Ministerstwo Obrony Narodowej tworzy sieć szpitali przyjaznych wojsku. Ma być to odpowiedź na czasy, w których żyjemy i na możliwe kryzysy. – Istotne jest także przygotowanie na takie sytuacje przyszłych absolwentów medycyny – mówił w Radiu Gdańsk dr hab. n. med. Tomasz Marjański, prodziekan Wydziału Lekarskiego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jak podkreślał „Gość Radia Gdańsk”, odpowiedzialnością nauczycieli akademickich, którzy zajmują się kształceniem młodych lekarzy, jest dopasowanie się do sytuacji międzynarodowej. – Nie chodzi o skrajne sytuacje, w których wszystko płonie, ale nawet takie, w których po prostu przez dłuższy czas na przykład nie ma prądu – zaznaczył.
– Musimy przygotować naszych przyszłych absolwentów na sytuacje, kiedy będziemy pracowali w warunkach dalekich od standardu, w jakim w tej chwili funkcjonujemy. Kształcenie przeddyplomowe trwa w Polsce sześć lat, później jeszcze jest rok stażu podyplomowego. Ten okres jest poświęcony na kształcenie człowieka, który będzie w przyszłości leczył ludzi. Nie jestem w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądała sytuacja międzynarodowa za sześć lat, kiedy ja wypuściłbym pierwszego absolwenta, który takiemu programowi zostanie poddany. Bądźmy natomiast wszyscy świadomi tego, że musimy przygotowywać się nie tylko do sytuacji wojennych, ale także do sytuacji kryzysowych – tłumaczy.
Współpracę z Ministerstwem Obrony Narodowej póki co zapowiedziały szpitale w Słupsku i Kościerzynie.
Z dr. hab. n. med. Tomaszem Marjańskim rozmawiał Kuba Kaługa. Posłuchaj:
aKa





