W godzinach lunchowo-obiadowych bardzo trudno znaleźć tam wolny stolik. Nic dziwnego, serwowane są tam najróżniejsze pyszności z kuchni roślinnej. Skąd pomysł na wegańskie jedzenie? To tylko biznes czy może sposób na życie? O to Magda Szpiner zapytała Paulinę i Magdę z restauracji House of Seitan.
– House of Seitan powstał ponad dziesięć lat temu we Wrocławiu. Był to kolektyw gotujących dziewczyn. Na początku działałyśmy jako osoby, które często pracowały w gastronomii, a po godzinach gotowałyśmy w ramach akcji charytatywnych czy koncertów. W międzyczasie przeprowadziłam się do Gdańska i kontynuowałam tę działalność. Tu poznałam się z Magdą. Trochę z frustracji związanej z tym, jak wygląda rynek gastronomiczny w Polsce, stwierdziłyśmy, że chcemy otworzyć lokal, który będziemy prowadziły etycznie i zgodnie z naszymi przekonaniami. Pomogli znajomi. Tym sposobem wylądowałyśmy na Wajdeloty we Wrzeszczu. Pierwotnie przyjechałam tu tylko na trzy miesiące, a działamy już cztery lata – mówi Paulina, współzałożycielka restauracji House of Seitan.
NIE TYLKO JEDZENIE
Kuchnia roślinna nie wzięła się przypadkowo. Dziewczyny z House of Seitan przyznały, że to kwestia spojrzenia na świat. I to nie tylko ten kulinarny.
– Od początku to była knajpa wegańska. Wcześniej także pracowałyśmy w restauracjach, które serwowały w 100% roślinne jedzenie. Chciałyśmy w tym zostać, tu czujemy się dobrze. Same jesteśmy wegetariankami, ale gotowanie wegańskie dla większej grupy ludzi jest dla nas po prostu przyjemnością. Naszym zdaniem jesteśmy dobrze dobrane – tłumaczy Magda.
Jeszcze kilka lat temu restauracje wegańskie w Trójmieście można było policzyć na palcach jednej ręki. W tej chwili wystarczy wejść na Wajdeloty, żeby spróbować różnych wariacji jedzenia bezmięsnego. Więcej o tym można usłyszeć w rozmowie poniżej.
Posłuchaj:
Magda Szpiner/pb