Donald Tusk bardzo koniunkturalnie używa słowa „solidarność”, zresztą jak wielu polityków z tej opcji. To, co czynią na co dzień, jest zaprzeczeniem idei czegokolwiek, co ma cokolwiek wspólnego ze słowem „solidarność” – mówił w Radiu Gdańsk Krzysztof Dośla, przewodniczący zarządu regionu gdańskiego NSZZ „Solidarność”.
Gość Dnia Radia Gdańsk – Krzysztof Dośla
Michał Pacześniak rozmawia z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym jest Krzysztof Dośla, przewodniczący zarządu regionu gdańskiego NSZZ „Solidarność”.
Opublikowany przez Radio Gdańsk S.A. Poniedziałek, 2 października 2023
– Związek nie popiera żadnej partii politycznej. Wskazujemy jednak na rzeczy, które są dla nas najważniejsze, i pokazujemy przykłady osób które dziś znów próbują zaistnieć na scenie politycznej, a już miały szansę i ją zmarnowały. Co najgorsze, pełniąc władzę, kłamały, oszukiwały i robiły krzywdę społeczeństwu oraz państwu. Wiemy dobrze, że takim liderem kłamstwa jest między innymi Donald Tusk, choćby jeśli chodzi o wiek emerytalny. Obiecywał w trakcie kampanii wyborczej, że absolutnie nie będzie go podnosić, po czym tuż po objęciu władzy rozpoczęto prace nad podwyższeniem. Mało tego, przy okazji wyrzucono do kosza prawie 3 mln głosów zebranych przez nas w ramach inicjatywy obywatelskiej referendum. Partii rządzących nie było stać na dialog społeczny. Ludzie, którzy już raz bardzo zawiedli i okłamali, nie zmienili się – ocenił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
Dośla odniósł się również do tematu pytania referendalnego dotyczącego wieku emerytalnego. Jak mówił, obniżenie go to realizacja postulatów „Solidarności” z roku 1980.
– Pytanie dotyczące wieku emerytalnego to historia roku 1980. To był 14. postulat porozumień gdańskich, w którym napisaliśmy: „obniżyć wiek emerytalny dla kobiet do 50 lat, a dla mężczyzn lat 55, lub zaliczyć przepracowanie w PRL 30 lat dla kobiet i 35 dla mężczyzn bez względu na wiek”. To, o czym rozmawiamy od ponad 4 lat z rządem, to nic innego, jak realizacja 14. postulatu. Dlatego ten postulat, niesiony teraz w referendum, to realizacja nie tylko naszych oczekiwań z roku 2012, ale realizacja oczekiwań strajkujących robotników w 1980 roku. W zbyt wielu zakładach pracy sytuacja pracownicza nie zmieniła się radykalnie w zakresie wyczerpania fizycznego i psychicznego. Natężenie pracy jest w tej chwili wyższe, w związku z czym szybciej się wypalamy. Emerytura stażowa to nie jest obowiązek, ale prawo. To samo mówimy o emeryturach powszechnych. Jaka jest potrzeba podwyższania wieku emerytalnego? Emerytura nie jest obowiązkiem. Nikt nie ma prawa zmuszać nas do przechodzenia na emeryturę, to naruszenie prawa. W związku z tym jaki jest sens podnoszenia wieku emerytalnego? Naprawdę, nie ma żadnego – podkreślał.
Przewodniczący zarządu regionu gdańskiego NSZZ „Solidarność” został również zapytany o słowa Donalda Tuska, który określił Marsz Miliona Serc trzecią falą „Solidarności”.
– Pan Donald Tusk bardzo koniunkturalnie używa słowa „solidarność”, zresztą jak wielu polityków z tej opcji. To, co czynią na co dzień, jest zaprzeczeniem idei czegokolwiek, co ma cokolwiek wspólnego ze słowem „solidarność”. Większość z ludzi na Marszu Miliona Serc jest najzwyczajniej w świecie wiedziona i oszukana, w jakikolwiek sposób czuje się pokrzywdzona przez obecnie rządzących. Nie mam wątpliwości, że jest tam grupa osób, której odebrano przywileje, tak jak odebrano funkcjonariuszom SB. Mają prawo czuć się pokrzywdzeni. Pytanie, czy ofiary będą milczeć i czekać, aż ich oprawcom znów zostaną przywrócone nadzwyczajne przywileje. Słowo „solidarność” jest uniwersalne. Zwracajmy tylko uwagę na to, kto i w jakim kontekście go używa – zaznaczył.
Jak przypomniał „Gość Dnia Radia Gdańsk”, NSZZ „Solidarność” wciąż rozmawia z rządem na temat wprowadzenia emerytur stażowych.
– Do załatwienia zostały emerytury stażowe. Słyszeliśmy obietnice składane przez rządzących, stanowiska na przestrzeni ostatniego roku się zbliżyły. W tej chwili wiemy, że jest przestrzeń do negocjacji. Uważamy, że nadal istotny jest nasz postulat, czyli możliwość przejścia na emeryturę po 40 latach pracy dla mężczyzn i 35 latach pracy dla kobiet. Możemy rozmawiać o różnego rodzaju wariantach, które byłyby najmniej dolegliwe dla budżetu państwa, ale te granice lat to dla nas punkt docelowy. Nie ustąpimy. Drugą istotną rzeczą jest realizacja unijnej dyrektywy w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych – wyjaśnił.
Dośla mówił także o stanowisku NSZZ „Solidarność” w „obronie służb mundurowych broniących polskiej granicy przed nielegalną migracją ze strony Białorusi”.
– W służbach mundurowych mamy nasze koleżanki i kolegów, którzy wspierali granice i pilnowali porządku. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby wyciągnąć wnioski z tego, co się dzieje w innych państwach europejskich. Jako państwo jesteśmy nieprzygotowani do przyjęcia jakiejś wielkiej ilości imigrantów. Historia pokazała, że żaden kraj nie radzi sobie z tym i nie potrafi poradzić sobie z tymi, którzy już przebywają na terenie państwa. Widzimy, co się dzieje w Niemczech czy Skandynawii. Można mnożyć przykłady państw. Został popełniony kardynalny błąd, za czasów rządów Angeli Merkel. Głównym motywem przyjmowania migrantów nie była akcja humanitarna, ale chęć ściągnięcia do Europy taniej siły roboczej. Powiedziałbym politykom z tych państw: wstydźcie się i nie używajcie wielkich haseł – podkreślał.
– Rosja, używając Białorusi jako instrumentu, postanowiła zdestabilizować sytuację w państwie przyfrontowym, jakim jest Polska, wprowadzając na nasze terytorium znaczną ilość migrantów, aby wykonywali zadania na terenie Polski. Udało się tę falę zatrzymać. Do Polski są przyjmowani migranci, w tej chwili mamy największą ilość migrantów, licząc tylko uchodźców z Ukrainy. Powinniśmy okazywać wdzięczność tym, którzy ryzykując zdrowie i życie, strzegą naszego bezpieczeństwa. Robią to na tyle skutecznie, że dzisiaj ci, którzy przyjeżdżają do Polski, mówią, że jesteśmy krajem bardzo bezpiecznym – przyznał przewodniczący zarządu regionu gdańskiego NSZZ „Solidarność”.
ua