, żeby nie podnosić wieku emerytalnego, jak to zrobiła Platforma Obywatelska, żeby bronić granicy z Białorusią przed nielegalnymi imigrantami, nie prywatyzować przedsiębiorstw państwowych i tak dalej. Polacy chcą, żeby tego nie robiono. W związku z tym zakłada się, że występuje zależność: ten, kto pójdzie na referendum i najprawdopodobniej będzie głosował w ten sposób, to być może będzie zmotywowany do głosowania na PiS, dlatego trzeba robić wszystko, żeby ludzie nie poszli na referendum albo przynajmniej nie stawiać PiS-u w dobrym świetle. Bo treść tego referendum jest oceniana pozytywnie przez Polaków – tłumaczył prof. Domański.
– Mało mieliśmy takich sytuacji, aby któraś ze stron występowała z inicjatywą referendum. Nie jest to kość niezgody, to zależy od tego, kto chce tego referendum. Jeżeli robi to w tej chwili partia rządząca, to opozycja musi się temu sprzeciwiać. Taka jest zasada strategii prowadzonej przez PO, jeśli chodzi o walkę z PiS-em, że cokolwiek zrobi PiS podczas rządzenia, to trzeba go krytykować. Dlatego też referendum jest atrakcyjnym obiektem ataku – dodał.
Kryzys zbożowy na linii Polska-Ukraina nadal trwa. Prof. Domański zwraca uwagę na to, że Polacy już wcześniej wyczekiwali zachowania polityków z Ukrainy po wojnie, aby sprawdzić, czy nasze stosunki nadal będą przyjacielskie. Jak się okazuje, prawdziwe oblicze wyszło jeszcze podczas trwania wojny.
– W tej chwili zapowiada się to, co myślę, że duża część społeczeństwa oczekiwała. Zachowania Zełenskiego i ukraińskich polityków ludzie oceniali pod kątem tego, czy po wojnie nadal będziemy mieli dobre relacje. Potwierdziły się obawy, które były. Tutaj mało co się zmieniło – historia nie uległa wyeliminowaniu. Mówiąc historia, mam na myśli rzeź wołyńską. Nie myślę tu oczywiście o jakiejś walce z Ukraińcami, a o tym, że Ukraińcy, jak mają do wyboru Niemców czy Polaków, jeżeli chodzi o sojusz, wybiorą z oczywistych względów Niemców. Być może ze względu na możliwość wejścia do Unii Europejskiej oraz dlatego, że jeśli Niemcy pomogą, to będą skuteczniejsi od Polaków – mówił.
– Polacy są konkurentami Ukraińców, jeżeli chodzi o handel zbożem. To działa na niekorzyść państwa polskiego. To jest taki trochę powrót do sytuacji sprzed II wojny światowej, kiedy Niemcy wspierali ruchy nacjonalistyczne Ukraińców, bo to było w interesie Niemców – to osłabiało państwo polskie. Nie ma się z drugiej strony czego bać, że Ukraińcy dokonają jakiegoś zwrotu w kierunku Rosji i to jest dobre dla Polaków, jak wszystko, co działa na niekorzyść Rosji – powiedział prof. Domański.
Posłuchaj:
jk