Tomasz Rakowski: „Metody wprowadzanych zmian są czymś bardzo groźnym dla przyszłości Polski”

Od momentu, kiedy zaczęły się zmiany w mediach publicznych, Prawo i Sprawiedliwość protestuje. Chodzi o same zmiany, czy o ich metody? Na to pytanie w rozmowie z Jarosławem Popkiem odpowiedział „Gość Dnia Radia Gdańsk”, którym był Tomasz Rakowski, pomorski polityk Prawa i Sprawiedliwości.

Tomasz Rakowski podkreślił, że protesty gromadzą nie tylko wyborców PIS, ale ogólnie ludzi którzy widzą, że te metody zmian są czymś bardzo groźnym dla przyszłości Polski. – Nie można godzić się na to, że wprowadza się zmiany łamiąc prawo. Rozumiem, że nowa większość rządowa chciałaby szybszych transformacji w różnych miejscach państwa, natomiast tutaj należałoby uzbroić się w cierpliwość. Rządzący powinni szanować porządek prawny, który jest stworzony i metodami prawnymi – różnych ustaw i całej legislacji –  te zmiany wprowadzać. Jeżeli – jako społeczeństwo – zgodzimy się na to, że w pewnym okresie czasu można zawiesić prawo i po prostu brutalną siłą narzucać swoje porządki, to znaczy, że dajemy mandat, żeby w każdej innej sytuacji, gdzie trzeba by było poczekać, dostosować się do przepisów, mogli oni zrobić to samo. Stąd wziął się ten sprzeciw – tłumaczył.

Polityk PiS dodał, że wcześniej wspomniany sprzeciw pojawił się także dlatego, że obecna władza – rząd Donalda Tuska – chce wprowadzić rzeczy, które są niezwykle szkodliwe dla Polski. – Mówię tutaj np. o tym konsensusie odnośnie paktu migracyjnego, który triumfalnie został ogłoszony właśnie 20 grudnia, czyli w dniu, kiedy miał miejsce ten zamach na media. Poza tym – wszystkie zmiany traktatowe. Do tego się dąży, to jest najgorsza rzecz, przed którą powinniśmy się bronić i przed którą my – jako Prawo i Sprawiedliwość – ostrzegaliśmy. Zmiany traktatowe likwidują dla wszystkich krajów prawo weta – więc znika zasada jednomyślności. Jest tam mowa o wprowadzeniu waluty euro, o tym, że Unia Europejska będzie decydowała o tym, jak chronione będą polskie granice, o tym, że zasoby lasów poszczególnych państw również wchodzą pod jurysdykcję UE. Jest szereg rzeczy, które pozbawiają nas kontroli nad tym, jak możemy żyć we własnym państwie. Dlatego jest to rzecz niezwykle istotna, żeby się temu przeciwstawić i o tym informować. Wiele osób o tym nie wie, nie ma po prostu miejsca, z którego mogliby się o tym dowiedzieć – zauważył.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj